Wiesław Dębski: nikt nie powinien robić łaski, podejmując pracę lekarza
Od pewnego czasu dyskutujemy w Polsce o sumieniu. Konkretnie o sumieniu lekarzy (nie, nie tych, którzy biorą "dowody wdzięczności"). Chodzi o tych, którzy powołują się na tzw. Klauzulę, brzmiącą następująco: "lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem (…) z tym, że ma obowiązek wskazać REALNE możliwości uzyskania tego świadczenia u innego lekarza lub w innym zakładzie opieki zdrowotnej. Nikt nie powinien robić łaski, podejmując pracę lekarza nie może wykłócać się o to, co będzie robił a czego nie - bo mu sumienie nie pozwala. Ot, nie każdy musi być ginekologiem!" - pisze w felietonie dla WP.PL Wiesław Dębski.
W tym kontekście lekarze, politycy, komentatorzy z troską pochylają się nad dylematami moralnymi pracowników służby zdrowia. Oj, jacy oni biedni, jacy prześladowani, jak atakowani przez lewactwo. Jak łamie się ich charaktery…
Zadziwiające jest jednak, że nikt z korzystających z klauzuli sumienia nie mówi o pacjentkach - ich prawach, ich zdrowiu (także psychicznym). Milczą o tym nawet organizacje lekarskie!!!. Nie miały one zresztą dylematów sumienia i moralności, gdy lekarze walcząc o kasę wielokrotnie i masowo odmawiali pomocy pacjentom.
Wracając jednak do sedna sprawy. W interesującym nas sporze jest jasno określony dylemat - co jest ważniejsze: poglądy lekarza (aptekarza, pielęgniarki)
czy prawa pacjenta? Kto jest podmiotem: pacjent, czy lekarz? Czy lekarz ma prawo stawiać wymogi swojej wiary ponad państwo i regulujące jego funkcjonowanie przepisy?
Chciałbym w tym miejscu przypomnieć, że większość z nas co miesiąc wpłaca spore sumy w postaci składki zdrowotnej. W zamian za to kupujemy od państwa zobowiązanie, że dostępne dla nas będą wszystkie procedury medyczne, przewidziane w prawie. A państwo wynajmie do tego odpowiednich pracowników (lekarzy, aptekarzy, pielęgniarki itp.) i zapłaci im odpowiednie pieniądze. Nikt przy tym nie powinien robić łaski, podejmując pracę lekarza nie może wykłócać się o to, co będzie robił a czego nie – bo mu sumienie nie pozwala. Ot, nie każdy musi być ginekologiem!
Kolejność rzeczy powinna więc być taka – moim przynajmniej zdaniem – młody człowiek podejmując studia głęboko zastanawia się, czy następująca po nich praca będzie zgodna z jego wiarą. Jeśli ktoś chce zostać ginekologiem, to właśnie w tym momencie powinien poradzić sobie z własnym sumieniem. I później już konsekwentnie: nie można aplikować o pracę w szpitalu położniczym i żądać dla siebie prawa wykonywania tylko niektórych operacji, wypisywania recept na niektóre tylko leki, czy kwestionować leczenie niepłodności metodą In vitro.
A już jawnym naruszeniem prawa, w tym konstytucji, jest objęcie całej placówki klauzulą własnego sumienia. Jak to uczynił prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala im. Świętej Rodziny (!!!). I jak czynią dyrektorzy kilkunastu placówek noszących imię Jana Pawła II.
Teraz (w "Rzeczpospolitej”) profesor tak się tłumaczy: „To dobra okazja dla tych, którzy za wszelką cenę chcą laicyzować społeczeństwo i sprawić, żeby medycyna utraciła swój tradycyjny charakter, którego symbolem jest dobry Samarytanin. Chcą, żeby lekarze pracowali w urzędniczym trybie, żeby bez żadnych oporów i zastanowienia wykonywali wszystkie zlecenia, których oczekują od nich "klienci", na przykład aborcję. (...)”.
Zadziwiające to słowa. Nie chce zrozumieć pan profesor, że służba zdrowia ma być właśnie świecka, niezależna od poglądów jednego czy drugiego lekarza, bądź urzędnika. Oparta na nauce a nie wierze w cuda. A pacjenci, to jednak – panie profesorze – nie klienci.
- Nie może być tak, że moje sumienie stawiam wyżej niż sumienie pacjenta w jego życiowych sprawach - mówił w TOK FM Grzegorz Południewski, ginekolog.
Można się też zastanawiać, czy sam profesor Chazan jest Samarytaninem, np. w stosunku do pacjentki, którą naraża na olbrzymie cierpienia. Czy przed podpisaniem kontraktu poinformował urzędnika NFZ, że zamierza podporządkować cały szpital klauzuli sumienia.
Takie oto dylematy mają ginekolodzy w podobno świeckim, neutralnym światopoglądowo kraju nad Wisłą.
I na koniec przypomnijmy:
- Ponad 3 tys. lekarzy i innych pracowników służby zdrowia podpisało tzw. Deklarację Wiary, odbierającą pacjentom dostęp do niektórych procedur medycznych.
- Senator Kazimierz Jaworski zbiera podpisy pod projektem ustawy zwalniającej lekarzy powołujących się na sumienie (!?!) z obowiązku wskazania innego lekarza, który wykona za nich pracę, którą oni porzucili.
- Prof. Bogdan Chazan, dyrektor Szpitala im. Świętej Rodziny nie tylko nie udzielił pomocy swojej pacjentce. Ale jeszcze objął "sumieniem" całą placówkę, którą kieruje!!!