Wieloryb nie chce służyć w marynarce wojennej Rosji. Z pomocą przyszli norwescy rybacy
Białucha "zdezerterowała" z rosyjskiej marynarki wojennej. Ssak morski z uprzężą pojawił się w pobliżu łodzi rybaków w północnej Norwegii. Jednak nie tylko Moskwa szkoli zwierzęta bojowe. Delfiny w służbie USA pomogły wykorzystać sukces polskich specjalsów w Zatoce Perskiej.
30.04.2019 | aktual.: 30.04.2019 11:22
Biały, ważący kilkaset kilogramów ssak domaga się jedzenia od norweskich rybaków w pobliżu arktycznej wyspy Ingoya. Zwierzę spokrewnione z delfinami jest wyraźnie oswojone. Od 22 kwietnia bez strachu podpływa do ludzi i z otwartym pyskiem czeka na ryby.
Uwagę rybaków zwróciła ciasna uprzęż wokół tułowia i głowy zwierzęcia. Po kilku próbach Norwegom udało się ją zdjąć. Miała uchwyt do kamery Go Pro, a oznaczenia wskazują na pochodzenie z St. Petersburga. Rosyjscy naukowcy pracujący w Arktyce podkreślają, że nie używają takiego sprzętu, ani nie wykorzystują w ten sposób białuch. Wiadomo jednak, że wojsko łapie i szkoli zwierzęta.
Stąd przypuszczenie, że białucha została przeszkolona w celach wywiadowczych przez ekspertów wojskowych, lecz podczas ćwiczeń "zrezygnowała" ze służby w marynarce wojennej Moskwy. Norwegowie mają nadzieję, że zwierzę znajdzie sobie stado, z którym powróci do swobodnego życia w Oceanie Arktycznym.
Rosjanie i USA szkolą delfiny
O ile Rosjanie nie potwierdzają szkolenia białuch, to nie ukrywają, że na Krymie posiadają ośrodek dla delfinów bojowych, który zajęli wraz z półwyspem w 2014 r. W Sewastopolu ssaki są szkolone m.in. w celach wywiadowczych, ale także do zabijania obcych nurków i podkładania bomb pod kadłuby statków.
Ssaki morskie, w tym orki, delfiny czy białuchy są na tyle inteligentne, że można je oswoić i wyszkolić mniej więcej tak jak psy. Fakt ten wykorzystują nie tylko Rosjanie. W Kalifornii marynarka wojenna USA posiada ośrodek szkoleniowy dla zwierząt morskich.
Amerykanie szkolą uchatki, czyli lwy morskie i delfiny butlonose. Marynarka wojenna USA eksperymentowała z wieloma gatunkami zwierząt, w tym z rekinami, lecz ostatecznie ograniczono program do dwóch gatunków ssaków. Zadaniem zwierząt jest wykrywanie min na dnie morza i wykrywanie wrogich nurków, ale także ratowanie żołnierzy zaginionych na morzu.
Delfiny "walczyły" w Zatoce Perskiej
Delfiny służyły podczas wojny w Zatoce Perskiej. W marcu 2003 r. specjalsi z Polski, Wielkiej Brytanii i USA zdobyli strategicznie ważny port Umm Qasr. Pomimo silnego oporu Irakijczyków, nabrzeża nie zostały uszkodzone, jednak okazało się, że wody są zaminowane. Wtedy do akcji weszły delfiny. Dzięki niezwykle wrażliwemu sonarowi zwierzęta potrafią odróżnić miny od skał, poinformować opiekunów o znalezisku, a następnie oznaczyć ładunek, który później rozbraja człowiek.
Dzięki inteligencji i unikalnym zdolnościom delfiny wykryły i pomogły zneutralizować ponad 100 min i pułapek. W ciągu zaledwie tygodnia port o kluczowym znaczeniu dla całej inwazji został rozminowany i uruchomiony.
To nie są misje samobójcze
Zarówno Rosjanie, jak i Amerykanie podkreślają, że zwierzętom nie dzieje się krzywda. Jedynie w czasach zimnej wojny krążyły pogłoski o samobójczych misjach sowieckich delfinów detonujących bomby i atakujących nurków harpunami przymocowanymi do grzbietów.
Wojskowi twierdzą, że nawet prace saperskie są niegroźne dla ssaków, gdyż miny wybuchają jedynie w reakcji na obecność stalowych kadłubów okrętów. Argumenty te nie przekonują krytyków bojowego wykorzystania zwierząt morskich. Ich zdaniem delfiny są wystarczająco duże, aby zdetonować bombę. Zarzucają też wojskowym działanie niemoralne, gdyż wyszkolone ssaki nie rozumieją ani celu działania, ani podejmowanego ryzyka.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl