Większy nadzór w więzieniu po uduszeniu konkubiny
Większa liczba funkcjonariuszy będzie nadzorować odwiedziny skazanych we wrocławskim zakładzie karnym, w którym podczas widzenia skazany udusił swoją konkubinę. Ponadto w zakładzie zlikwidowano miejsca bez nadzoru.
03.08.2007 | aktual.: 03.08.2007 23:36
Wrocławskie więzienie wizytowała wiceminister sprawiedliwości Beata Kempa.
Adrian P. udusił konkubinę Majkę H., z którą miał dwoje dzieci, 11 lipca w więziennej toalecie. Później mężczyzna próbował popełnić samobójstwo, podcinając sobie gardło nożykiem z jednorazowej golarki. Adrian P., który odbywał karę pozbawienia wolności za rozbój, teraz odpowie za zabójstwo. Mężczyzna przyznał się do winy i wyjaśnił, że motywem była zazdrość.
Jak poinformowała wiceminister Kempa, trwa postępowanie prokuratorskie i wewnętrzne prowadzone przez służby więzienne, które ma wyjaśnić jak doszło do tragedii. Wydano już pewne zalecenia dotyczące sal widzeń, organizacji widzeń, zabezpieczenia i ochrony tego typu przedsięwzięć - mówiła Kempa.
Toalety, które były najbardziej oddalone od sali widzeń, zostały zlikwidowane. Miejsce, które było poza zasięgiem osoby nadzorującej, już nie istnieje. Cały ruch osadzonych oraz ruch odwiedzających również został poprawiony i powinno być bezpiecznie - powiedziała Kempa.
Jak przypomniała, od 1990 r. służby więzienne obserwują wzrost odwiedzających w zakładach karnych. Taki zresztą jest trend, aby osoby osadzone miały kontakt z najbliższymi, rodziną. Trzeba więc zmienić podejście do zabezpieczenia tego typu wydarzeń jak odwiedziny - zaznaczyła Kempa.
Pytana, czy do tragicznych wydarzeń doszło z powodu zaniedbań funkcjonariusza, czy z powodu niewłaściwej organizacji, przyznała, że przede wszystkim była to kwestia organizacyjna. Napisaliśmy ustawę modernizacyjną, która m.in. uwzględnia zwiększoną liczbę funkcjonariuszy w służbie - dodała.
Z-ca dyrektora generalnego Służby Więziennej płk Paweł Nasiłowski powiedział, że taki jednostkowy tragiczny przypadek to wyjątek, który musiał zmienić regułę i te reguły, które obowiązywały do tej pory, są zmieniane sukcesywnie i w zależności od możliwości danego zakładu karnego. Każdy zakład karny jest inny i ma swoją specyfikę. Wrocławski zakład jest np. z końca XIX w., więc pewnych rzeczy nie da się rozwiązać choćby architektonicznie - powiedział Nasiłowski.