Wielka Brytania. "Boris Johnson nie chciał lockdownu, bo umierały starsze osoby"
Były doradca premiera wywołał skandal na Wyspach. - Premier Wielkiej Brytanii nie chciał wprowadzać lockdownu na jesieni, ponieważ ludzie, którzy umierali, mieli co do zasady ponad 80 lat - ujawnił w najnowszym wywiadzie Dominic Cummings.
20.07.2021 07:13
Dominic Cummings w rozmowie z BBC oskarżył byłego premiera o negowanie istoty pandemii koronawirusa.
Z fragmentów rozmowy opublikowanych na stronach publicznego nadawcy dowiadujemy się, że Boris Johnson miał nalegać na spotkania na żywo z brytyjską królową (tradycja brytyjskiego systemu politycznego - red.), mimo sygnałów, iż koronawirus szerzy się wśród współpracowników szefa rządu. - Musiałem go ostrzec: jeśli królowa Elżbieta złapie koronawirusa, to umrze - mówi Cummings.
Były zaufany doradca Johnsona oskarża swojego byłego szefa o niewybredne żarty z najstarszych obywateli. Szef Konserwatystów miał "zabawnie" stwierdzić, że seniorzy mogą "zakazić się COVID-19 i żyć dłużej", ponieważ większość osób umierających po zakażeniu miało więcej lat, niż wynosi średnia długość życia w Wielkiej Brytanii.
Przeczytaj też: Wielka Brytania od września planuje podawać trzecią dawkę szczepionki. Dr Skirmuntt wyjaśnia, kto dostanie ją jako pierwszy
Brytyjski szef rządu nie chciał też przyjąć do wiadomości faktu przeciążenia służby zdrowia podczas pandemii koronawirusa. - Boris Johnson wolał, aby COVID-19 przetoczył się przez cały kraj, zamiast spustoszyć gospodarkę - stwierdził Cummings.
Downing Street reaguje na wywiad Cummingsa
Co na to Downing Street 10? "Premier podjął niezbędne działania w celu ochrony zdrowia i życia obywateli, kierując się zaleceniami ekspertów i wiedzą naukowców" - przekazało stacji BBC biuro prasowe Borisa Johnsona. "Rząd zapobiegł przeciążeniu służby zdrowia wprowadzając trzy lockdowny" - zwrócono uwagę. Pierwszy z nich Boris Johnson wprowadził pod koniec października.
Sam lider Konserwatystów pod koniec marca zeszłego roku zakaził się koronawirusem. Na początku kwietnia konieczna była hospitalizacja polityka. Boris Johnson trafił na intensywną terapię, poddawany był także kuracji tlenowej. W tym samym czasie jego partnerka życiowa - Carrie Symonds - rodziła syna Wilfreda.
Na Wyspach przypominano także, że były doradca Borisa Johnsona odchodził z Downing Street 10 w atmosferze skandalu. "The Mirror" ujawnił, że Dominic Cummings na początku 2020 roku miał dwukrotnie pojechać z żoną oraz synem ponad 400 km do domu rodziców w Durham na północy kraju. I to pomimo faktu zakazu przemieszczania się, zakażenia SARS-CoV-2 potwierdzonego u jego żony oraz objawów wirusa u samego siebie.
Według mediów za dymisją Cummingsa miała stać przegrana w walce frakcyjnej wokół brytyjskiego premiera. Na domiar wszystkiego doradca Borisa Johnsona był skonfliktowany z jego partnerką.
Źródło: BBC