Wielkie polowanie USA i NATO na rosyjskie okręty podwodne na Morzu Śródziemnym
Marynarka wojenna USA i jej sojusznicy z NATO urządzili wielkie polowanie na Morzu Śródziemnym, próbując zlokalizować rosyjskie okręty podwodne nazywane "zabójcami lotniskowców".
Według źródeł wojskowych, do których dotarł blog militarny The Aviationist, Amerykanie podejrzewają obecność nawet dwóch rosyjskich jednostek, które zaszyły się gdzieś we wschodniej części Morza Śródziemnego. Tak się składa, że w tym samym rejonie operują też liczne jednostki NATO-wskie, w tym dwa lotniskowce, które biorą udział w powietrznej ofensywie wymierzonej w tzw. Państwo Islamskie.
Zabójca lotniskowców
Chodzi o rosyjskie okręty podwodne projektu 949A typu Antej, w kodzie NATO określanych jako Oscar II. Jednostki te należą do największych okrętów podwodnych, jakie kiedykolwiek zbudowano. Radzieccy konstruktorzy zaprojektowali je specjalnie w celu zwalczania amerykańskich lotniskowców i ich zespołów uderzeniowych. Dlatego są silnie uzbrojone w broń przeciwokrętową - chodzi tu przede wszystkim o pociski manewrujące P-700 Granit o 600-kilometrowym zasięgu. Łącznie każda jednostka przenosi do 24 tych rakiet, osiągających naddźwiękową prędkość 2,5 Ma, przy której załogi atakowanych okrętów nie mają zbyt wiele czasu na reakcję.
[
]( http://i.wp.pl/a/f/jpeg/36360/rosja_okrety_podwodne_infografika.jpeg ) _**Kliknij, by powiększyć**_
Co więcej, Oscary II jak na swoje rozmiary są stosunkowo trudne do wykrycia. Posiadają one typową dla radzieckich okrętów podwodnych dwukadłubową konstrukcję, tzn. zewnętrzny kadłub jest oddzielony od wewnętrznego warstwą gumy, a także jest pokryty płytami pochłaniającymi fale akustyczne. Dzięki takiemu rozwiązaniu tłumione są dźwięki i promieniowanie elektromagnetyczne wydobywające się z wewnątrz okrętu.
Okręt ten może stanowić śmiertelne zagrożenie dla US Navy nawet bez konieczności używania pocisków rakietowych, o ile udałoby mu się podejść skrycie do amerykańskiej flotylli. - Odpowiednio wycelowana torpeda jest jedną z niewielu rzeczy, która aktualnie może szybko zatopić lotniskowiec - wskazywał w wywiadzie dla magazynu "The National Interest" emerytowany kapitan Jerry Hendrix.
Gra w kotka i myszkę
Nie bez przyczyny więc Amerykanie wraz z sojusznikami z NATO dwoją się i troją, by wyśledzić rosyjskie Oscary II, które mogą czaić się gdzieś w głębinach. W tym rejonie operują aż dwa lotniskowce - amerykański USS Eisenhower i francuski Charles de Gaulle. Co prawda nie istnieje ryzyko, że zostaną zaatakowane, bo Sojusz nie jest w stanie wojny z Rosją. Jednak stawka tej rywalizacji ma wymiar propagandowy i psychologiczny.
Ta swoista gra w kotka i myszkę jest niczym żywcem wyjęta z czasów zimnej wojny. W polowaniu na rosyjską jednostkę Amerykanie wspomagają się samolotami patrolowymi operującymi z bazy lotniczej Sigonella na Sycylii, w tym specjalnie przystosowanymi do zwalczania okrętów podwodnych P-8 Poseidon. Gdyby jednak Rosjanom udało się spenetrować strefę ochronną lotniskowca, dla US Navy byłoby to spore upokorzenie, a także poważny sygnał ostrzegawczy.
Do takich sytuacji już dochodziło w przeszłości, przede wszystkim podczas ćwiczeń, ale nie tylko. Dla przykładu w 2006 roku chiński okręt podwodny typu Song, nie należący do najnowocześniejszych, zaskoczył załogę lotniskowca USS Kitty Hawk, wynurzając się niespodziewanie w bliskiej odległości pozwalającej mu na użycie torped. Z kolei w marcu br. roku francuska marynarka chwaliła się, że ich okręt podwodny "zatopił" w czasie symulowanych zmagań lotniskowiec USS Theodore Roosevelt i połowę jego eskorty. Informacja bardzo szybko zniknęła jednak ze strony sił morskich Francji, prawdopodobnie pod naciskiem ze strony Amerykanów.
Aktualne rosyjskie działania na Morzu Śródziemnym wpisują się ogólny trend odnotowywany w ostatnich latach przez zachodnie służby wywiadowcze. Rosyjska flota podwodna nie była tak aktywna od czasów zimnej wojny, a do tego jest o wiele bardziej agresywna. Sowiecka marynarka w zasadzie nie włączała się w konflikty lokalne, tymczasem podczas trwającej obecnie rosyjskiej interwencji w Syrii zdarzało się, że okręty podwodne ostrzeliwały rakietami cele na lądzie.
Nie zmienia to faktu, że choć rosyjskie siły podwodne nadal należą do najsilniejszych na świecie, w szybkim tempie się starzeją. Znacząca część okrętów pamięta czasy Związku Radzieckiego, a Kreml ma problem z wprowadzaniem nowych jednostek, zwłaszcza tych o napędzie atomowym.