Wierzyciele 300 spółek pokrzywdzeni działaniem gangu
Wierzyciele ponad 300 spółek zostali pokrzywdzeni w wyniku działalności grupy przestępczej, zajmującej się fikcyjnym przejmowaniem upadających firm i sprzedawaniem ich majątku - poinformowali w środę podczas konferencji prasowej w Prokuraturze Okręgowej w Krakowie przedstawiciele policji i prokuratury.
18.04.2007 | aktual.: 18.04.2007 16:40
W sprawie podejrzanych jest łącznie 12 osób. W środę zatrzymano kolejne, w tym podejrzanego o współkierowanie grupą Jacka M., ps. Marchewa - w latach 90. przedstawianego w mediach jako domniemany przywódca jednej z krakowskich grup przestępczych. Wcześniej podobny zarzut współkierowania postawiono jego przyrodniemu bratu, Markowi D.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi krakowski oddział CBŚ pod kierunkiem krakowskiej prokuratury. Mechanizm przestępstwa polegał na wyszukiwaniu zadłużonych firm, także poprzez ogłoszenia zamieszczane w prasie, kupowaniu ich przez podstawione osoby, a następnie wyprzedaży majątku z pominięciem wierzycieli. Kiedy wierzyciele zgłaszali się do komornika, okazywało się, że po spółce i jej majątku znikał ślad. Nabywcy m.in. przerejestrowywali spółkę i zmieniali jej siedzibę, by utrudnić wierzycielom dochodzenie należności.
Organy ścigania ustaliły już ponad tysiąc pokrzywdzonych wierzycieli. Sprawę oceniają jako rozwojową i przewidują dalsze zatrzymania.
Jak podkreślił prok. Andrzej Kwaśniewski, "jednocześnie został ujawniony bardzo szkodliwy mechanizm dla obrotu gospodarczego, polegający na tym, że część osób z władz spółek wręcz płaciła osobom z grupy przestępczej za przejmowanie podmiotów gospodarczych, chcąc po prostu zdjąć z siebie ciężar odpowiedzialności wobec wierzycieli". Inni natomiast byli zastraszani.
W związku z tym prokuratura apeluje do osób posiadających informacje w tej sprawie o zgłaszanie się, deklarując, że ich postawa zostanie wzięta pod uwagę w toku postępowania karnego.
Ponadto w sprawie - zdaniem zastępcy komendanta wojewódzkiego policji podinsp. Zbigniewa Stawarza - "wystąpiło specyficzne zjawisko, obserwowane przez policję od kilku lat, że następuje akumulacja kapitału przestępczego, zdobytego z innych przestępstw". "Ci ludzie, którzy kilka lat temu trudnili się innymi przestępstwami, zaczynają wchodzić w sferę gospodarki i starają się te pieniądze legalizować. Jest to bardzo niebezpieczne zjawisko, ponieważ techniki legalizacji są nowe, natomiast metody ich działania są takie jak kiedyś, np. zastraszanie" - powiedział podinsp. Stawarz.
Wicekomendant zwrócił także uwagę na zadziwiającą skalę sprawy. "Niepokojące jest, że grupa przestępcza potrafiła dokonać kontroli kilkuset firm w skali całego kraju" - powiedział. Zdaniem prokuratury, ujawnienie tego procederu było możliwe dzięki rosnącym możliwościom koordynacji postępowań organów ścigania. Organizatorzy procederu działali w przekonaniu, że ze względu na wielość spółek, miast i osób nie dojdzie do połączenia tych spraw i nikt nie zorientuje się, że ma to charakter zorganizowany.
Rzecznik małopolskiej policji Dariusz Nowak podkreślił, że w śledztwie występuje grupa, o której mówi się od lat. Osoby, którym przypisuje się kierowanie tzw. gangiem Marchewy, pojawiały się m.in. na miejscu strzelaniny w klubie Pasja w ubiegłym roku i skarżyły dziennikarzom, że policja jest do nich uprzedzona, a oni są zwykłymi obywatelami. Wygląda na to, że nie do końca mówili prawdę; że gang działał i dzielił się na dwie grupy. Każdą z nich dowodził jeden z braci: jedna o charakterze ekonomicznym, druga - zajmująca się handlem narkotykami, prostytucją- powiedział Nowak.
Dla dobra śledztwa prokuratura odmawia podania bliższych szczegółów sprawy.
Przed Sądem Okręgowym w Krakowie po raz kolejny toczy proces członków domniemanego gangu Marchewy - zarzucono im napaść na restaurację w Skawinie w 1996 roku i śmiertelne pobicie ochroniarza.