Wielka rewolucja: cyfryzacja telewizji
Cyfryzacja telewizji to nadchodząca właśnie
wielka rewolucja. Dotknie nas wszystkich, choćby dlatego, że nasze
dzisiejsze telewizory takiej telewizji odbierać nie potrafią.
Tymczasem nikt nie myśli jeszcze o tym, jak to zrobić.
A przedsięwzięcie podlega dziś... specjaliście od lotnictwa
w Ministerstwie Transportu - pisze "Tygodnik Powszechny".
26.06.2007 | aktual.: 26.06.2007 03:26
Przyjęty już przez Komisję Europejską harmonogram pozostawia nam niewiele czasu. Do 2014 r. powinien zostać wyłączony ostatni naziemny telewizyjny nadajnik analogowy. Ale by to zrobić, trzeba najpierw uruchomić dziesiątki cyfrowych, stopniowo uruchamiać jedne stacje nadawcze, inne wyłączać, zmieniać przeznaczenie kolejnych kanałów.
W Polsce - inaczej niż w wielu rozwiniętych krajach Unii Europejskiej - blisko połowa obywateli wciąż korzysta tylko z telewizji naziemnej. Ponad sześć mln gospodarstw domowych odbiera program wyłącznie z anteny ustawionej na dachu albo za oknem. Politycy nie lubią tego głośno mówić, ale każdy, kto chce po 2014 r. oglądać telewizję, będzie musiał kupić sobie nowy telewizor lub specjalny dekoder.
Ile cyfryzacja będzie kosztować? Trudno nawet powiedzieć. Nikt nie ustalił jeszcze ani zasad udziału państwa w finansowaniu przedsięwzięcia, ani form pomocy dla obywateli. A doświadczenia wielu krajów wskazują, że bez niej się nie obejdzie.
Pesymiści - a może realiści - dopowiadają, jak to będzie wyglądać. Kiedy już będą się walić wszystkie terminy i Komisja Europejska zrobi raban, że Polska blokuje przejście na cyfrę w całej Unii, rząd zgłosi specustawę, najlepiej taką, która będzie dotyczyć różnych spraw związanych záprzygotowaniami do Euro 2012. Budowa stadionów, autostrady i przy okazji szybka ścieżka cyfryzacji telewizji. Bo przecież transmisje z meczów piłkarskich muszą być nowoczesne. Jedna noc wystarczy, konkluduje "Tygodnik Powszechny". (PAP)