Wielka płyta - wielki kłopot
Czy wkrótce trzeba będzie wyburzyć całe
osiedla bloków z wielkiej płyty? Budowlańcy mówią, że takie domy
długo już nie wytrzymają. Naukowcy uspokajają, że nie jest tak źle
- pisze "Gazeta Poznańska".
10.03.2006 | aktual.: 10.03.2006 06:47
Bloki z wielkiej płyty stoją w Poznaniu prawie od pół wieku. Jak każdy dom, mają swoją wytrzymałość, ale są bezpieczne. Nie było dotąd większych awarii. W Łodzi co prawda wybuch gazu zburzył ściany przyszczytowe, ale nie naruszył konstrukcji.
Zarządcy twierdzą, że nie ma powodów do obaw. - Najstarsze budynki na naszych osiedlach mają ponad 40 lat. Są systematycznie remontowane i konserwowane. Żaden nie wymaga kapitalnego remontu- mówi Iwona Ossowska ze Spółdzielni "Osiedle Młodych".
Z niepokojem na stan budynków patrzą osoby, które je budowały. - Mieszkanie w takich blokach nie jest bezpieczne. Wiem, bo byłem przy ich budowie. Metalowe łączenia między płytami korodują. Moim zdaniem, postoją jeszcze kilka lat- mówi Jerzy Borówka, mieszkaniec Poznania.
Nie ma sposobu, by kontrolować elementy wewnętrzne bez niszczenia powierzchni. - W przypadku wielkiej płyty obowiązkowe kontrole nie pozwalają wyrokować o stanie budynku. Główne elementy konstrukcyjne, szczególnie ich złącza, są zakryte i nie ma do nich dostępu. Możemy ocenić klatkę schodową, dach, szyby wind itd. - tłumaczy dr inż. Janusz Kowalski z Instytutu Konstrukcji Budowlanych Politechniki Poznańskiej.
W pewnym momencie żywot bloków się zakończy. - Ze względu na bezpieczeństwo użytkowników będzie należało wyłączać budynki z eksploatacji, a mieszkańców przekwaterowywać do mieszkań zastępczych. Dlatego uważam, że już teraz trzeba podjąć działania, by opanować to zjawisko - mówi Janusz Kowalski. (PAP)