PolskaWidzisz dilera? Lepiej dzwoń na policję

Widzisz dilera? Lepiej dzwoń na policję

Od wtorku właściciel dyskoteki lub klubu, który przymyka oko na handel narkotykami w swoim lokalu, może trafić do więzienia na 2 lata.
Nowa ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii, która weszła wczoraj w życie, między innymi nakłada na właścicieli i kierowników lokali obowiązek zawiadamiania policji o każdym znanym sobie przypadku sprzedaży narkotyków w ich lokalu.

Widzisz dilera? Lepiej dzwoń na policję
Źródło zdjęć: © WP.PL

05.10.2005 | aktual.: 05.10.2005 09:11

Do tej pory nie musieli tego robić, jeżeli obawiali się odpowiedzialności karnej, jaką sami mogą ponieść za umożliwienie handlu narkotykami na swoim terenie.

- Dyskoteka bez prochów? Nie ma takiej – mówi opolski policjant. – No, może w takiej, gdzie przychodzi po 40 osób, dealerzy się nie pojawiają, bo im się nie opłaca. W każdym większym klubie narkotyki są dostępne i często handlują nimi ochroniarze albo osoby z nimi zaprzyjaźnione. A jak właściciel mówi, że nie wie, co robi facet, który przesiaduje u niego co wieczór przy stoliku, niczego nie zamawia, a co chwilę kasuje od kogoś pieniądze, to taki ktoś po prostu udaje wariata. Ze strachu, że ktoś mu spali budę.

W ciągu nocy dużą dyskotekę może odwiedzić nawet 3 tysiące gości. Spora część z nich to potencjalni klienci narkotykowych dealerów, którzy w kilka godzin zarobić mogą kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Dlatego tak ważne jest, kto ma kontrolę nad dyskoteką i gangi walczą, by wstawić do lokali swoich ochroniarzy, którzy nadzorują interes i zapewniają bezpieczeństwo dealerom. Przykładem takiej wojny były najazdy na opolską dyskotekę „Skippens”, do których dochodziło w Opolu w 2002 roku. Kilkudziesięciu wygolonych mężczyzn o szerokich karkach podjeżdżało pod dyskotekę luksusowymi autami. Bawili się i pili drogie alkohole, za które nie zapłacili. Wśród gości widziany był Michał K. ps. „Pasek”, który miał całą imprezę zorganizować, a dzisiaj odpowiada przed sądem za kierowanie groźnym gangiem.

– Zawsze ktoś może nas pomówić o to, że wiedzieliśmy o handlowaniu narkotykami i nie reagowaliśmy – mówi właścicielka jednej z opolskich dyskotek. – Może to zrobić ktoś złośliwie, albo na przykład chcąc pozbyć się konkurencji. Poza tym, skąd mam wiedzieć, że ten czy inny handluje narkotykami? Przecież on tego nie robi na moich oczach, a ja nie mogę chodzić za klientami. Uczulę jednak pracowników ochrony, żeby byli czujniejsi i o każdej podejrzanej sytuacji informowali mnie.
Z dilerami można jednak walczyć, pokazuje to przykład dyskoteki w Pietni. W nocy z piątku na sobotę jej właściciel zawiadomił policję, że jego ochroniarze zatrzymali młodego mężczyznę z narkotykami. U 22-letniego mieszkańca Zdzieszowic policjanci znaleźli 15 torebek z amfetaminą i 16 tabletek ekstasy. Dzień później w tej samej dyskotece ochroniarze złapali kolejnego 22-latka, tym razem z Krapkowic, u którego znaleziono m.in. amfetaminę oraz 21 tabletek ekstasy.

- Sprawa się rozwinęła i 30 zarzutów posiadania narkotyków postawiliśmy już ośmiu osobom, a będą na pewno kolejne – zapowiada Karolina Mielnik, zastępca komendanta powiatowego policji w Krapkowicach. - Jesteśmy mile zaskoczeni interwencją ochroniarzy lokalu w Pietnej. Takie postawy pracowników i właścicieli lokali do tej pory były rzadkością.

- Nie przypominam sobie, aby któryś z właścicieli sam, z własnej woli, dał nam znać o handlarzu w swoim lokalu – dodaje policjant z Opola. – Nie spotkałem się także z przypadkiem, aby któryś z właścicieli lokali postawił się dealerom. Naloty policji na dyskoteki i kluby są sporadyczne, a policjanci przyznają, że udaje się wyłapać zaledwie kilka procent rozprowadzanych tam środków odurzających.

- Z reguły nie bawimy się w łapanie smarkaczy, którzy kupują drobne ilości prochów. Staramy się namierzyć dealerów – mówi oficer z Komendy Wojewódzkiej. - Gdy wyeliminujemy z rynku handlarza, wtedy cena narkotyku wzrasta, trudniej go kupić i małolaty, które okazjonalnie zażywają, mają utrudniony dostęp do prochów. Oczywiście, staramy się łapać nie tylko drobnych dealerów, ale także grubsze ryby, lecz bez współpracy ze strony właścicieli lokali jest to bardzo trudne. Za niepowiadomienie policji o tym, że ktoś handluje narkotykami na dyskotece, jej właściciel może również stracić zezwolenie na prowadzenie działalności. I to może być bardziej dotkliwą karą niż groźba procesu i wyroku.

- Ściganiem handlarzy narkotyków zajmuje się policja, a my jesteśmy od organizowania zabawy i zmiana ustawy nie zmieni niczego w naszym postępowaniu – przekonuje Ryszard Ostaszewski, współwłaściciel budkowickiej Azteki. – Jeżeli ktoś z uczestników dyskoteki zgłosi służbom porządkowym o handlu narkotykami, wówczas ochroniarze na pewno będą interweniować, a potem niezwłocznie wezwą policję. Obowiązujące od wczoraj przepisy wprowadzają także możliwość uniknięcia kary przez osobę uzależnioną, która podda się leczeniu. Prokurator może na czas odwyku zawiesić postępowanie, a po jego zakończeniu wystąpić do sądu z wnioskiem o jego warunkowe umorzenie. Nowa ustawa podtrzymuje odpowiedzialność karną za posiadanie nawet niewielkiej ilości narkotyku. Grozi za to do roku więzienia.

Michał Wandrasz

Art. 60 znowelizowanej ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii: „Kto, będąc właścicielem lub działającym w jego imieniu zarządcą albo kierownikiem zakładu gastronomicznego, lokalu rozrywkowego lub prowadząc inną działalność usługową, mając wiarygodną wiadomość o popełnieniu przestępstwa z art. 56, 58 lub 59 (handel i udzielanie narkotyków) na terenie tego zakładu lub lokalu, nie powiadamia o tym niezwłocznie organów ścigania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.”

Mirosława Olszewska, terapeuta, pełnomocnik zarządu województwa ds. przeciwdziałania narkomani: - Jestem całkowicie za ściganiem tych, którzy przymykają oko na to, że w ich lokalu handluje się prochami. Gdy próbowaliśmy się dogadać z właścicielami dyskotek w sprawie różnego rodzaju akcji mających przeciwdziałać narkomanii, to odzew z ich strony był prawie żaden. Zachowują się tak chyba nie zawsze ze strachu przed handlarzami, ale z racji układów towarzyskich. Handlują często pracownicy ochrony, ich koledzy, didżeje, znajomi właściciela, a on na to wszystko przyzwala. Zdarzało się w Polsce, że w lokalach utrudniano gościom dostęp do wody, bo właściciele wiedzieli, iż zażywając ekstasy czy inne narkotyki człowiek musi dużo pić i chcieli zmusić ich w ten sposób do kupowania napojów. Skutki były czasami tragiczne i ludzie umierali z odwodnienia. Dlatego ustawa poszła w dobrym kierunku. Wan

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)