Więcej głosów za ustaleniem daty wycofania wojsk USA z Iraku
W USA nasilają się głosy za wyznaczeniem daty wycofania wojsk amerykańskich z Iraku, wynikające z coraz większego sceptycyzmu co do możliwości zbudowania tam zapowiadanej przez prezydenta Busha demokracji. Badania opinii publicznej wskazują, że za wycofaniem wojsk z Iraku opowiada się coraz więcej Amerykanów.
Według zeszłotygodniowego sondażu "Washington Post" i telewizji ABC News, 40% społeczeństwa uważa, że wojska powinny być wycofane w celu uniknięcia dalszych strat, nawet jeśli oznaczałoby to pozostawienie w Iraku chaosu. Na początku maja w sondażu Instytutu Gallupa 29% było za ewakuacją wszystkich wojsk.
Do ustalenia terminu wycofania sił amerykańskich wezwali 18 maja na łamach "Washington Post" dwaj czołowi eksperci waszyngtońskiego ośrodka badawczego typu think tank - Brookings Institution - James Steinberg i Michael O'Hanlon. Ich zdaniem administracja Busha powinna obiecać zakończenie de facto okupacji Iraku (formalnie ma to nastąpić 30 czerwca) do końca przyszłego roku, po wolnych wyborach i uchwaleniu nowej konstytucji kraju.
Skrytykowali oni Busha za powtarzanie, iż wojska USA pozostaną w Iraku "ile będzie potrzeba", gdyż - jak napisali - "stwarza to wrażenie, że próbujemy narzucić Irakowi naszą wizję (ustrojową), co oddala od nas irackie społeczeństwo".
Apel o wyznaczenie terminu wycofania wojsk wystosowała także koalicja 42 organizacji pacyfistycznych "Win Without War" (Wygraj bez wojny). Argumentuje ona, że sama obecność sił okupacyjnych, w połączeniu np. z rewelacjami o torturowaniu więźniów irackich, umacnia ruch oporu przeciw okupacji.
Ekspert z Uniwersytetu Bostońskiego, prof. Andrew Bacevich, powiedział, że USA były w stanie obalić reżim Saddama Husajna, ale "powołanie do życia ładu demokratyczno-liberalnego przekracza nasze możliwości i uporczywe próby dokonania tego są skazane na porażkę".