Wielka debata Kaczyński - Tusk? "Tylko w dwóch tematach" [OPINIA]
Marzy mi się uczta polityczna. Prawdziwa debata Donald Tusk - Jarosław Kaczyński. To przecież oni zajmują nasze umysły przez ostatnie 20 lat. I siłą rzeczy stali się źródłem, z którego chętnie czerpiemy - pisze dla Wirtualnej Polski Elżbieta Jakubiak, była szefowa kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Ach tak, wakacje! Przestaliśmy na chwilę lubić politykę, ale cóż robić, kiedy świat polityki właśnie płonie? I to podpalany zawsze przez tych samych. Trzeba się zmusić do wysiłku i samodzielnie odpowiedzieć na kilka aktualnych pytań.
Jak to zrobić, tkwiąc w zasiekach wewnętrznej wojny politycznej? Trzeba zacząć od tematów najtrudniejszych: co to jest wiarygodność i co to jest interes narodowy? Nauki o doświadczeniach XX i XXI wieku na szkolnych lekcjach nie znajdziemy. I życie w tym względzie też nie jest dobrym nauczycielem. W Polsce spór zamienił się w dramatyczny seans w odcinkach, którego nie mogą już oglądać najtwardsi widzowie.
Skąd zaczerpnąć wiedzy i przekonania, co powinniśmy wiedzieć, żeby móc czuć się dobrym obywatelem i mądrym Polakiem? Jak ocenić, kto jest wiarygodnym politykiem? Może właśnie ten czas przechwałek, stroszenia piór i ubierania kolorowych kapeluszy jest skarbnicą i źródłem, z którego zaczerpniemy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Marzy mi się uczta polityczna. Prawdziwa debata Donald Tusk - Jarosław Kaczyński, na konkretnych zasadach: bez ograniczenia czasu odpowiedzi do 30 sekund i tylko w dwóch tematach. Pierwszy: czy jestem godny wiary? I drugi: co to jest interes narodowy Polski?
To przecież oni - Tusk i Kaczyński - zajmują nasze umysły przez ostatnie 20 lat. I siłą rzeczy stali się źródłem, z którego chętnie czerpiemy. Co prawda każdy tylko z jednego, ale to przecież nasze niezbywalne prawo wyboru.
Kultowe debaty polityczne
W Polsce dorosły już pokolenia, które prawdziwej rozmowy o polityce po prostu potrzebują. W serwisie YouTube znajdą pierwszy spór o Polskę - debatę pomiędzy Lechem Wałęsą a Alfredem Miodowiczem z 1988 roku (debata pomiędzy przewodniczącym Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych a szefem Solidarności - red.).
W tym samym miejscu młodzi mogą też zaznać emocji, patrząc na niebieskookiego Aleksandra Kwaśniewskiego w debacie prezydenckiej - znów - z Lechem Wałęsą. Jest też nadzieja, że nie pomylą Lecha z Jarosławem z 2005 roku w starciu z Tuskiem.
Tradycja może być potrzymana. To oni - Kaczyński i Tusk - mogą zmienić bieg historii upadku debaty publicznej w Polsce. Wiem, że usłyszę argumenty o archaiczności tej formy. Wiem, że usłyszę, że nie są to wybory prezydenckie. Doskonale wszyscy wiemy, kto naprawdę rządzi Polską polityką. To właśnie Jarosław Kaczyński i Donald Tusk.
Wiarygodność w słowniku to zaufanie i rzetelność. Z kolei wiarygodność polityczną tworzą najpierw słowa, a potem czyny. Chcemy wiedzieć, co i jak myślą politycy, by im zaufać. A dopiero potem sprawdzić, czy potrafią słowa i obietnice zrealizować. Czyje słowa i sposób myślenia zbuduje w nas przekonanie, że wiemy już co to jest interes narodowy i jako go dzisiaj opisują politycy?
Słuchając rozmów "wielkich tego świata" - naszych sąsiadów i sojuszników - byłam przekonana, że tam polityk i obywatel czegoś nie robi, bo nie jest to w interesie narodowym. Interesie na przykład Niemców czy Amerykanów. Można nawet odnieść wrażenie, że mieszkający tam, wstając rano, pijąc swoją kawę, o niczym innym nie myślą tylko o tym, czy ich działanie polityczne i gospodarcze mieści się w interesie ich kraju. Myślą, czy też może go naruszyć.
A wtedy kawa staje się gorzka, a grzanka przypalona. Skąd wiedzą, co jest ich interesem, jaka jest tego definicja?
Merkel i Sarkozy byli mili. Do czasu
Pamiętam i słyszę jeszcze we własnych uszach relacje Lecha Kaczyńskiego z trudnej politycznej gry w sprawie Konstytucji Europejskiej. Mówił żartem, ale i z zazdrością "Angela Merkel czy Nicolas Sarkozy są mili do czasu, kiedy nasz postulat czy oczekiwanie zagraża interesom Niemiec lub Francji". Jak mówił - to jest granica, gdzie kończy się ich sympatia i "strzela w nich piorun".
To gdzie jest interes narodowy Polski? Czy on się ziścił po wejściu do NATO i Unii Europejskiej? Czy jedyne, czego mamy bronić to historia swoich zmagań o te dwie obecności? Może te dwa wielkie kroki w historii wystarczą i przeniosły nas geopolitycznie na upragnioną orbitę zachodniego życia? A resztę swojego czasu poświećmy już na przyjemnym czerpaniu z radości życia i pochwał dla geniuszu.
A niestety - człowiek ma rozum. A ten stale chce żywić czymś nowym, szuka utrapień. Rozum, tyran człowieka, nie chce dać wytchnienia. Pijąc swoją poranną kawę niektórzy chcą wiedzieć, co myśleć na przykład o polityce migracyjnej i komu w tym temacie wierzyć.
Co sadzić o polityce rodzinnej? O Centralnym Porcie Komunikacyjnym, o Orlenie, o pszenicy z Ukrainy i 100 tys. armii z jednostkami na wschodzie kraju. Które miasto w Polsce jest warte obrony i krwi - Suwałki i Białystok czy Wrocław i Poznań? Chcemy wiedzieć.
Rozum szuka prawdziwych odpowiedzi. Ale przeszkodą dla działania rozumu jest wszechobecna narracja. Czasem to strach i wątpliwość o to, czy ja - Kowalski - mogę wiedzieć, które projekty wpisują się w interes narodowy mojego kraju.
Co podpowie rozum?
Rozum jednak nie zawsze poddaje się narracji i wie jak nam pomóc. Intuicyjnie zareaguje i podpowie, kiedy otworzyć lub zamknąć drzwi do Polski. Pochwali lub zgani, kiedy politykę rodzinną politycy rozbudują do instrumentu wpływającego na rozszerzanie klasy średniej, dającej kobiecie realne prawo do pracy lub pozostania w domu?
Podpowie, co pomyśleć, kiedy wkopią łopatę pod CPK i zdecyduje, czy mogę mieć poczucie zmarnowanych pieniędzy i przeskalowanych projektów - jak z PRL czy jednak ucieszę się, że mam nowoczesne lotnisko z szansą na nowy biznes i pracą dla dobrze wykształconych młodych ludzi.
Podpowie, czy pszenica z Ukrainy zniszczyła polską wieś czy była szansą dla rozwoju przemysłu spożywczego w naszym kraju. Zdecyduje, czy musiała się stać kolejnym dobrym interesem dla grubych misiów.
Rozum nie da nam spokojnie wypić następnej porannej kawy, póki nie ustalimy, co jest naszym interesem narodowym i kto jest godny wiary. Kampania dopiero się zaczyna, więc źródła się wzbogacą.
Dla Wirtualnej Polski Elżbieta Jakubiak, była szefowa kancelarii prezydenta Lecha Kaczyńskiego