Winnych nie ma, jest combino
Poznańskie MPK ma kłopot. Sąd zajmujący się kontraktem z Siemensem nie ogłasza werdyktu. Tym samym rosną koszty przetrzymywania combino w zajezdni i nie można podjąć decyzji o zakupie nowych tramwajów.
22.08.2005 | aktual.: 22.08.2005 07:51
Kupno 14 tramwajów typu combino od firmy Siemens okazało się błędem. W trakcie przyjmowania tramwajów stwierdzono, że identyczne modele, kupione przez inne miasta, mają wadę konstrukcyjną – karoserie po kilku latach eksploatacji rozpadają się. Odbiory techniczne nowego taboru natychmiast w Poznaniu wstrzymano.
Zanim się rozpadną
Sześć nowiutkich tramwajów od półtora roku stoi w zajezdni. Jeden pojechał do Niemiec, gdzie Siemens próbuje przeprowadzić zmiany konstrukcyjne. Siedem combino wozi pasażerów po mieście. Zdaniem kierownictwa MPK, spisują się dobrze. Nie wystąpiły większe usterki. Zadowoleni są też pasażerowie. Wszyscy mają jednak świadomość, że za rok te tramwaje mogą się rozpaść.
Za tramwaje MPK zapłaciło Siemensowi połowę należności, czyli ok. 14 mln euro. Miasto poniosło straty, więc pewne jest, że jeżeli dojdzie do ostatecznego porozumienia i tramwaje nie zostaną Niemcom zwrócone, MPK zapłaci mniej niż wynika z umowy. Obie strony zdecydowały się skierować sprawę do sądu arbitrażowego. Jest on jednak nierychliwy. Mijają kolejne miesiące, a werdyktu ciągle brak. – Prawdopodobnie sędziowie mają przerwę urlopową – domyśla się wiceprezes Firlik.
Koszty rosną
Werdykt podejmie trzech arbitrów. Jednego z nich z listy przedstawionej przez Ministerstwo Gospodarki wybrało MPK, drugiego Siemens, potem obydwaj sędziowie wybrali trzeciego. Na tempo ich pracy nikt nie ma wpływu. Poznańskiemu przewoźnikowi spieszy się coraz bardziej, bo koszty nieudanego kontraktu rosną.
Właściciel każdego długo nieużywanego sprzętu elektronicznego musi się liczyć z awariami. Nowoczesne tramwaje, stojące półtora roku w zajezdni, zawierają wiele urządzeń elektronicznych. – Czekają nas kłopoty – mówi Jan Firlik. W zajezdni brakuje miejsca, combino trzeba przetaczać, koszty przechowywania i pilnowania taboru rosną. – Z powodu braku miejsca musimy kierować inne tramwaje na tory odstawcze przy ul. Budziszyńskiej – zwraca uwagę wiceprezes Firlik.
Związane ręce
Do tej pory żadne miasto, używające tramwajów typu combino, nie podpisało ostatecznego porozumienia z Siemensem. Producent prowadzi badania, prace konstrukcyjne, próby techniczne, ale efektów ciągle nie widać. – Cierpliwość nam się kończy, ale ręce mamy związane przez sąd arbitrażowy – skarży się Jan Firlik.
Od werdyktu zależy przyszłość poznańskich tramwajów. MPK musi wymieniać tabor na nowoczesny, a nie wiadomo, czy wszystkie produkty Siemensa nie zostaną zwrócone producentowi. Inne europejskie miasta (na przykład Duesseldorf) nadal kupują tramwaje tej firmy, ale innej konstrukcji. Poznań nie może wybrać dowolnego producenta, trzeba zorganizować przetarg, ten zaś może rozstrzygać się długo. Wszystko więc wskazuje, że ciągle jedynym ratunkiem dla miejskiej komunikacji będzie kupowanie sprzętu z demobilu od niemieckich miast.
Jan Firlik wiceprezes MPK
Czekają nas kłopoty. W zajezdni brakuje miejsca, combino trzeba przetaczać, koszty przechowywania i pilnowania taboru rosną. Z powodu braku miejsca musimy kierować inne tramwaje na tory odstawcze przy ul. Budziszyńskiej.
Józef Djaczenko