Wiceprezes Polskiego Radia procesuje się o "dobre imię"
Rozpoczął się proces cywilny, w którym wiceprezes Polskiego Radia Jerzy Targalski zarzuca dziennikarce Marii Szabłowskiej naruszenie dóbr osobistych poprzez przypisywanie mu wypowiedzi o "złogach gierkowsko-gomułkowskich" i "starych kobietach" w Polskim Radiu.
28.11.2007 | aktual.: 28.11.2007 20:20
Szabłowska zapewnia, że sformułowania te usłyszała w momencie, kiedy zwalniał ją z pracy.
W procesie Targalski domaga się od Szabłowskiej publicznych przeprosin oraz wpłaty 20 tys. zł na konto Fundacji "Orientacja". Rozprawę odroczono do marca, wtedy mają m.in. zeznawać przewodnicząca Rady Nadzorczej Polskiego Radia Irena Kleniewska i szefowa Komisji Etyki w Polskim Radiu Janina Jankowska.
Moje dobra osobiste zostały naruszone w dwojaki sposób. Po pierwsze, naruszono moje dobre imię, zrobiono ze mnie wroga publicznego numer jeden, synonim chama i kanalii, po drugie, podważano moje kwalifikacje do spełniania jakichkolwiek funkcji publicznych, bowiem zarzucono mi łamanie procedur prawnych, czego nie robiłem - powiedział po wyjściu z sali Targalski.
Podczas rozprawy zapewniał, że rozmawiając z Szabłowską na temat jej zwolnienia z PR nigdy nie mówił, iż należy je oczyścić ze "złogów gierkowsko-gomułkowskich", ani, że "dookoła widzi same stare kobiety". Jak podkreślił, takie wypowiedzi, które Szabłowska relacjonowała w mediach ("Gazecie Wyborczej" i TVN), "uwłaczają jego inteligencji".
Przyznał natomiast, że w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" powiedział, że "jak się puści w obozie koncentracyjnym miły głos, to też ludzie się z nim zżyją" (o popularności Tadeusza Sznuka) oraz, że w Radiu "średnia wieku jest bliska tej na cmentarzu".
Jak tłumaczył, miał wówczas na myśli, że "jeśli nie odmłodzimy kadr radia to wymrze ono wraz z naszym pokoleniem, czyli miałem tu na myśli także siebie". Według Targalskiego, w Radiu panowała sytuacja, w której "każdy pracownik uważał, że etat jest dożywotni, a odesłanie na emeryturę oznacza represję".
Targalski powiedział też, że "nie widzi nic karygodnego w porównaniu PRL do obozu koncentracyjnego".
Szabłowska zapewniła przed sądem, że sformułowania o "złogach" oraz "starych kobietach" padły w rozmowie z Targalskim. Poczułam się dotknięta do żywego i odparłam, że pan prezes też nie ma 20 lat. W odpowiedzi usłyszałam, że ma 54 - powiedziała Szabłowska. Dodała, że całą rozmową była "zdruzgotana" i "wzburzona", czym podzieliła się natychmiast po wyjściu od Targalskiego z kolegami z redakcji. Kilka dni potem zrelacjonowała też rozmowę z Targalskim przewodniczącej Rady Nadzorczej PR Irenie Kleniewskiej, a w lutym - sporządziła w tej sprawie notatkę dla radiowej Komisji Etyki.
Nie chciałam naruszyć dóbr osobistych Targalskiego - przeciwnie, to on narusza moje dobra osobiste, dyskryminując mnie ze względu na wiek - powiedziała Szabłowska. Dodała, że relacjonując dla mediów sporne wypowiedzi Targalskiego uznała, że "tyle złych rzeczy dzieje się w radiu, że powinna o tym powiedzieć". Chodzi o to, że niszczony jest wieloletni dorobek Polskiego Radia, że ludzie wyrzucani są bez powodu - powiedziała.
Na korzyść Szabłowskiej zeznawało troje świadków - dwóch byłych i jeden obecny pracownik PR, którym Szabłowska relacjonowała swoją rozmowę z Targalskim tuż po jej zakończeniu. Romuald Jakubowski, Małgorzata Słomkowska oraz Wioletta Lewandowska potwierdzili słowa dziennikarki. Świadkowie podkreślali też, że nie tylko z opowieści Szabłowskiej, ale też z relacji innych zwalnianych dziennikarzy wynika, że Targalski zachowywał się wobec nich "w sposób, oględnie mówiąc, niekulturalny".
Słomkowska powiedziała, że "w 100% niemożliwe jest, by Szabłowska konfabulowała".
Według Targalskiego, te zeznania to "zemsta pracowników, którzy byli objęci albo przejściem na emeryturę, albo zwolnieniami grupowymi". Zapowiedział też, że sprawdzi w grafiku, czy osoby te były w dniu jego rozmowy z Szabłowską w redakcji.
Pozew Targalskiego przeciwko Szabłowskiej nie jest jedynym, jaki wytoczył on w obronie dóbr osobistych. Podobne pozwy skierował przeciwko dziennikarzom "Gazety Wyborczej": Agnieszce Kublik, Mikołajowi Lizutowi i Wojciechowi Czuchnowskiemu oraz Monice Olejnik z Radia "Zet".
W sądzie pracy toczy się natomiast sprawa Szabłowskiej o bezprawne jej zdaniem zwolnienie jej z pracy.