Wielki pożar w Oakland w USA. Do 36 wzrosła liczba ofiar. Straż pożarna: to nie jest ostateczny bilans
• Pożar wybuchł w magazynie przerobionym na klub muzyczny
• Ogień pojawił się podczas koncertu, nie aktywowały się żadne czujniki dymu
• Straż pożarna: to jedna z największych tragedii, jaka dosięgła Oakland
Do pożaru doszło w nocy z piątku na sobotę czasu lokalnego w dawnym magazynie w dzielnicy Fruitville w Oakland w Kalifornii w Stanach Zjednoczonych. Służby podały, że zginęły 36 osoby, ale nie jest to ostateczny bilans. Przedstawiciel miejscowych władz oświadczył, że "należy się przygotować nawet na czterdzieści ofiar".
Pożar wybuchł w dawnym magazynie zamienionym na klub muzyczny. W tym czasie odbywał sie w nim koncert zespołu Golden Donna. Według władz w chwili zdarzenia w budynku mogło być 50-100 osób. Strażakom udało się wyprowadzić większość zgromadzonych. W budynku mieszkało i miało swoje pracownie około pięćdziesięciu artystów.
Jak poinformowała szefowa lokalnej straży pożarnej Teresa Deloach-Reed, strażacy wciąż ustalają, jak doszło do zdarzenia. Zaznaczyła, że mimo pojawienia się ognia nie aktywowały się żadne czujniki dymu, a budynek nie był wyposażony w automatyczne systemy gaśnicze.
- To jedna z największych tragedii, jaka dosięgła Oakland. To wielka strata dla tej dzielnicy i dla osób, które straciły tam swoich bliskich. Większość ofiar została znaleziona na drugim piętrze. Nie możemy się doliczyć ponad 20 osób - przekazała Deloach-Reed.