Jubileuszowa Gala 100-lecia Stowarzyszania Autorów ZAiKS. 19 marca 2018 roku © East News | TRICOLORS

Wielkie gwiazdy liczą szable. Trwa wojna o władzę w ZAiKS

Patryk Słowik
21 czerwca 2022

Znane nazwiska, ogromne pieniądze i walka o władzę w jednej z najpotężniejszych organizacji pozarządowych w Polsce. Wirtualna Polska odsłania kulisy sporu, w którym stawką jest fotel szefa Stowarzyszenia Autorów ZAiKS.

- W ZAiKS potrzebne jest młode pokolenie, które rozumie cyfrowy świat. We władzach powinny być osoby idące z duchem czasu - mówi Wirtualnej Polsce Paweł Golec, jeden z liderów Golec uOrkiestra.

- Bez wątpienia ZAiKS wymaga uzdrowienia. Dziś - posługując się terminologią medyczną - to nie jest jeszcze stan zawału, ale jest to groźna choroba - wskazuje Krzesimir Dębski, profesor sztuk muzycznych, wybitny polski kompozytor.

- Tego typu zarzuty, kierowane do ZAiKS-u, to nie jest nic nowego. Wybory są co cztery lata i co cztery lata musimy wszyscy przechodzić przez ten sam magiel, gdzie ludzie bez doświadczenia i podstawowej wiedzy o działaniu organizacji narzekają, że wszystko jest źle i oni, jeśli tylko dojdą do władzy, wszystko to zmienią - ripostuje z kolei Katarzyna Wojsz, przewodnicząca komisji rewizyjnej ZAiKS.

Wybory nowego przewodniczącego odbędą się 27 czerwca 2022 r., za niespełna tydzień.

Kandydatem tych, którzy zarządzają obecnie, ma być Miłosz Bembinow, obecny wiceprzewodniczący zarządu.

Kandydatem osób, które postanowiły rzucić rękawice, ma być Krzesimir Dębski. Choć sam Dębski mówi o tym dwuznacznie.

Paweł Golec: "W ZAiKS potrzebne jest młode pokolenie, które rozumie cyfrowy świat"
Paweł Golec: "W ZAiKS potrzebne jest młode pokolenie, które rozumie cyfrowy świat"© PAP | Zbigniew Meissner

- To prawda, że jestem namawiany do kandydowania na stanowisko prezesa ZAiKS. Nadal się waham, bo wiem, jak duże to wyzwanie i jaki ogrom pracy - twierdzi.

Za Dębskim są m.in. wspomniany wyżej Paweł Golec, Janusz Stokłosa, Kasia Klich, Urszula Dudziak i co najmniej kilkunastu innych mniej lub bardziej znanych artystów.

Artystyczne zbiory

ZAiKS to tzw. organizacja zbiorowego zarządzania. Największa w Polsce. Istotą jego działalności - w największym możliwym uproszczeniu - jest zbieranie pieniędzy od osób wykorzystujących pracę artystów i przekazywanie twórcom pieniędzy. Choć organizacja zajmuje się nie tylko muzyką, to właśnie z nią jest powszechnie kojarzona.

Jeśli bowiem radio czy telewizja odtwarza utwór, przy którym pracował znany wokalista bądź autor piosenek, ZAiKS pobiera za to pieniądze. I kwota ta trafia następnie do artysty lub jego spadkobierców.

Podobnie dzieje się w przypadku odtworzeń muzyki na mniejszą skalę, np. podczas wesela. Mówiąc obrazowo: powinno być tak, że jeśli na czyimś weselu goście śpiewają, że "tu na razie jest ściernisko", grosz powinien trafić do kieszeni Pawła Golca. Żeby zaś trafił - najpierw dopilnować tego, by ten grosz trafił, musi ZAiKS.

Sumy bywają pokaźne.

Dziennikarka Agata Passent - informował "Super Express" - otrzymuje rokrocznie ok. 1,5 miliona zł za odtworzenia utworów, które napisała jej matka Agnieszka Osiecka.

Paweł Kukiz, piosenkarz obecnie realizujący się w polityce, w 2021 r. otrzymał ponad 100 tys. zł.

Krzesimir Dębski: "jestem namawiany do kandydowania na stanowisko prezesa ZAiKS. Nadal się waham, bo wiem, jak duże to wyzwanie i jaki ogrom pracy"
Krzesimir Dębski: "jestem namawiany do kandydowania na stanowisko prezesa ZAiKS. Nadal się waham, bo wiem, jak duże to wyzwanie i jaki ogrom pracy" © PAP | Tomasz Gzell

Sprawa wydawać może się prosta, ale obie strony obecnego sporu w ZAiKS przyznają, że jest przy tym ogrom pracy.

W samym ZAiKS-ie zatrudnionych jest 471 osób (stan na 2020 r. - według sprawozdania finansowego), a aktywa organizacji na koniec 2020 r. wynosiły blisko miliard zł.

ZAiKS zarządza też wieloma budynkami w różnych częściach kraju. Wykorzystywane są one m.in. jako tzw. domy pracy twórczej, gdzie artyści mogą w spokoju pracować. Wartość budynków i lokali należących do organizacji przekracza 34 mln zł.

Mówiąc najkrócej: jest to jedna z najpotężniejszych, o ile nie najpotężniejsza, organizacji pozarządowych w Polsce. Ktoś, kto rządzi w ZAiKS-ie, ma dostęp do ogromnych pieniędzy, ma możliwość zatrudnienia kilkuset osób i wreszcie - zajmuje istotną pozycję na polskiej scenie kultury.

Nielubiany, ale dlaczego?

ZAiKS od lat nie ma dobrej prasy. Ludzie powszechnie go krytykują, bo kojarzy im się z organizacją, która jedynie wyciąga ręce po pieniądze. Kilka lat temu debatowano, czy nie jest przesadą to, że kontrolerzy terenowi ZAiKS-u chodzą po weselach i przeszkadzają nowożeńcom w świętowaniu ważnego dla siebie dnia.

Władze ZAiKS-u przekonywały wówczas, że nikt wesel nie psuje. Po prostu zgodnie z prawem inspektorzy przypominają młodym o konieczności wniesienia stosownej opłaty.

- ZAiKS jest nielubiany, bo jest skuteczny. Naszym celem jest pobieranie wynagrodzeń należnych twórcom. Robimy to w sprawny sposób i to się nie podoba. Gdybyśmy byli reliktem przeszłości, nic nie robili, to i mało komu byśmy przeszkadzali - przekonywał w 2015 r. na łamach "Dziennika Gazety Prawnej" Krzysztof Lewandowski, dyrektor generalny ZAiKS-u.

Ale nie tylko według niezwiązanych z estradą ludzi ZAiKS jest mało przyjazną instytucją.

- Niestety młodym artystom ZAiKS się źle kojarzy. Trzeba to zmienić i trzeba zadbać o to, by wszystkie działania związku były klarowne, jasne i czytelne – zwraca uwagę Paweł Golec.

Wewnętrzna opozycja władze również krytykuje. Ale nie dlatego, że zbyt intensywnie ściąga pieniądze, lecz właśnie, że robi to zbyt słabo. Przy czym od kilku niezadowolonych z obecnego zarządu usłyszeliśmy, że istotą powinno być wdawanie się w spór z dużymi korporacjami, które nie chcą się rozliczać z artystami, a nie ściganie nowożeńców czy kontrolowanie fryzjerów, u których włączone jest radio.

Zderzenie z XXI wiekiem

- Doszło w związku do licznych wynaturzeń, dostrzec można błędne zarządzanie. Dlatego to, co jest szczególnie ważne, to przeprowadzenie niezależnego audytu, a następnie - na jego podstawie - przygotowanie programu naprawczego - przekonuje Krzesimir Dębski.

Jego zdaniem dziś kłopotem ZAiKS-u jest utajnianie informacji.

- Członkowie często zwracają uwagę, że dochody instytucji rosną, ale dochody samych artystów maleją. Władze nie wyjaśniają, z czego to wynika. Coraz więcej osób mówi o kolesiostwie, które zapanowało w organizacji - mówi Wirtualnej Polsce kompozytor.

I od razu zaznacza, że być może część zarzutów nie ma pokrycia w rzeczywistości. Ale ktoś to musi zweryfikować.

Prezes ZAiKS Janusz Fogler kieruje stowarzyszeniem od 2009 roku.
Prezes ZAiKS Janusz Fogler kieruje stowarzyszeniem od 2009 roku. © PAP | Paweł Kula

Większość opozycjonistów, którzy nazwali siebie Nieformalną Grupą Twórców, uważa, że obecnie rządząca ekipa zupełnie nie rozumie internetu i rewolucji streamingowej, która wydarzyła się w ostatnich latach.

- ZAiKS jako instytucja jest bardzo potrzebny, ale musi zostać zreformowany, musi odpowiadać na wyzwania współczesności. Dziś najpotężniejsze rynki to YouTube, serwisy streamingowe typu Netflix, iTunes, Spotify, Deezer, App Store. To na wykorzystywaniu utworów z tych źródeł powinni zarabiać artyści, a niestety często nie zarabiają. Obecnie konieczne jest także włączenie do ZAiKS-u artystów zajmujących się hip-hopem i rapem - wskazuje Paweł Golec.

Podobne spostrzeżenia ma Janusz Tylman, kompozytor i pianista, twórca muzyki filmowej, teatralnej oraz musicali.

- Współcześnie liczba nośników rośnie. Coraz trudniej czerpać zyski z coraz to nowych platform. Skoro obecny zarząd nie podjął żadnych skutecznych kroków w celu ochrony praw artystów, to trzeba zmienić zarząd - zaznacza.

I dodaje, że przecież nie nastąpi w magiczny sposób metamorfoza u ludzi, którzy - zdaniem Tylmana - najzwyczajniej w świecie nie rozumieją dzisiejszego świata i tylko z kadencji na kadencję obiecują, że wreszcie zajmą się internetem.

- Nie jesteśmy żadnym układem, nie mamy żadnych politycznych powiązań. Po prostu chcemy, by organizacja twórców potrafiła o prawa twórców właściwie zadbać. Dzisiejsze władze tego nie potrafią bądź nie rozumieją – podkreśla Tylman.

- ZAiKS jest ubiegłowieczny, niestety. Nam, twórcom, nie chodzi o luksusy, o inwestowanie milionów zł w rzeczy zbędne. Kluczowe dla każdego - czy to bardziej znanego, czy mniej - jest to, by przestrzegano praw autorskich - konkluduje Tylman.

Inny z niezadowolonych, Piotr Remiszewski, burmistrz Milanówka, kompozytor, producent muzyczny, niezależny członek ZAiKS, podkreśla, że Nieformalna Grupa Twórców to nie opozycja, lecz propozycja.

- W ZAiKS wiele rzeczy wymaga zmian, a my po prostu głośno o tym mówimy i wskazujemy, co należy zmieniać. Dziś ZAiKS jest skostniałą, anachroniczną instytucją, która nijak nie pasuje do standardów XXI wieku - podkreśla Remiszewski.

Walka z gigantami

Obecne władze ZAiKS-u zarzuty dotyczące nieudolności w zbieraniu pieniędzy z odtworzeń w internecie zdecydowanie odrzucają.

- Dane mówią same za siebie. W 2018 r. tantiemy z internetu stanowiły 2,6 proc. wszystkich wypłacanych tantiem. W 2021 r. stanowią już 13,8 proc. (ponad 50 milionów zł), co jest bliskie europejskiej średniej - zauważa Anna Klimczak, rzeczniczka prasowa ZAiKS-u.

Urszula Dudziak opowiada się za kandydaturą Krzesimira Dębskiego
Urszula Dudziak opowiada się za kandydaturą Krzesimira Dębskiego © Licencjodawca | Grzegorz Michałowski

I dodaje: - Zdecydowanie nie zatrzymaliśmy się w XX wieku.

A świadczyć ma o tym choćby fakt, że dziś twórca niemal wszystkie swoje sprawy z ZAiKS-em może już załatwić online, bez wychodzenia z domu.

Czyli kłopotu nie ma? Zdaniem Katarzyny Wojsz w pewnym sensie jest. Tyle że obarczanie za niego winą władz stowarzyszenia jest jej zdaniem absurdalne.

- Za wykorzystanie utworów w internecie ZAiKS pozyskuje tyle, ile jest w stanie pozyskiwać. Obarczanie władz stowarzyszenia winą za to, że globalne koncerny cyfrowe nie chcą płacić więcej niż muszą, jest zarzutem bardzo nieuczciwym i bez pokrycia w realiach. Obszar online jest wciąż obszarem relatywnie nowym i niedostatecznie uregulowanym prawnie - zauważa szefowa komisji rewizyjnej.

Jej zdaniem kłopot jest więc przede wszystkim w braku regulacji na poziomie globalnym lub co najmniej europejskim. Dopóki tego nie będzie, każdej reprezentacji artystów będzie trudno zmusić cyfrowych gigantów do płacenia więcej.

Z kolei Krzysztof Ścierański, gitarzysta basowy, kompozytor, który otrzymał nagrodę 100-lecia ZAiKS-u, uważa, że jednak potrzebne są korekty, dotyczące dochodzenia praw twórców za granicą.

- Moim zdaniem należałoby poprawić współpracę z zagranicą w zakresie ściągania tantiem kompozytorskich – zauważa muzyk.

I dalej opowiada o tym, że jedna z jego płyt dwa lata temu pojawiła się na Amazonie - w USA, Niemczech i Austrii. Zmieniono tytuł, okładkę, na dole jedynie małymi literami napisano "Krzysztof Ścierański Trio".

- Ktoś to sprzedawał, a ja nie miałem nad tym ani żadnej kontroli, ani z tego żadnych zysków. Zgłosiłem ten problem do ZAiKS-u i nadal czekam. Życzyłbym sobie lepszej opieki prawnej – mówi Ścierański.

Wieża radości, wieża samotności

Zdaniem krytyków działalności obecnych władz ZAiKS-u - a warto wiedzieć, że przewodniczący zarządu Janusz Fogler, który za kilka dni ustąpi ze stanowiska, szefuje organizacji od 2009 r. - od co najmniej dekady największym kłopotem jest brak finansowej transparentności.

Z jednej strony - jak słyszymy - bajońskie sumy wydawano na zupełnie zbędne zakupy. Z drugiej - na kontach ZAiKS-u leżą ogromne pieniądze, które w ocenie artystów powinny być im przekazywane.

Naczelnym przykładem "zupełnie zbędnego zakupu za bajońską sumę" jest pałac w Janowicach. ZAiKS kupił go w 2013 r. za 4,6 miliona zł od Politechniki Krakowskiej. Założeniem było utworzenie w okazałym, ale wymagającym wielu prac remontowych, pałacu nowoczesnego ośrodka pracy twórczej.

Plany spełzły na niczym: w pałacu do dziś niemal nic się nie dzieje.

Ruszyła za to duża kampania medialna "Nie płacę za pałace", która sprowadza się do krytyki ZAiKS-u niemal za wszystko, co organizacja robi.

Wszelkie zarzuty są podpierane tym, że mowa przecież o stowarzyszeniu, które łupi fryzjerów, szewców i kosmetyczki, a samo wyrzuciło kilka milionów zł na pałac.

Miłosz Bembinow to obecny wiceprzewodniczący zarządu i kandydat na nowego szefa ZAiKS
Miłosz Bembinow to obecny wiceprzewodniczący zarządu i kandydat na nowego szefa ZAiKS © PAP | Stach Leszczyński

Sam ZAiKS nerwowo reaguje na pytania o zakup pałacu.

- ZAiKS nie buduje pałaców. W tym pytaniu pobrzmiewają echa nagonki, jaką na stowarzyszenie i na twórców przypuściły wielkie firmy technologiczne, które w Polsce za wszelką cenę nie chcą dzielić się z autorami drobnym ułamkiem swoich zysków, mimo że jest to standard w innych europejskich krajach - oburza się Anna Klimczak. I przekonuje, że "takie pozbawione podstaw oskarżenia osłabiają nie tylko ZAiKS, ale wszystkich twórców, a tym samym polską kulturę".

Katarzyna Wojsz nie ukrywa, że zarzut o zakup pałacu jest powtarzany wręcz do znudzenia, a w ostatnim czasie coraz więcej mówi się o tym, że nie jest on wykorzystywany.

- Rzeczywiście prawie nie jest, bo nastąpił splot niekorzystnych okoliczności, jak choćby brak dofinansowania unijnego do remontu. Pytanie brzmi, czy ci, którzy dziś narzekają, nie narzekaliby jeszcze głośniej, gdyby władze stowarzyszenia podjęły decyzję o wyremontowaniu pałacu za kolejne kilka milionów złotych - zastanawia się Katarzyna Wojsz.

Tak czy inaczej - jej zdaniem - trzeba podjąć decyzję: albo pałac sprzedać, albo zainwestować w remont. A decyzja ta, zgodnie z przepisami, należy obecnie do Zebrania Delegatów, które odbędzie się za kilka dni.

- Można się z niektórymi decyzjami władz stowarzyszenia nie zgadzać. Ale warto być uczciwym i pamiętać, że żadna z inwestycji nie była przeprowadzona bezprawnie czy niegospodarnie - przekonuje przewodnicząca komisji rewizyjnej stowarzyszenia.

Mamona

ZAiKS, gdy popatrzymy na rachunki bankowe stowarzyszenia, jest bardzo majętny. Na koniec 2020 r. w kasie i na rachunkach miał ponad 276 milionów zł. 2019 r. zamknął wynikiem ponad 576 mln zł.

A kilka lat temu potrafił mieć kwoty rzędu miliarda zł.

- I ja się pytam: jakim cudem? Jak to możliwe, że ZAiKS ma grube miliony? Przecież pieniądze, które wpływają, powinny wypływać do twórców! - oburza się jeden z artystów.

Katarzyna Wojsz przekonuje, że oburzenie to wynika jednak z niezrozumienia sposobu działania organizacji zbiorowego zarządzania.

- Ocenianie majątku stowarzyszenia wyłącznie przez pryzmat jednej pozycji w sprawozdaniu finansowym, sporządzanym na dany dzień, może być mylące. Pieniądze twórców są w ciągłym ruchu – jedne ZAiKS inkasuje, drugie przekazuje twórcom. W każdej organizacji zbiorowego zarządzania środki podlegają bezustannym przepływom, tak też jest w ZAiKS-ie - mówi Wojsz.

Krzysztof Lewandowski w wyżej wspomnianym wywiadzie z "DGP" tłumaczył, że organizacja nieustannie otrzymuje środki od ponad 60 tys. podmiotów – nadawców, organizatorów imprez, teatrów i innych.

Jedne mogą być podzielone prawie natychmiast, po miesiącu czy dwóch, np. z teatrów. Inne, np. od nadawców, dopiero po zakończeniu roku obrachunkowego.

Zdaniem obecnych władz na proces dystrybucji i inkasa tantiem trzeba patrzeć w okresie trzyletnim.

Takie tłumaczenie jednak nie wszystkich przekonuje.

- Dziwnie się składa, że czym bliżej wyborów, tym kwoty na rachunkach ZAiKS-u mniejsze. Czyżby w ostatnim czasie wymyślono magiczne rozwiązanie, które jednak pozwoliło je szybciej dystrybuować wśród artystów? - kpi jeden z przeciwników obecnych władz.

Młodzi kontra starzy

Faworytem w wyborach jest Miłosz Bembinow. Wiadomo to choćby z tego powodu, że część głosowań na mniej eksponowane stanowiska - w ramach tzw. sekcji - już się odbyło. I tam wygrała ekipa powiązana z ludźmi sprawującymi władzę w stowarzyszeniu od lat.

Nieformalna Grupa Twórców zresztą na swoim profilu na Facebooku nie kryła zdziwienia tym faktem.

"Zastanawiające jest to, jak się okazało na spotkaniu wyborczym sekcji B, że niemal wszyscy biorący udział w dyskusji negatywnie ocenili funkcjonowanie stowarzyszenia, jednocześnie większość uczestników spotkania oddała głosy na osoby, które były we władzach i zarządzie sekcji B w poprzedniej kadencji" - napisano.

W najbliższych dniach trwać będzie liczenie szabel.

- Dla jasności: nie chcemy robić rewolucji, na nikim się mścić i zwalczać kogokolwiek, chcemy jedynie wprowadzenia koniecznych reform. Zauważyliśmy, że ZAiKS coraz gorzej zarządza monetyzowaniem twórczości artystów. Wyraźnie widzimy, że zarabiamy coraz mniej i to nie dlatego, że mniej czy gorzej tworzymy, lecz dlatego, że prawdopodobnie obecne władze naszego stowarzyszenia nie potrafią skutecznie zadbać o nasze sprawy - przekonuje Piotr Remiszewski.

Mówi też o tym, że ma nadzieję, że nawet jeśli wybory wygra obecny zarząd, to program naprawczy tych, którzy wystąpili przeciwko rządzącym, zostanie wzięty pod uwagę i chociaż częściowo realizowany.

- To zadziała ożywczo. Liczę także na to, że dopuszczone zostaną do współdecydowania nowe, kompetentne osoby – zaznacza Remiszewski.

Zdaniem niezadowolonych w ZAiKS-ie od dawna bowiem są ci sami ludzie. Niektórzy twierdzą wręcz, że nad organizacją "unosi się duch Józefa Tejchmy". Tejchma to komunistyczny działacz, wielokrotny poseł na Sejm PRL, w latach 70. XX wieku wicepremier. I do 2021 r., kiedy zmarł, działacz władz ZAiKS-u.

Opozycjoniści zwracają uwagę, że sekcjami tematycznymi w ZAiKS-ie zarządzają ludzie w wieku, najdelikatniej mówiąc, podeszłym. Przykładowo w sekcji publicystów kierownictwo składa się z osób zaczynających swoje kariery w latach 40. i 50. XX wieku, które od kilkudziesięciu lat nie publikują.

- ZAiKS trzeba zmieniać, ulepszać jego działanie, reformować. Ale nie przekonują mnie pohukiwania o potrzebie przeprowadzenia rewolucji, wyrzucenia połowy obecnych pracowników i robienia wszystkiego o 180 stopni inaczej niż dotychczas - to czysty populizm - odpowiada Katarzyna Wojsz.

I wyzłośliwia się, że absurdalny jest argument, iż wybory będą zderzeniem anachronizmów podtrzymywanych przez starców z nowoczesną wizją młodych.

- Nie wypominając nikomu wieku, każdy sam doskonale widzi, ile lat mają kandydaci na przewodniczącego zarządu stowarzyszenia (Bembinow ma 44 lata, zaś Dębski 68 - red.) - mówi Wojsz.

Opozycjoniści jednak twierdzą, że kłopot jest właśnie w sposobie myślenia, który od dawna pokutuje u obecnie rządzących: czyli wyłącznie przez pryzmat stanowisk, apanaży i osobistych korzyści.

- Większość artystów, która się sprzeciwia obecnej polityce ZAiKS-u, nie marzy o zajmowaniu prezesowskich foteli. Chcemy tylko i aż przewietrzyć tę instytucję, bo widzimy, że w przeciwnym razie ZAiKS będzie ulegał wielopoziomowej atrofii - zapewnia Remiszewski.

W jednym rządzący i ci, którzy chcieliby rządy przejąć, są zgodni: że ZAiKS jest potrzebny.

Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl

Współpraca: Marzena Sosnowska

Źródło artykułu:WP magazyn
zaikspaweł goleckrzesimir dębski
Komentarze (545)