Wiemy co będzie robił Misiewicz po wyjściu z aresztu
Bartłomiej Misiewicz po wyjściu z aresztu nie chce rozmawiać z mediami. Konsekwentnie odsyła do swojego prawnika mec. Luki Szaranowicza. Adwokat w rozmowie z Wirtualną Polską ujawnił plany swojego klienta.
Jego zdaniem, taki wyjazd będzie przydatny, chociażby z powodu dużego zainteresowania fotografów, którzy chcą mu zrobić zdjęcie. Tym bardziej, że w mediach ukazały się informacje, że Misiewicz w areszcie bardzo schudł.
- Słyszałem o sporym rozczarowaniu przedstawicieli mediów, że mój klient wyszedł tylnym wyjściem z aresztu. Nie udało się zrobić żadnego zdjęcia. Rozumiem, że teraz będzie ogromne zapotrzebowanie. Także doradzałbym udanie się na wypoczynek – mówi WP mec. Szaranowicz.
Z kolei w rozmowie z "Super Expressem", prawnik Misiewicza zdradził, że pobyt w areszcie bardzo odmienił jego klienta. "Mój klient mocno zeszczuplał, zrzucił kilkanaście kilogramów" - powiedział, podkreślając, że to nie tyle kwestia więziennej diety, co stresu. Jak dodał, znalazło się dla niego spokojne, choć mocno angażujące zajęcie. Misiewicz pracował w bibliotece, wydając innym osadzonym książki. "To dało mu dość fajny dystans do tego wszystkiego i patrzy na świat nieco inaczej" - dodał Szaranowicz.
Próbowaliśmy bezpośrednio z byłym rzecznikiem MON porozmawiać, ale odmówił. – Ja póki co się nie wypowiadam – odpisał jedynie.
Trwa ładowanie wpisu: twitter
Z kolei w czwartek wieczorem na Twitterze pojawił się jego wpis. "Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia i modlitwy!!! Jestem pewny, że udowodnię swoją niewinność przed Sądem. Tymczasem... carpe diem! Ps. Nazywam się Misiewicz, Bartłomiej Misiewicz. A nie Bartłomiej M." – napisał.
Przypomnijmy, Sąd Okręgowy w Warszawie zgodził się, żeby były rzecznik MON wyszedł z aresztu pod warunkiem wpłacenia poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. złotych. Jeszcze tego samego dnia rodzina Misiewicza wpłaciła kaucję. Były współpracownik Antoniego Macierewicza przebywał w areszcie od końca stycznia.
Według śledczych, były rzecznik MON wraz z byłym posłem PiS Mariuszem Antonim K. miał "powoływać się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i pośredniczyć w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł".
Dodatkowo prokuratura postawiła mu zarzut przekroczenia uprawnień jako funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę spółki Polska Grupa Zbrojeniowa. Razem z byłą pracownicą resortu obrony narodowej Agnieszką M. miał doprowadzić do wyrządzenia spółce szkody w wysokości 491 964 zł.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu. Postępowanie zostało ostatnio przedłużone do 25 września.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl