Witold Waszczykowski: na nieformalnym szczycie UE nie musi być premier
Na nieformalnym szczycie UE, który odbędzie się w tym samym dniu co pierwsze posiedzenie Sejmu, polskie stanowisko może przedstawić upoważniony przedstawiciel innego, zaprzyjaźnionego państwa, lub polski ambasador z Brukseli - uważa poseł PiS i b. wiceszef MSZ Witold Waszczykowski. Dodał też, że obecnie trudno znaleźć przedstawiciela sąsiadującego państwa, który podzielałby stanowisko polskiego rządu. - No ale jest to błąd popełniony przez ten rząd - podkreślił.
Waszczykowski - typowany na ministra spraw zagranicznych w rządzie Beaty Szydło - komentował w piątek fakt, że 12 listopada odbędzie się na Malcie nieformalny szczyt UE a zarazem w tym samym dniu decyzją prezydenta Andrzeja Dudy odbędzie się pierwsze posiedzenie Sejmu VIII kadencji.
Zgodnie z konstytucją w dniu posiedzenia inaugurującego nową kadencję premier dotychczasowego rządu składa dymisję. W zaistniałej sytuacji rozwinęła się polityczna debata, w której przedstawiciele PO podnoszą, że na szczycie UE Polskę powinien reprezentować premier, a w związku z decyzją prezydenta, być może Ewa Kopacz nie będzie miała takiej możliwości.
Waszczykowski ocenił w rozmowie z dziennikarzami, że gdyby rozpoczęcie VIII kadencji ustalone zostało na inny termin, to też mogłoby dojść do kolizji z kalendarzem dyplomatycznym, a obecność polskiej delegacji na szczycie na Malcie nie jest sprawą najwyższej wagi.
- Decyzja o zwołaniu szczytu nieformalnego nie jest taką decyzją, która przeszkadzałaby w funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Szczyt nieformalny nie podejmuje żadnych decyzji, jest to burza mózgów - powiedział polityk PiS.
Zdaniem Waszczykowskiego w sytuacji tego rodzaju kolizji, strona polska ma do dyspozycji szeroką gamę możliwych instrumentów, ponieważ "protokół pozwala na rozwiązania elastyczne".
- Możemy na takim szczycie upoważnić któregoś z zaprzyjaźnionych przedstawicieli państw naszego regionu, który by przedstawił nasze stanowisko, który by zebrał opinie wyrażane na tym szczycie przez innych i przekazał nam. Możemy również odesłać ambasadora z Brukseli, który mógłby śledzić tę dyskusję, zanotować wszystkie wypowiedzi i przekazać nowym władzom - powiedział Waszczykowski.
Dopytywany, które z państw mogłoby nas reprezentować przyznał, że w praktyce zastosowanie tego rozwiązania mogłoby być trudne ze względu na treść stanowiska polskiego rządu w sprawie uchodźców. - Trudno by znaleźć w tej chwili przedstawiciela sąsiadującego państwa, który podzielałby stanowisko polskiego rządu. No ale jest to błąd popełniony przez ten rząd - (błąd) wyłamania się z solidarności naszego regionu - uznał.
Polityk PiS krytycznie odniósł się do samej inicjatywy nieformalnego szczytu. - Od premiera Tuska, funkcjonującego w tej chwili jako szef Rady Europejskiej, oczekujemy poważnych inicjatyw: jak rozwiązać konflikty, które generują fale emigrantów, a nie wywoływać w tej chwili dyskusje, które nie prowadzą do żadnych konkluzji - powiedział.
Również rzeczniczka PiS Elżbieta Witek pytana w piątek o zbieżność dat pierwszego posiedzenia Sejmu VIII kadencji i nieformalnego szczytu UE w sprawie uchodźców, w którym mają wziąć udział szefowie państw i rządów stwierdziła, że "na szczyt nieformalny nie musi jechać premier". - Bywało tak, że zamiast premiera reprezentowali rząd inni urzędnicy - powiedziała Witek.
Dodała, że "przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk doskonale zna realia polskiego kalendarza wyborczego". - 12 listopada był jedną z dat branych pod uwagę. To była decyzja prezydenta i nie widzę tutaj żadnego faux pas w stosunku do pani premier - dodała posłanka PiS.
Minister ds. europejskich Rafał Trzaskowski powiedział w piątek PAP, że podczas szczytu Unia Europejska-Afryka, który rozpoczyna się 11 listopada, a kończy 12 listopada po południu, kraj reprezentować może nawet ambasador. Bezpośrednio po tym odbędzie się nieformalne posiedzenie Rady Europejskiej. Trzaskowski podkreślił, że zgodnie z unijnym prawem, na posiedzeniu Rady Europejskiej, formalnym lub nieformalnym, Polskę może reprezentować tylko premier albo prezydent.