Wiele hałasu o nic?
Jedynym uchybieniem, jakie stwierdziła gdańska Prokuratura Apelacyjna w postępowaniach prowadzonych w ramach "sprawy bydgoskiej", był brak uściślenia zarzutów wobec Krzysztofa Mikietyńskiego, byłego naczelnika sekcji przestępstw gospodarczych Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy. Teraz wszystkimi wątkami afery ma zająć się bydgoska Prokuratura Okręgowa.
Chodzi o sprawę nieprawidłowości w wydatkowaniu miejskich dotacji przez BKS Polonia, niegospodarności w związku z niepobieraniem opłat za reklamy znajdujące się na klubowym stadionie, a także - sprawę domniemanego nadużycia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez naczelnika Mikietyńskiego, u którego znaleziono kilka sztuk odzieży zabranej nielegalnym handlarzom. Dwa pierwsze wątki prowadziła dotychczas Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz-Północ, wątek Mikietyńskiego zaś - Prokuratura Okręgowa.
Nie było związku
- W ocenie Prokuratury Apelacyjnej postępowania prowadzone były prawidłowo, uzasadnione było także przekazanie sprawy Polonii Komendzie Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy. Uchybieniem był jedynie brak uściślenia zarzutu stawianemu panu Mikietyńskiemu, a więc wyjaśnienia na czym polegało przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków. Nie stwierdziliśmy natomiast związku pomiędzy ustaleniami Komendy Miejskiej w sprawie Polonii a przekazaniem śledztwa Komendzie Wojewódzkiej - stwierdził nas Krzysztof Trynka, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku, która wczoraj poinformowała o wynikach kontroli.
Decyzją Prokuratury Apelacyjnej wszystkimi trzema wątkami zajmie się teraz Prokuratura Okręgowa, a do ich prowadzenia oddelegowany zostanie prokurator z "rejonówki", który zajmował się Polonią do tej pory. K. Trynka powiedział, że nie można wykluczyć rozszerzenia zakresu śledztw, choć nie chciał mówić o nazwiskach.
Przypomnijmy jednak, że doniesienie o popełnieniu przestępstw przez byłego prezydenta miasta Romana Jasiakiewicza, jego zastępczynię Elżbietę Krzyżanowską, prezesa oddziału Fortis Banku Grzegorza Kloskę, a także funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji złożył w ubiegłym tygodniu Tomasz Markowski, bydgoski poseł PiS. Zdaniem posła, lewicowe władze miasta pompowały w Polonię publiczne pieniądze nie nadzorując sposobu ich wykorzystania. Z kolei inspektorzy KGP mieli nakłaniać policjantów z sekcji PG Komendy Miejskiej do zeznawania przeciwko naczelnikowi Mikietyńskiemu.
Jak nas poinformował wczoraj Andrzej Kiedrowicz, szef Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy, wątki dotyczące Jasiakiewicza, Krzyżanowskiej i Kloski zostały włączone do prowadzonych już postępowań, natomiast sprawę BSW przekazano gdańskiej Prokuraturze Apelacyjnej. - Nie możemy przejąć tej sprawy z uwagi na to, że prowadzimy już śledztwo z doniesienia BSW - wyjaśnia prokurator Kiedrowicz.
Minister odpowiada posłowi
Tymczasem podczas wczorajszego posiedzenia Sejmu wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Tadeusz Matusiak odpowiadał na pytania posła Markowskiego na temat "sprawy bydgoskiej". Matusiak, powołując się na wyniki kontroli przeprowadzonej przez grupę inspektorów z KGP stwierdził, że w bydgoskiej Komendzie Miejskiej "stwierdzono szereg nieprawidłowości, które potwierdziły zasadność przejęcia sprawy klubu sportowego Polonia". Wśród uchybień wiceminister wymienił m.in. niezabezpieczenie materiałów dowodowych.
Poseł Markowski wyjaśnienia wiceministra określił jako "mgliste" i "wymijające". - Nawet jeśli były jakieś uchybienia, to nie na tyle poważne, aby przekazywać sprawę Komendzie Wojewódzkiej, natomiast nadal nie wiemy jaki był w tym udział zastępcy komendanta głównego Henryka Tokarskiego - stwierdził poseł i zapowiedział, że ponowi swoje pytania w pismach do ministra sprawiedliwości Grzegorza Kurczuka oraz spraw wewnętrznych i administracji Józefa Oleksego.
(jar)