ŚwiatWilla Wiktora Janukowycza wraca do Ukrainy. Sąd zdecydował o unieważnieniu prywatyzacji

Willa Wiktora Janukowycza wraca do Ukrainy. Sąd zdecydował o unieważnieniu prywatyzacji

Posiadłość byłego prezydenta Ukrainy decyzją sądu gospodarczego w Kijowie wróciła do skarbu państwa. W ostatnich dniach swoich rządów, przed ucieczką do Rosji, Wiktor Janukowycz wynosił z niej najcenniejsze rzeczy.

Willa Wiktora Janukowycza wraca do Ukrainy. Sąd zdecydował o unieważnieniu prywatyzacji
Źródło zdjęć: © PAP | Andrzej Grygiel
Radosław Rosiejka

Rezydencję Meżyhiria, w której przez lata mieszkał Wiktor Janukowycz sprywatyzowano w 2007 r. Posiadłość ma 135 hektarów i jest , otoczona wysokim ogrodzeniem. Były prezydent Ukrainy wprowadził się do niej, gdy po raz pierwszy był premierem Ukrainy w latach 2002-2004.

Informację o cofnięciu decyzji prywatyzacyjnej z 2007 r. przekazał w środę prokurator generalny Jurij Łucenko. "Następnym krokiem będzie decyzja sądu o odpowiedzialności Wiktora Janukowycza oraz innych osób za nielegalną machinację (związaną z przejęciem rezydencji)" - napisał na Facebooku.

W willi były dokumenty obciążające Wiktora Janukowycza

Rezydencja została przejęta od państwa przez spółki związane z Janukowyczem i jego otoczeniem. W 2014 r., po ucieczce Janukowycza z Ukrainy, rezydencja została otwarta dla zwiedzających. Znaleziono w niej wówczas wiele dokumentów, które świadczyły m.in. o przekupywaniu sędziów, oraz akta personalne niebezpiecznych dla prezydenta Ukrainy dziennikarzy.

Według ukraińskich mediów do byłego prezydenta formalnie należało zaledwie 1,7 hektara ziemi na terenie rezydencji, jednak do jego dyspozycji był cały ośrodek, z luksusowymi domami, kortami tenisowymi i sztucznymi jeziorami.

Janukowycz jest obecnie oskarżony na Ukrainie o zdradę stanu. W związku z tym, że nie stawia się na posiedzeniach sądu, jest sądzony zaocznie. Proces dotyczy wydarzeń na kijowskim Majdanie Niepodległości z przełomu 2013 i 2014 roku, kiedy to w wyniku brutalnych działań sił bezpieczeństwa doszło do śmierci ponad 100 osób.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (111)