Więzienie za spalenie żony. Wysoki wyrok w Krakowie
Kara 25 lat więzienia - taki wyrok usłyszał mieszkaniec Wolbromia. Podpalona przez niego podczas awantury żona zmarła po dwóch miesiącach w szpitalu. Mężczyzna twierdzi, że niewiele pamięta, bo był pijany.
Dramat wydarzył się latem ubiegłego roku. Podczas awantury 49-latek oblał swoją żonę benzyną i podpalił. Kobieta z poparzeniami trafiła do szpitala, ucierpiało też jej czteroletnie dziecko. 37-latka ponad dwa miesiące walczyła o życie, ale miała poparzone aż 80 proc. ciała i lekarzom nie udało się jej uratować.
Kiedy mężczyznę zatrzymano miał 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Sąsiedzi mówili, że już wcześniej awanturował się i miał problemy z alkoholem. Właśnie wypiciem alkoholu zasłaniał się przed sądem.
- Nie pamiętam, czy żona się broniła i jak doszło do jej podpalenia - mówił na sali sądowej. Przekonywał, że pamięta tylko chwilę, w której "wszystko się zapaliło i żona uciekła".
Próbował też się usprawiedliwiać, twierdząc, że był przez wiele lat przez żonę poniżany, ośmieszany i prowokowany. Twierdził, że nie chciał jej zabić czy ranić, ale tylko nastraszyć.
Sąd nie miał jednak wątpliwości, że 49-latek z Wolbromia polał kobietę, która leżała w łóżku i podpalił ją zapalniczką. Sąd Okręgowy w Krakowie skazał go 25 lat więzienia.