Trwa ładowanie...
27-03-2012 06:48

Większość szkół jest gotowa na 6-latków

6-letnie dziecko może w szkole pójść o krok dalej w rozwoju. Taką szansę daje szkoła - przekonuje w rozmowie z "Faktem" minister edukacji Krystyna Szumilas. Zapewnia też, że większość szkół jest gotowa na przyjęcie 6-latków.

Większość szkół jest gotowa na 6-latkówŹródło: Thinkstockphotos
d1ep7e0
d1ep7e0

Po co nam reforma, w wyniku której sześciolatki pójdą obowiązkowo do szkół?

Krystyna Szumilas:– We współczesnym świecie dzieci mają większe umiejętności i wiedzę, warto więc ten złoty wiek rozwoju dziecka wykorzystać, by te umiejętności rozwijać. Wcześniejsza edukacja szkolna jest ważna dla dzieci z terenów wiejskich, szczególnie tam gdzie kontakt z rówieśnikami jest ograniczony. Niedawno, 3-4 lata temu, przed wprowadzeniem reformy, na terenach wiejskich duża część dzieci miała pierwszą styczność z systemem edukacji często dopiero w wieku sześciu lat, gdy rozpoczynały tzw. zerówkę. A to stawiało je w dużo gorszej sytuacji w stosunku do rówieśników, którzy mogli z edukacji przedszkolnej korzystać wcześniej.

Może na terenach, o których pani mówi należało otwierać więcej przedszkoli, zamiast od razu posyłać dzieci do szkół?

– Trzeba było robić jedno i drugie równolegle, czyli myśleć o rozwoju edukacji przedszkolnej na tych terenach, gdzie dostęp do niej był utrudniony. Jednocześnie trzeba było wykorzystać rozwojowy potencjał dzieci. Wszystkie badania naukowców pokazują, że im wcześniej dziecko rozpoczyna formalną edukację, tym większy sukces osiąga i tym lepiej radzi sobie w dorosłym życiu. Warto z tych doświadczeń skorzystać. Upowszechnienie edukacji przedszkolnej i obniżenie wieku szkolnego wymaga równoległego działania i to było bardzo intensywnie robione w ostatnich latach . W 2007 roku tylko 41 procent dzieci w wieku 3–5 lat uczestniczyło w edukacji przedszkolnej. Dziś to 72 procent. Te cztery lata dały więc duży postęp. Jednak ponieważ startowaliśmy z niskiego pułapu, trudno osiągnąć w takim krótkim czasie europejskie wskaźniki. Trzeba jednak do tego dążyć.

Powiedziała pani, że sześciolatki mają dziś większe umiejętności. Ale większe w stosunku do czego? Na badania jakich ekspertów pani się powołuje? Czy ewolucja w ostatnim czasie jakoś zasadniczo przyspieszyła?

– Świat się zmienił. 40 czy nawet 20 lat temu dziecko nie miało tylu pozytywnych bodźców ze świata zewnętrznego. Dziś dzieci mają dostęp do komputerów, specjalnych programów edukacyjnych, czy nowoczesnych zabawek. Mają o wiele większą wiedzę i umiejętności, dlatego, że zewnętrzny świat bardziej wpływa na ich rozwój. Sama jestem matką i babcią i widzę różnicę w rozwoju dzieci.

Na jakich badaniach dotyczących rozwoju sześciolatków opierało się MEN projektując reformę? Nazwiska jakich ekspertów stoją za przekonaniem o gotowości sześciolatków do edukacji?

– To nie jest pomysł ostatnich czterech lat. Wiedza, że sześciolatki są gotowe na wcześniejszą edukację jest w ministerstwie od co najmniej dziesięciu lat. W 2001 roku głośno mówiło o tym SLD, w 2007 roku PiS. Pierwszym krokiem w tym kierunku było wprowadzenie w 2002 roku obowiązkowego wychowania przedszkolnego dla dzieci sześcioletnich. Obniżenie wieku szkolnego jest więc wypadkową głębokich przemyśleń z ostatniej dekady. Nasze dzieci nie są gorsze od dzieci z większości krajów Europy, gdzie edukacja szkolna zaczyna się dużo wcześniej.

d1ep7e0

To prawda, że w krajach UE dzieci idą do szkoły wcześniej, tylko tam ta szkoła wygląda inaczej, a warunki nauki sześciolatków bardziej przypominają te, które panują u nas w przedszkolu czy zerówkach. Czy warto więc gonić tak na oślep za zachodnimi standardami, implementując je tylko częściowo?

– W Polsce proces przygotowania szkól do obniżenia wieku szkolnego trwa od co najmniej dziesięciu lat.. Najpierw w szkołach podstawowych tworzono oddziały przedszkolne, teraz w tych samych salach można zorganizować klasy dla sześciolatków. Już dziś w prawie 90 proc. szkół podstawowych uczą się dzieci sześcioletnie w klasach pierwszych lub tzw. oddziałach zerowych. I jeszcze jedna uwaga: zamiany w szkołach podstawowych są ważne nie tylko ze względu na dzieci sześcioletnie. Każde dziecko ma prawo do odpowiednich dla jego wieku metod nauczania. Dlatego bardzo mocno podkreślamy, że dziecko sześcio–, siedmio–, czy ośmioletnie ma prawo do zabawek w salach lekcyjnych oraz do tego by korzystać z placu zabaw i ruchu na świeżym powietrzu, czyli z nauki przez zabawę. To bardzo ważne.

Nauka przez zabawę i prawo do indywidualnego rozwoju brzmi świetnie, tylko gorzej jest z praktyką. Sześciolatki często siedzą ściśnięte w zbyt licznych klasach z siedmiolatkami. Jak do nauki przez zabawę ma się nowa podstawa programowa, według której po pierwszej klasie sześciolatki mają pisać z zasadami kaligrafii i czytać lektury?

– Nie straszmy słowem lektura, przecież małe dziecko nie musi czytać wielostronicowych książek. Lektury dla najmłodszych są dobierane odpowiednio do ich wieku i umiejętności. Dla małych dzieci są to proste książeczki i teksty. To nauczyciel decyduje o tym, co i w jakim terminie czytają jego uczniowie i musi brać pod uwagę ich umiejętności. Jeśli mowa o kaligrafię – chodzi o to, aby dziecko nauczyło się pisać literki i łączyć je w słowa. Nikt nie wymaga od niego, aby od razu pięknie i płynnie pisało.

Wymagania po pierwszej klasie to tylko wskazówka dla nauczyciela w jaki sposób pracować z dzieckiem, ale też sygnał, by nie uczyć za szybko tych treści, które dziecko ma osiągnąć po trzeciej klasie. Dlatego też w klasach 1–3 zamiast stopni są oceny opisowe. Dzieci rozwijają się w różnym tempie i trzeba im na to pozwolić. Dlatego nie jest zalecane zostawianie dziecka na drugi rok w tej samej klasie. Nauczanie wczesnoszkolne powinno być traktowane jako całość, a dziecko przez trzy lata nauki ma osiągnąć umiejętności wymagane na koniec trzeciej klasy.

Eksperci, np. pedagog światowej sławy – Dorota Dziamska, podkreślają, że w podstawie programowej zbyt małą wagę przywiązuje się do aktywności fizycznej, który ułatwia naukę pisania.

– Wymagania są dopasowane do rozwoju dziecka. W podstawie programowej bardzo mocno zwracamy uwagę na znaczenie ruchu. Podkreślamy, że on jest ważny dla małego dziecka. Po raz pierwszy w podstawie programowej znalazło się zalecenie, żeby jedną piątą czasu dzieci spędzały na podwórku (mówię o wychowaniu przedszkolnym), a jedną piątą na swobodnej zabawie. Ta samo jest w klasach młodszych. Maluchy muszą mieć sale wyposażone w różne pomoce, dające szanse na swobodną zabawę i ćwiczenia, które pozwolą na rozwój zgodny z ich potrzebami. Sale zabaw w szkołach są przygotowane właśnie z myślą o ruchu. Tam są przyrządy sportowe, dywany, etc.

d1ep7e0

Może należałoby powiedzieć, że powinny być. Czy MEN wie ile szkół wypełnia standardy, o których pani mówi?

– W ponad 80 procentach szkół podstawowych są sale zabaw wyposażone w ramach programu „Radosna Szkoła”. Finansujemy też place zabaw. Powstały one już przy ponad 2 tysiącach szkół. Czyli pani zdaniem 80 procent polskich szkół jest gotowych na przyjęcie sześciolatków?

– Samorządy mówią, że wszystkie prowadzone przez nich szkoły są już gotowe, Chciały, aby wszystkie sześciolatki rozpoczęły naukę w szkole już od września tego roku. W 90 procentach szkół podstawowych są już sześciolatki.

Ale czy te szkoły są gotowe?

– Najlepszym sprawdzianem jest zaufanie rodziców. Skoro rodzice zdecydowali się na wysłanie swoich sześcioletnich dzieci do 90 proc. szkół podstawowych, to pokazuje że im zaufali. W ciągu ostatnich trzech lat 125 tysięcy sześcioletnich dzieci rozpoczęło naukę w szkole. To oznacza, że 250 tysięcy rodziców świadomie zdecydowało, żeby ich dziecko rozpoczęło edukację szkolną.

d1ep7e0

Pani podaje liczbę zbiorczą z trzech lat. Jednak w 2011 roku aż 77 procent rodziców w skali całego kraju nie zdecydowało się posłać sześciolatka do szkoły. Tylko 23 procent rodziców zaufało reformie.

– Wsłuchując się w głosy niektórych środowisk, które obawiały się, że szkoły są nieprzygotowane, przedstawiłam projekt przesunięcia obowiązku szkolnego o dwa lata. I duże grupy społeczne zaprotestowały uznając, że szkoły są gotowe na przyjęcie młodszych dzieci. Były to korporacje samorządowe, Związek Nauczycielstwa Polskiego, Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty. To wyraźny sygnał, że 3 lata okresu przejściowego bardzo dużo w polskich szkołach zmieniły. Dodatkowe dwa lata powinny wystarczyć tym dziesięciu procentom szkół.

Skąd pewność, że te dwa lata wystarczą?

– Pewność dają samorządy, które twierdzą, że ich szkoły są gotowe do obniżenia wieku szkolnego. Pewność daje fakt, że już w 90 procentach szkół są 6–latki. A tam, gdzie jeszcze trzeba szkoły przygotować samorządy będą mogły wykorzystać pieniądze, około 600 mln zł, które dostaną w subwencji oświatowej. Mimo przesunięcia obowiązku szkolnego dla sześciolatków policzyliśmy subwencję tak, jakby wszystkie dzieci sześcioletnie rozpoczęły naukę od września. Te pieniądze pozostaną w samorządach i będą mogły być wykorzystane na przygotowanie tych miejsc, które tego wymagają. Dodatkowe pieniądze szkoły mogą uzyskać z programu „Radosna Szkoła” na przygotowanie sal zabaw dla dzieci. Jest jeszcze 300 milionów złotych na indywidualizację programu nauczania i one są do dyspozycji wszystkich szkół na indywidualne i dodatkowe zajęcia z dziećmi oraz na zakup pomocy oraz doposażenie sal w to, co potrzebne jest do pracy z dziećmi ze specjalnymi potrzebami.

Samorządy alarmują jednocześnie, że pieniędzy brakuje. Szkoły, nawet w dużych miastach sięgają po katering.

– W subwencji na 2012 rok są odpowiednie środki, są te pieniądze w programie rządowym „Radosna szkoła”. Czy samorządy po te pieniądze sięgną, to zależy od nich. Ja mogę przekonywać, że warto.

d1ep7e0

Czy na poziomie ministerstwa istnieją lub powstaną szczegółowe wytyczne dotyczące tego jakie warunki powinna spełniać szkoła gotowa do obniżenia wieku szkolnego? Do tej pory jedynym znanym mi dokumentem było rozporządzenie, mówiące, że w szkołach musi być ciepła woda i mydło.

– Bez względu na to w jakim wieku dziecko idzie do szkoły, ma być tam mydło i ciepła woda. Ten przepis został wprowadzony po to, by te zalecenia wyegzekwować. W 2009 roku było 2,5 tysiąca szkół, w których Główny Inspektor Sanitarny stwierdził brak ciepłej wody i mydła. Po wprowadzeniu tego przepisu, takich szkół jest tylko 704. To znaczy, że stan szkół się poprawił, choć i te 704 szkoły martwią. Samorząd i dyrekcja muszą podjąć tam natychmiastowe działania, żeby te wymogi wypełnić.

Czy będą kolejne przepisy standaryzujące wymagania wobec szkół? Tak, żeby nie było wątpliwości co to znaczy: „szkoła gotowa do obniżenia wieku szkolnego”.

– Szkoła musi być przede wszystkim przyjazna dziecku. Ono musi mieć w niej warunki do zabawy i nauki, w takim tempie dostosowanym do jego wieku. Szkoła musi być przygotowana na przyjęcie 6–latka, 7–latka i 10–latka. Te wymagania wpisane są w podstawę programową. Bezpośrednio z niej oraz z prawa oświatowego wynika jak ma wyglądać szkoła.

Oto kilka opinii rodziców, którzy posłali do szkół sześciolatki. Wyimki pochodzą z raportu społecznego o stanie polskich szkół, przygotowanego przez rodziców i dostępnego na stronie ratujmaluchy.pl: "Z miłej energicznej dziewczynki moja córeczka zrobiła się płaczliwa, zniechęcona, z niską samooceną... "jestem głupia, jestem niezdarą"; "Moje dziecko nie ma czasu na nic po szkole. Cały czas jest tylko nauka, pisanie i czytanie z którymi całkowicie sobie nie radzi. Poświęcamy jej całe popołudnia i nie ma efektów"; "Mój syn codziennie przed szkołą mówi, że boli go brzuch, płacze straszliwie żebym nie zaprowadzała go do świetlicy, a jest dopiero od tygodnia w szkole...". Co pani na to?

– Takimi przypadkami powinien zająć się nadzór pedagogiczny i Kuratorium Oświaty. Takie przypadki mnie martwią, ale jest też wiele przykładów zupełnie odwrotnych. Dzieci są zadowolone, chętnie idą do szkoły i świetnie sobie w niej radzą. Gdy dziecko sobie nie radzi można przenieść je z powrotem do oddziału zerowego. Takiemu dziecku trzeba udzielić wparcia, można skorzystać z pomocy psychologa. Dla większości dzieci decyzja o wcześniejszym pójściu do szkoły jest dobra.

d1ep7e0

A może lepiej byłoby zostawić rodzicom wybór?

– Decyzja już zapadła. Parlament zadecydował, że jeszcze przez dwa lata rodzice będą mieli wybór, a od 1 września 2014 roku wszystkie sześciolatki rozpoczną edukację szkolną. Te dwa lata to czas na przygotowanie dla szkół, jeśli jeszcze tego nie zrobiły.

Poprzednio parlament zdecydował, że reforma wejdzie w życie w 2012, a teraz tę decyzję zmienił. Nie ma więc rzeczy nieodwracalnych. W Sejmie jest projekt obywatelski podpisany przez 347 tysięcy rodziców, przywracający stan sprzed reformy. Myśli pani, że ten projekt ma szanse?

– To decyzja parlamentu. Jednak niedawno parlament ją podjął, przyjmując projekt rządowy. 1 września 2014 roku, to termin, w którym wszystkie sześciolatki rozpoczną edukację szkolną, takie jest stanowisko rządu. Dla mnie ważne jest, aby w dyskusji o reformie wszystkie strony pamiętały o dziecku, jego potrzebach. Dyskutujmy o tym, co my dorośli możemy zrobić, żeby dziecko lepiej się rozwijało.

Ma pani okazję, żeby przekonać rodziców sześciolatków, że warto posłać dzieci do szkół. Do końca marca trwają rekrutacje.

– 6–letnie dziecko może w szkole pójść o krok dalej w rozwoju. Warto to wykorzystać. W przedszkolu dziecko rozwija umiejętności, w szkole uczy się porządkować świat, który jest wokół. Uczy się pisać i czytać pod opieką jednego nauczyciela, a to ułatwia mu tę naukę. Uczy się żyć w społeczności szkolnej, która stymuluje rozwój o wiele efektywniej niż przedszkole. Warto wykorzystać potencjał tkwiący w dziecku i dać mu radość z bycia uczniem. Dziecko rozwija się lepiej i szybciej gdy stawiamy przed nim zadania dopasowane do jego wieku, jednocześnie stymulując jego rozwój. Taką szansę daje szkoła.

Przeczytaj również: Rosjanie nie robili sekcji zwłok

d1ep7e0
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1ep7e0
Więcej tematów