Władimir Putin - wersja uproszczona
W marcu 2000 roku, trzy tygodnie przed pierwszym wyborczym zwycięstwem rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, ukazała się książka "W pierwszej osobie. Rozmowy z Władimirem Putinem", oparta na 24 godzinach wywiadów nagranych przez trzech dziennikarzy. Cytując wypowiedzi w rodzaju "Życie jest bardzo proste, naprawdę", książka odsłania pogląd podstawowy dla stylu sprawowania władzy przez Putina: skomplikowany świat można i należy upraszczać odgórnie - pisze Georgij Satarow, dyrektor moskiewskiego think tanku Indem, w komentarzu dla Project Syndicate.
Przekonanie to, dziś powszechne w rosyjskim establishmencie, nie jest wynalazkiem Putina; wprowadził go think tank powołany w 1999 roku i kierowany przez Germana Grefa, który później, za Putina, został ministrem handlu i rozwoju gospodarczego. Przewidując zwycięstwo Putina, Ośrodek Badań Strategicznych, na którego czele stał Gref, zwrócił się do ekspertów z propozycją opracowania dwóch programów - gospodarczego i reformy administracji państwowej - opartych na jednej zasadniczej wytycznej: nie komplikować spraw.
Obsesja Putina
Piętnaście lat później obsesja Putina na tle upraszczania systemów i struktur znajduje odzwierciedlenie w jego ideologii, polityce i działaniach. Podział władzy w rządzie jest nieskuteczny, dlatego prezydentura musi zdominować wszystko. Duża liczba partii politycznych z własnymi programami też oznacza zbytnią komplikację; należy więc wprowadzić krótką listę kilku akceptowanych partii i jedną (stałą) reprezentację władzy. Wolność słowa sprzyja bezproduktywnej kakofonii oburzenia, dlatego media muszą otrzymywać wyraźne instrukcje, których będą przestrzegać w swych relacjach.
Zdaniem ekipy Putina za dużo też było publicznych instytucji, które prowadziły mnóstwo działań, i to niedostateczne nadzorowanych - dlatego ograniczono je i wyznaczono zadania z krótkiej, centralnej listy priorytetów. Liczne sądy wyższej instancji też okazały się trudne do utrzymania, zastąpił je więc jeden sąd.
Rozwiązywanie problemów uproszczono podobnie jak systemy i instytucje. Zamiast zniuansowanego podejścia do skomplikowanych spraw - co obejmowałoby staranną analizę, nie mówiąc o błędach i korektach - każdy przypadek, od urzędniczej korupcji po zarządzanie firmami, potraktowano jako jednowymiarowy.
Awersja reżimu Putina do złożoności nasila się z biegiem czasu, przechodząc od dość nieszkodliwego przekonania, że prostota przekłada się na jasność, łatwość w obsłudze, możliwość rozwiązania, przewidywalność i bezpieczeństwo, do niebezpiecznego wniosku, że złożoność - z natury nieprzewidywalna i często nieprzenikniona - sama w sobie stanowi zagrożenie. Skomplikowanym, zawiłym pomysłom i instytucjom postrzeganym jako produkt prężnej ideologii, świadomie tworzony przez wroga, by piętrzyć problemy i szkodzić Rosji, należy położyć kres za wszelką cenę.
Zaprzepaszczona modernizacja
Ta czarno-biała wizja robi wrażenie kontynuacji sowieckiego oglądu świata. Jednak w latach 90. XX wieku Rosja uczyniła znaczne postępy na drodze do modernizacji - i nie tylko dlatego, że zaczęła budować instytucje państwa wzorowane na rozwiązaniach zachodnich. Celem tych zmian było stworzenie nowego porządku społecznego opartego na wolności, różnorodności i uznaniu, że współczesny świat niesie mnóstwo możliwości samorealizacji - w sztuce, biznesie, nauce i polityce.
Jednak zanim nowoczesne, otwarte społeczeństwo zdołało się w pełni uformować, zanim zakorzenił się związany z nim sposób myślenia, przyszła epoka wszechogarniającej putinowskiej postawy "proste jest lepsze". Przekonanie, że możliwości jednostki i akceptację odmiennych poglądów trzeba podporządkować ogólnej przewidywalności, pozwoliło elitom politycznym rościć sobie prawo do wszechwiedzy, a ingerencje z zewnątrz interpretować jako główne zagrożenie dla przyszłości Rosji.
Powodowana takimi przekonaniami unia "liberałów" usiłowała wprowadzić swego rodzaju biurokratyczną modernizację, przekonawszy samą siebie, że za pośrednictwem ograniczonych instytucji demokratycznych skorumpowana biurokracja może w jakiś sposób osiągnąć liberalne rezultaty polityczne. Nic dziwnego, że im się to nie udało.
"Prostota gorsza niż kradzież"
W ciągu zaledwie kilku lat stały się jasne dwie rzeczy: w coraz bardziej skomplikowanym świecie "proste" rozwiązania nie przynoszą efektów, a ograniczanie demokracji w połączeniu z odgórną urzędniczą kontrolą tworzą idealne warunki do indywidualnego bogacenia się. Niszczenie demokratycznych instytucji następowało więc z powodu zarówno dążenia do prostoty, jak i czystej chciwości. Rosyjskie przysłowie: "Prostota gorsza niż kradzież" okazało się dziwnie prorocze.
Najnowszą ofiarą putinowskich uproszczeń jest nauka. Początkowo nie uważano ich za zagrożenie, jednak w obecnym ściśle ustalonym porządku społecznym i politycznym urosły do rangi symbolu autonomii i różnorodności.
Dlatego po wyborze na trzecią (niezgodną z prawem) kadencję prezydencką Putin domagał się pełnej kontroli nad Rosyjską Akademią Nauk. Całkiem niedawno minister sprawiedliwości dopisał Fundację Dynastia, założoną w 2002 roku przez znanego naukowca i magnata telekomunikacyjnego Dmitrija Zimina, do listy "obcych agentów", najwyraźniej z zamiarem zahamowania podejmowanych przez Fundację prób stworzenia nowoczesnego środowiska naukowego ("obce fundusze" otrzymywane przez Fundację - przyczyna zarzutów - pochodzą, według Zimina, z jego własnych rachunków bankowych).
Ten krok ma poważne skutki dla kręgów naukowych, ponieważ czołowi naukowcy, nie chcąc żyć w środowisku, gdzie chciwość i korupcja niszczą kreatywność i badania, uciekają z kraju. Tak samo jak inwestorzy i kapitał. Od 1990 do 2010 roku około 70 procent najlepszych rosyjskich matematyków i 50 procent fizyków teoretycznych wyjechało z Rosji na stałe. Biolodzy, chemicy, inżynierowie i inni specjaliści też emigrują w poszukiwaniu lepszych warunków. A tendencja ta będzie się nasilać, ponieważ reżim Putina wykazuje na tym polu coraz większą agresję.
Przytłaczająca atmosfera bezbarwnego, narzucanego przez rząd prostactwa zakrada się do każdej sfery życia w Rosji. Trzeba mieć nadzieję, że kiedy rządy Putina się skończą - a skończą się nieuchronnie, może nawet niedługo - Rosjanie zrozumieją, że droga do otwartego, nowoczesnego społeczeństwa nigdy nie jest prosta.
Georgij Satarow, dyrektor moskiewskiego think tanku Indem
Śródtytuły pochodzą od redakcji.