Wiceprezes PSL: chcę żyć w normalnym kraju

Weszliśmy do bagna, wszystko stało się oślizłe, dużo jest teatru, dużo wojenek. Czuję się bardzo zdeterminowany, by przerwać ten chocholi taniec. Chciałbym żyć w normalnym kraju – mówił w „Salonie Politycznym Trójki” Janusz Piechociński, wiceprezes PSL.

Salon Polityczny Trójki: Marcinkiewicz porzucił PiS. Napisał list - już dawno, 2 września, ale teraz został ujawniony - do premiera Kaczyńskiego, do prezesa PiS. I tam padają bardzo mocne słowa. Dawnych działaczy PC oskarża o rozbijanie partii, nazywa ich szarogęszącymi się politykami. I sam siebie broni, twierdzi - nie mogę pozwolić na stawianie mnie w rzędzie z Kaczmarkiem i Netzlem, zwłaszcza, gdy robi to premier i lider mojej partii. Marcinkiewicz nie jest już członkiem PiS-u - jak rozumiem - złożył rezygnację. Czy myśli Pan, że on do któregoś z tych obozów dołączy?

Janusz Piechociński: Nie wiem. O to trzeba pytać Kazimierza Marcinkiewicza.

Żeby to było takie proste. Pytają wszyscy.

- Ja to przyjmuję ze smutkiem. Myślę, że ostatnie miesiące są fatalne. I te odejścia i te transfery na listach, gdzie politycy dali wyraźnie do zrozumienia, że przed wyborami tak naprawdę jednoczy pewność, z której listy będę miał dietę. Za tym nie stoją programy, niewiele się różnią, doszły do tego jeszcze te służby. Poczuwam, jak człowiek, który przez 2 lata stał trochę obok polityki i zajmował się sprawami infrastrukturalnymi, transportowymi, komunikacją publiczną, że troszeczkę znajdujemy się w takiej sytuacji, jakbyśmy weszli do bagna. Wszystko stało się oślizłe, mało jest rzeczy pewnych, dużo jest teatru, dużo PR, dużo wojenek, bo - przepraszam bardzo - jak ten list został napisany miesiąc temu, to albo przeciek był od razu, dlaczego pojawia się przed wyborami. To są takie dziwne sytuacje.

Myśli Pan, że w ten sposób Marcinkiewicz wchodzi do kampanii?

- O to trzeba pytać pana premiera.

Marcinkiewicza możemy pytać o to, jakie ma intencje. Ale jest też pewne działanie.

- Na pewno ostatnie 2 tygodnie nie są najlepsze dla premiera Kaczyńskiego. Tak to delikatnie nazwijmy. Niewątpliwie osłabia to pozycję PiS-u. Chyba, że w tym tygodniu będziemy mięli w drugą stronę, np. Jan Maria Rokita oficjalnie włączy się w kampanię PiS-u. To wtedy by zrównoważyło te straty, które zrobił Marcinkiewicz. Oczywiście żartuję, ale to pokazuje, że sytuacja jest poważna i że politycy w Polsce przyzwyczaili się, że partie są na raz, czy na jeden sezon. A - podkreślam - PSL jest na wiele sezonów politycznych, potrafi się weryfikować, poddawać ocenie.

Jeszcze o Marcinkiewiczu. Podoba się Panu takie zachowanie? Pisanie takich listów, a dwa dni przed wyborami upublicznianie.

- Jak Pan wie, ja byłem w PSL-u, kiedy mieliśmy premiera. Jestem w PSL-u, kiedy nie mamy premiera. I będę w PSL-u, jak mamy premiera. Myślę, że to jest wartość.

Czyli nie podoba się Panu?

- Pan to powiedział.

A podoba się Panu sprawa pani Sawickiej? Jej obrona? Sprawa prowokacji CBA? Wiemy na pewno, że to była prowokacja. Prasa dziś pyta, czy był jakiś romans pomiędzy panią Sawicką, a agentem CBA, jakiś związek emocjonalny. Jak Pan to widzi?

- Miałem to szczęście, że pracowałem bardzo intensywnie i o godz. 9.30 byłem na konferencji poświęconej barierom procesu budowlanego.

Nie wiem, nie widziałem, zarobiony jestem?

- Nie. O godz. 12.00 byłem na kongresie drogowców polskich, gdzie mówiliśmy o narodowym programie szansach i zagrożeniach. A od godz. 16.00 do 19.30 konsultowałem założenia master planu z przedstawicielem KE, odpowiedzialnym za wnioski kolejowe krajów Europy Środkowo-Wschodniej. I tylko czasem docierały do mnie te sygnały. Ale jestem porażony. Człowiek zaczyna się zastanawiać, czy czasami nasz świat nie zwariował. I czy aby w pogoni za sukcesem wyborczym nie zostały przekroczone już granice nie tylko dobrego smaku, prawa - pewnie komisje śledcze będą miały co robić. Mam trójkę dzieci. Nie chciałbym, żeby żyły w takim kraju, w którym takie rzeczy są możliwe. Chciałbym żyć w normalnym kraju. W tej kampanii wykazuję taką wielką determinację, bo poczuwam, że od wyniku PSL-u będzie zależało, czy przerwiemy ten chocholi taniec. Nigdy nie miałem takiej determinacji, żebym miał osobiście i moje stronnictwo dobry wynik. Nawet w 1991 roku, kiedy pierwszy raz startowałem w wyborach i osobiście na targowiskach okręgu
podwarszawskiego rozdałem 100 tys. czarno-białych ulotek.

Wybrane dla Ciebie
Wyniki Lotto 28.11.2025 – losowania Eurojackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Wyniki Lotto 28.11.2025 – losowania Eurojackpot, Multi Multi, Ekstra Pensja, Kaskada, Mini Lotto
Piotr Wierzbicki nie żyje. Założyciel "Gazety Polskiej" miał 90 lat
Piotr Wierzbicki nie żyje. Założyciel "Gazety Polskiej" miał 90 lat
Kolejne weto prezydenta? Wicepremier komentuje
Kolejne weto prezydenta? Wicepremier komentuje
Kilka tysięcy airbusów uziemionych? Pilna aktualizacja oprogramowania
Kilka tysięcy airbusów uziemionych? Pilna aktualizacja oprogramowania
Trump uderza w Bidena. Stanowcza decyzja prezydenta USA
Trump uderza w Bidena. Stanowcza decyzja prezydenta USA
Jermak miał jechać do Miami. Dymisja dzień przed podróżą
Jermak miał jechać do Miami. Dymisja dzień przed podróżą
Wszystko się nagrało. Nieudana próba rakietowa Rosjan
Wszystko się nagrało. Nieudana próba rakietowa Rosjan
Łomża: krok od tragedii. Policjanci wynieśli seniorkę na rękach
Łomża: krok od tragedii. Policjanci wynieśli seniorkę na rękach
Piętnaste spotkanie na piętnastolecie [OPINIA]
Piętnaste spotkanie na piętnastolecie [OPINIA]
Masakra w Dżeninie. ONZ reaguje. "Pozasądowa egzekucja"
Masakra w Dżeninie. ONZ reaguje. "Pozasądowa egzekucja"
Witkoff jedzie do Putina. Kreml: pierwsza połowa tygodnia
Witkoff jedzie do Putina. Kreml: pierwsza połowa tygodnia
Prezydent apeluje do Czarzastego. Mowa o "rzetelnej debacie"
Prezydent apeluje do Czarzastego. Mowa o "rzetelnej debacie"