Wiesław Dębski: skoro Paweł Graś zabiera głos, to rzecz musi być poważna
"Platforma porzuciła ludzi wykluczonych, bezdomnych, starszych. Platforma zdezerterowała, z partii centrum stała się partią liberalną (…)" - i kto te słowa mógł wypowiedzieć, Szanowni Państwo? Dębski? Nie, to nie ja!!! Ja tylko zacytowałem wypowiedź z samych trzewi PO, konkretnie z ust senatora Jana Rulewskiego! Wkurzonego na to, co jego partia wyprawia - pisze Wiesław Dębski w felietonie dla WP.PL.
20.08.2014 | aktual.: 21.08.2014 08:45
Wkurzony nie jest jednak Paweł Graś. Zabrał więc głos - ku zaskoczeniu wielu. Graś bowiem, to nie tylko sekretarz generalny partii i były rzecznik rządu. To przede wszystkim człowiek znany w środowisku dziennikarskim jako Minister Milczek. Skoro on zabiera głos (na łamach "Gazety Wyborczej"), to rzecz musi być poważna. Z uwagą i nieustającym zdziwieniem czytałem więc wypowiedź jednego z liderów PO.
Pan Paweł zwraca się do Rulewskiego serdecznie, podpowiada, jak jakiemuś niesfornemu Jasiowi, jakie to dobroci podarowała Platforma Polsce i Polakom, zwraca się swego kolegi per Janku i w punktach umieszcza swoje uwagi. Pozwolę sobie skorzystać z formuły Grasia: i także w punktach - oraz w serdecznej formie - odnieść się do jego artykułu.
- "To nasz rząd, jako pierwszy od 2004 roku - pisze pan Paweł - podniósł dwa lata temu kryteria dochodowe uprawniające do uzyskania świadczeń rodzinnych". (…) I chwali się, że podobnie stało się w przypadku świadczeń społecznych.
Chwała za to Platformie. Ale dorzućmy do tej łyżki miodu baryłkę dziegciu. Dwa lata temu - czyli po pięciu latach rządów PO!!! Od dawna mówiono, że zamrożenie tych kryteriów to skandal nad skandale, ograniczało bowiem liczbę osób pobierających świadczenia dla najbiedniejszych. Dlaczego więc rządy PO czekały tak długo, dlaczego podtrzymywały tę rażącą niesprawiedliwość? Tak tylko przy okazji, pozwalam sobie cichutko wspomnieć, że w 2008 r. PiS i PO zafundowały potężny prezent dla ludzi najbogatszych, likwidując 40-procentowe podatki i obniżając składkę rentową.
- Nie omieszkał się też pochwalić pan Paweł, że to rząd PO (dodając uczciwie: nie ukrywam, że pod wpływem głosu zrozpaczonych rodziców), zwiększył wsparcie dla opiekunów niepełnosprawnych dzieci.
By było jednak całkiem uczciwie muszę dodać, że ten "głos zrozpaczonych rodziców", to były liczne demonstracje i długa okupacja sejmu oraz przepychanki z samym premierem. A i tak, rzecz załatwiono połowicznie, odkładając wprowadzenie godnych świadczeń do roku 2016!
- Kwiatek przecudnej urody znalazł się w następnym punkcie grasiowego wyliczenia. Pisze mianowicie pan Paweł, że to PO w 2012 r. przeforsowała (czytaj: normalnie uchwaliła wraz z koalicjantem) kwotową, a nie procentową waloryzację rent i emerytur, na czym zyskali wszyscy otrzymujący świadczenie poniżej 1480 zł.
I znów prawda. Ale dlaczego - pozwolę sobie zapytać - już po roku wycofano się z tego korzystnego dla najbiedniejszych rozwiązania?
- Minister Graś sięgnął też w przyszłość, informując tryumfalnie, że rząd przyjął program walki z wykluczeniem społecznym i ubóstwem na lata 2014-2020 (któż będzie ten program - po wyborach - realizował, koteczku?). I przytacza pan minister odpowiednie dane, pokazujące, jak wiele w tej kwestii już zrobiono. Ale z danymi jest tak, że każdy może mieć swoje. Ja się więc powołam na takie:
GUS: w latach 2011-2013 tylko w trzech województwach spadł odsetek gospodarstw domowych żyjących poniżej minimum egzystencji.
GUS: w 2013 r. 7,4 proc Polaków wydawało mniej, niż wynosi minimum egzystencji (w 2012 – 6,8 proc.!). Owe 7,4 proc, to 2,7 mln osób!!!
Uff… Wystarczy? Musi, bo kończy mi się miejsce… Ale może coś jeszcze: według Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) w Polsce na dzieci wydaje się najmniej spośród wszystkich państw członkowskich tej organizacji!!!
Państwo politycy muszą wreszcie zrozumieć, że nie każdy głos krytyczny jest wymierzony przeciwko nim. Najczęściej jest on wypowiadany w obronie innych, na przykład ludzi wykluczonych, żyjących poniżej wszelkich minimów społecznych. Zdaje się to rozumieć także Paweł Graś, gdy pisze: "kraj, w którym oazy luksusu sąsiadują z dzielnicami biedy, nie ma sensu". Zgadzam się z panem, panie ministrze. I dziwię się, że tak powoli i z takim małym nakładem środków wasz rząd ogranicza te różnice. Zapewne w odpowiedzi usłyszę: A skąd mamy brać pieniądze? Odpowiadam: po pierwsze - cofnąć tak korzystne dla najbogatszych zmiany podatkowe z 2008 roku (prawie 30 mld zł rocznie). Po drugie - ograniczyć ambicje militarne polityków (w tym prezydenta). Z przeznaczonych na ich zaspokojenie 130 mld zł, choć połowę wykorzystajmy na walkę z biedą.
Może wtedy będzie się żyło lepiej! Wszystkim!!!
Wiesław Dębski specjalnie dla WP.PL