Władimir Żyrinowski tłumaczy się z propozycji rozbioru Ukrainy
Wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy Państwowej Władimir Żyrinowski tłumaczy się w rosyjskiej prasie z ostatnich propozycji w sprawie Ukrainy. Polityk twierdzi, że nie składał Polsce propozycji rozbioru tego kraju. Mówi, że wysłał jedynie pismo informacyjne, aby Warszawa znała jego stanowisko w tej kwestii.
Czytaj również. "Kuriozalne" pismo z rosyjskiej Dumy do polskiego MSZ.
Żyrinowski w wywiadzie dla gazety "Komsomolskaja Prawda" powiedział, że wysłał list do między innymi polskich władz na wypadek, gdyby zechciały one przeprowadzić referendum i wypowiedzieć się w kwestii przynależności ziem, które historycznie do nich należały.
Zaznacza, że najpierw mówił o tym w mediach. A ponieważ - dodał - sprawa dotyczyła Polski, Węgier i Rumunii, skierowane zostały listy do ambasad tych krajów, aby - jak podkreślił - jego wypowiedzi nie były wypaczane.
Argumenty kontrowersyjnego polityka
Dalej kontrowersyjny rosyjski polityk twierdzi, że zachodnie tereny Ukrainy "zostały sztucznie przekazane centralnej Ukrainie przez Stalina w 1939 roku, tak aby armia hitlerowskich Niemiec była jak najdalej od radzieckich granic". Wiceprzewodniczący rosyjskiej Dumy mówi, że Polacy regularnie obchodzą rocznice wydarzeń, podczas których "ukraińscy nacjonaliści wycinali całe wsie - dziesiątki tysięcy Polaków na Wołyniu i w obwodzie lwowskim".
Jak argumentuje, pięć zachodnich obwodów - Łuck, Lwów, Tarnopol, Iwano- Frankowsk i Równe - zawsze wchodziły w skład Polski. Dodaje, że jego dziadek miał fabrykę pod Równem i wszystkie dokumenty notarialne dotyczące także własności ziemi były napisane w języku polskim. - Tam Ukrainą nawet nie pachniało - dodaje Żyrinowski.