PublicystykaWiesław Dębski: taka piękna katastrofa

Wiesław Dębski: taka piękna katastrofa

Ach, taka piękna katastrofa… Nie jedna zresztą. Ta najmniej spodziewana spowodowana została przez Bronisława Komorowskiego, jego otoczenie, wspierającą go partię i rząd. Sam, jak ten głupi, powtarzałem, że obecny prezydent z pewnością wygra ten wyścig. Komorowski przegrał pierwsze rozdanie, bo uznał, że Dębski ma rację - wygrana jest już w kieszeni. Stąd spóźniona i ospała kampania, samozadowolenie sztabu - pisze Wiesław Dębski w felietonie dla WP.

Wiesław Dębski: taka piękna katastrofa
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Wiesław Dębski

12.05.2015 | aktual.: 25.07.2016 13:54

Komorowski przegrał, bo w jego obozie nie pochylano się nad problemami ludzi, którzy stracili nie tylko na przemianach 26 lat, ale także na ostatnim kryzysie gospodarczym. Ciągłe udawanie, że polska łódź z werwą przemierza wzburzone wody kryzysowego oceanu, że jesteśmy prymusami, zderzało się z zawodem Polaków, przede wszystkim tych młodych. Okazało się, że elity nie mają znaczącej części społeczeństwa nic do zaoferowania. Nie dostrzeżono oburzenia Polaków na olbrzymie przekręty, zwykłe złodziejstwo, ustawiane przetargi. Na każdym kroku spotykane skręcane konkursy na ważne i mniej ważne stanowiska. Nie tylko w Warszawie, ale i na dalekiej prowincji pracę dostawali tylko krewni i znajomi królika. A królikiem byli politycy PO i PSL.

Młodzi, po studiach, przekonywali się, że nikomu te ich studia nie są potrzebne. Nie kompetencje się bowiem liczą, lecz układy.

To przecież ten rząd, pod naciskiem prezydenta, postanowił wydać 130 mld zł na wojenne żelastwo. A jednocześnie obserwowaliśmy na ekranach telewizorów premiera Tuska, jak walczy z rodzicami dzieci niepełnosprawnych, by nie dać im za wiele pieniędzy. Brakowało państwowej kasy na wsparcie obywatelskich inicjatyw Polaków, na pomoc dla ruchów miejskich, na stypendia dla uzdolnionej młodzieży. A jednocześnie tolerowano (nie tylko obóz rządowy, oczywiście) dotacje dla partii politycznych. I wyłudzanie pieniędzy przez posłów i samorządowców.

A jak ludzie mogli spokojnie patrzeć na sposób w jaki wprowadzono zmiany w ustawach emerytalnych, każąc im pracować do 67 roku życia!!! I proszę mnie nie przekonywać, że taka była potrzebna, że inaczej padłby system emerytalny. Trzeba było wtedy ludzi przekonać, rozmawiać z nimi, pokazać jakie będą z tej hucpy korzyści. A nie oszukiwać. Bo oszukali: to przecież przedstawiciele rządu i partii rządzącej w czasie dyskusji o zmianach w emeryturach obiecali, że przygotują specjalny program aktywizacji zawodowej ludzi 60+. Miał ten program powstać w 2014 roku (prawda panowie Kosiniak-Kamysz i Rosati?). I co? Cisza!!!

Prezydent nie interweniował. Nie dostrzegł narastającej wściekłości społeczeństwa. Widać ją było na forach internetowych, na portalach społecznościowych. I coraz częściej na ulicach. Sukces Pawła Kukiza polega na tym, że jako jedyny potrafił te nastroje odczytać.

Oczywiście, to dopiero pierwszy etap rywalizacji. Za dwa tygodnie przekonamy się, kto potrafił powalczyć o "głosy Kukiza"… Bo ten elektorat nie jest jednorodny. Wielu jest tam ludzi "antysystemowych", obrażonych na wszystko i wszystkich (poza Kukizem). I nie sądzę, by zechcieli oni poprzeć tak bardzo systemowych kandydatów, jak Komorowski, czy Duda. Oni zapewne zostaną tym razem w domu, jak wiele razy wcześniej.

Ale sporą grupę - jak sądzę – elektoratu Pawła Kukiza stanowili wyborcy PO, zawiedzeni swoją partią. I w większej jeszcze części - SLD. Ci ludzie mogą poprzeć obecnego prezydenta - jeśli on i jego sztab zastanowią się dlaczego przegrali. I wycofają się z kolejnych błędów, takich, jak poniedziałkowa poranna konferencja.

I na koniec katastrofa mniejsza, ale niezwykle bolesna. To kompromitacja Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Wystawienie przez Leszka Millera kandydatki nieznanej, bez żadnego doświadczenia politycznego, bez oparcia w jakimkolwiek lewicowym środowisku było kpiną. Pewien prawicowy polityk powiedział kiedyś, że ciemny lud wszystko kupi, kierownictwo Sojuszu próbowało tę zasadę wcielić w życie. Ale okazało się, że lewicowy lud wcale taki ciemny i wcale taki głupi… Pokazał więc państwu z centrali SLD środkowy palec…

Lata temu Wojciech Młynarski śpiewał:
"W co się bawić? W co się bawić,
Gdy możliwości wszystkie wyczerpiemy ciurkiem?
Na samą myśl pot zimny zrasza zaraz czoło
I mniej wesoło pod Czerwonym ci Kapturkiem".

Jak słucham tłumaczeń liderów SLD, próbujących przerzucić całą winę na Magdalenę Ogórek, to myślę sobie, że panowie brzydko się bawią…

Źródło artykułu:WP Opinie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (827)