Wielgus: nie byłem agentem SB
"Gazeta Polska" podaje, że abp Stanisław
Wielgus przez ponad 20 lat był tajnym współpracownikiem SB. Nowy
metropolita warszawski zaprzecza. Kuria płocka mówi o
"zaplanowanym ataku, który jest związany z jakąś mistyfikacją".
Prymas Polski kardynał Józef Glemp wierzy w zapewnienia
arcybiskupa. Watykan nie komentuje doniesień "GP".
Już wcześniej media pisały o rzekomej współpracy abpa Wielgusa z SB. We wtorek ujawniono, że środowa "Gazeta Polska" opisze współpracę abp. Wielgusa jako TW Adam, która miała trwać od końca lat 60. do stycznia 1990 r. Miał on się zgodzić na współpracę w zamian za możliwość rozwijania kariery naukowej.
Według "GP", na początku abp Wielgus "miał być prowadzony przez wydział IV bezpieki, zorientowany na walkę z Kościołem. Później kuratelę nad duchownym miał przejąć wywiad". Zdaniem "GP", arcybiskup nie podjął próby odcięcia się od SB - "przeciwnie, cieszył się zaufaniem bezpieki". "O tym, że SB ceniła sobie współpracę z TW Adamem, świadczy fakt, że oficer prowadzący, opisując postawę swojego TW, podkreślał jego oddanie i dyspozycyjność" - donosi "GP".
Według naczelnego "GP" Tomasza Sakiewicza, Instytut Pamięci Narodowej "na pewno posiada dokumenty na temat współpracy. Dodał, że "takie dokumenty są nie tylko w IPN", a "pewna grupa osób w Kościele miała też dostęp do tej wiedzy".
Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział, że "GP" nie zwracała się do IPN o żadne dokumenty dotyczące tej sprawy. Dodał, że "takie sprawy są w gestii komisji historycznych powoływanych przez biskupów diecezjalnych".
Doniesieniom "GP" zaprzecza sam abp Wielgus. W oświadczeniu wydanym przez rzecznika kurii płockiej ks. Kazimierza Dziadaka, czytamy m.in., że "jest to zaplanowany atak związany z jakąś mistyfikacją i że prawdopodobnie ma to związek z jego nominacją na biskupa warszawskiego". "Nie wszystkim podobają się poglądy społeczne, religijne i teologiczne Księdza Arcybiskupa. Planowana publikacja może więc być próbą podważenia Jego autorytetu. Ksiądz Arcybiskup nigdy nie ukrywał, że w okresie PRL przy tzw. 'okazjach paszportowych' z konieczności prowadził rozmowy z różnymi ludźmi, które odbywały się na wyraźne ich życzenie. W czasie tych rozmów nie mówił nic przeciwko komukolwiek, choć próbowano Go zwerbować do określonych działań. Nie podjął jednak żadnych propozycji" - czytamy w oświadczeniu.
Prymas Glemp powiedział dziennikarzom, że "abp Wielgus to bardzo solidny, rzetelny i pobożny człowiek". Ja mogę tylko powiedzieć, że wierzę temu człowiekowi. Dodał, że "jest on godny, by podjąć trud kierowania archidiecezją warszawską".
Komisja powołana przez abpa Józefa Życińskiego do zbadania inwigilacji Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego przez SB nie znalazła dokumentów dotyczących abp. Wielgusa - poinformował rzecznik prasowy metropolity lubelskiego ks. Mieczysław Puzewicz. Sam metropolita uważa, że publikacje "GP" to pomówienia. Podkreślił, że papież przed każdą decyzją personalną dokładanie sprawdza kandydata na dane stanowisko.
Redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" ks. Adam Boniecki negatywnie odebrał publikację "GP". Nie można najpierw wyskakiwać z oskarżeniem, a potem do tego szukać dokumentacji- podkreślił.
Publicysta Tomasz Terlikowski uważa, że publikacja to skutek tego, że wcześniejsze sugestie mediów na ten temat nie zostały publicznie wyjaśnione. Jego zdaniem sprawa powinna była zostać publicznie wyjaśniona, aby w momencie mianowania abpa Wielgusa można było odnieść się do zawartości akt i np. powiedzieć, że nie są one na tyle poważne, by uniemożliwić mianowanie.
Publicysta "Newsweeka" Szymon Hołownia powiedział, że tezę o współpracy danej osoby z służbami PRL mogą formułować "jedynie historycy porównujący różne źródła, zeznania, oraz znający okoliczności i kontekst epoki, a nie osoby, które po prostu przepisują teczki znajdujące się w zasobach IPN".
Księża nie podlegają lustracji. Prześladowania Kościoła w PRL badają zaś diecezjalne komisje historyczne, które również badają wątki ewentualnych związków agenturalnych duchownych ze służbami specjalnymi PRL. Inwigilowały one każdego księdza (już od wstąpienia do seminarium), usiłując znaleźć materiały, dzięki którym można byłoby go szantażować, zmuszając do współpracy. Do tej pory potwierdzono agenturalną działalność o. Konrada Hejmy i ks. Michała Czajkowskiego.