Wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas uratował życie pasażera samolotu. "Zrobiłem to, co zrobiłby każdy polski lekarz"
• Jarosław Pinkas udzielił pomocy mężczyźnie, który najprawdopodobniej miał udar
• Wiceminister zdrowia opiekował się nim przez ok. 6,5 godzin lotu
• Po wylądowaniu mężczyzna trafił do szpitala, jego stan jest stabilny
• - Ja po prostu zrobiłem to, co zrobiłby każdy polski lekarz - powiedział Pinkas
Jak podał portal Medexpress.pl, wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas wracał w nocy z piątku na sobotę z Nowego Jorku do Polski. Kiedy jeden z pasażerów samolotu źle się poczuł, Pinkas udzielił mu pomocy.
Rzecznik LOT Adrian Kubicki powiedział, że na bardzo wczesnym etapie lotu, tzn. około 40 minut po starcie, załoga otrzymała informację, że jeden z pasażerów potrzebuje pomocy. Około 50-letni mężczyzna był bardzo odwodniony i najprawdopodobniej miał udar. Do pomocy zgłosił się sekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Jarosław Pinkas, który wracał ze Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
- Nie było możliwości, by zawrócić, więc trzeba było lecieć do Polski - powiedział Pinkas. Wiceminister przez sześć i pół godziny opiekował się pasażerem.
Mężczyźnie została podana kroplówka. Załoga przez cały czas rozważała możliwość lądowania na innym lotnisku.
- Ja po prostu zrobiłem to, co zrobiłby każdy polski lekarz. Załoga samolotu była bardzo profesjonalna. Panie stewardessy zachowały się jak pielęgniarki. Kiedy wylądowaliśmy, trzeba było zabezpieczyć chorego pasażera. Stewardessy bardzo się w to zaangażowały, okazując wielką empatię. I to im się należy podziękowanie za absolutny profesjonalizm - dodał.
Z lotniska chory trafił do szpitala WUM na Banacha, jego stan jest stabilny.