Więzień zmarł po narkotykach
Zatrucie amfetaminą i marihuaną było przyczyną zgonu 23-letniego więźnia w Zakładzie Karnym we Włocławku (Kujawsko-Pomorskie) - poinformował rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Bydgoszczy, mjr Wojciech Siedlecki.
Więzień Jakub M. zmarł półtora tygodnia temu. Dwa dni później we włocławskim zakładzie karnym doszło do zamieszek. Więźniowie oskarżali strażników o zamordowanie kolegi.
Zmarły odbył trzy czwarte ośmioletniego wyroku za zgwałcenie ze szczególnym okrucieństwem.
Według informacji rzecznika, wieczorem 19 czerwca Jakub M., przebywający w celi wraz z trzema innymi osobami, zachowywał się bardzo agresywnie - krzyczał, uderzał głową w ścianę i kopał w drzwi.
Po wyprowadzeniu z celi przez strażników skazany nadal był nienaturalnie pobudzony, a wkrótce zaczął tracić przytomność. Strażnicy przystąpili do jego reanimacji, którą później kontynuował wezwany lekarz z pogotowia. Jakub M. został zabrany do włocławskiego szpitala, gdzie zmarł rano 22 czerwca.
Dzień po śmierci Jakuba M. po zakład karny samochodami podjechało ponad dwudziestu młodych mężczyzn, którzy palili znicze i krzyczeli do więźniów, że to strażnicy zabili ich kolegę. Kolejnego dnia wieczorem w więzieniu doszło do zamieszek - skazani krzyczeli, wyzywali strażników i oskarżali ich o zabicie Jakuba M. Agresywnie - w ocenie służby więziennej - zachowywało się około 30% spośród 1100 mężczyzn odbywających wyroki.
Po 20 minutach funkcjonariuszom służby więziennej udało się zaprowadzić ład w celach.
W obawie przez powtórzeniem się sytuacji, a nawet jej zaostrzeniem następnego dnia do włocławskiego więzienia sprowadzono grupy alarmowe z innych zakładów. Funkcjonariusze dokonali "demonstracji siły". Zrewidowano wszystkich więźniów, przeszukano ich cele. Wyszukano kilkunastu prowodyrów zamieszek, których przeniesiono do innych zakładów karnych.
Zatruł się amfetaminą i marihuaną
Już wstępne wyniki badań we włocławskim szpitalu wskazywały, że Jakub M. zatruł się amfetaminą i marihuaną. Potwierdziła to sekcja zwłok - powiedział mjr Siedlecki.
Mjr Siedlecki przyznaje, że narkotyki ciągle są problemem w zakładach karnych i aresztach; zjawisko to cię nasila.
Narkotyki są wszędzie na ulicy, w kawiarniach i szkołach, a w środowisku więziennym mamy przecież do czynienia ze zdemoralizowanymi ludźmi. Staramy się temu przeciwdziałać. Funkcjonariusze są coraz lepiej przygotowani i wyposażeni w odpowiednie środki. Pomimo prowadzonych kontroli, niekiedy dochodzi do przemycenia narkotyków na teren zakładów - podkreślił rzecznik.
W bydgoskim okręgu służby więziennej, na terenie którego funkcjonuje siedem zakładów karnych i pięć aresztów z sześcioma tysiącami więźniów i aresztantów wykrywanych jest około 70-80 przypadków przemycania narkotyków rocznie. W pierwszych sześciu miesiącach tego roku zanotowano 35 takich przypadków.