PolitykaWeź swój długopis na wybory. Nowa akcja na Facebooku

Weź swój długopis na wybory. Nowa akcja na Facebooku

"Weź swój długopis na wybory" - pod takim hasłem od kilku dni prowadzona jest na Facebooku akcja, która ma ograniczyć możliwość ewentualnego zafałszowania głosów w wyborach prezydenckich. Swój udział w niej zadeklarowało już blisko 150 tys. osób.

Weź swój długopis na wybory. Nowa akcja na Facebooku
Źródło zdjęć: © Facebook | Weź swój długopis na wybory

07.05.2015 | aktual.: 07.05.2015 16:58

"Długopis to niby drobny przedmiot - ale w procesie wyborczym posiadający kluczowe znaczenie. Pokazały to chociażby ostatnie wybory samorządowe, gdzie w niektórych komisjach rozłożono długopisy z bardzo mocnym i rozlewającym się tuszem. W efekcie - ponieważ karty wyborcze miały kształt książeczek - tusz ze znaku X postawionego na jednej ze stron w jednej z kratek, przebijał także na inne. I podczas liczenia, wiele takich głosów komisje uznały za nieważne" - napisał na stronie tego wydarzenia jego organizator.

Jeszcze do niedawna można było tam przeczytać również inne uzasadnienie akcji zabierania na wybory własnych długopisów - te rozłożone w komisjach wyborczych mogłyby być napełniane tuszem sympatycznym, który znika z zapisanej powierzchni po pewnym czasie - od kilkunastu minut do kilku godzin. Taki tekst znajdował się jeszcze wczoraj na stronie wydarzenia:

Obraz
© (fot. Facebook)

Rzeczywiście, tego rodzaju długopisy oraz wkłady są dostępne w sklepach internetowych i na portalach aukcyjnych, jednak trudno mówić o wysypie. Na najpopularniejszym polskim portalu aukcyjnym jeszcze kilka dni temu można było nabyć za 10,50 zł wkład do długopisu, który posiadał znikający, żelowy tusz.

"Końcówka tego wkładu jest bardzo czuła, dzięki czemu już bardzo delikatne muśniecie kartki wystarczy, żeby nanieść na nią wyraźny tekst - a po wyparowaniu (około 4 godzin) nie pozostanie ABSOLUTNIE żaden ślad na kartce!!! Tak się nim delikatnie pisze, że końcówką nie uszkodzisz kartki. Efekt końcowy jest taki, jakbyś na kartce nigdy nic nie napisał" - można przeczytać w opisie produktu.

Jednak sprzedaż tego towaru została zakończona 5 maja - do tamtego momentu kupiono jedynie 34 sztuki, mimo że sprzedający oferował wiele korzystnych promocji, m.in. obniżenie kosztów przy większych zamówieniach oraz gratisowy wkład przez zakupie dwóch innych.

Nie jest problemem kupić już nie sam wkład, ale cały długopis - ceny wahają się od 19 do 69 złotych i można taki sprzęt zakupić zarówno na portalach aukcyjnych, jak i w wyspecjalizowanych sklepach internetowych. Według opisu dystrybutora, tusz zaczyna znikać po kilkunastu minutach, a po dwóch godzinach jest całkiem niewidoczny.

Taki towar można kupić również na portalach zagranicznych - tam nosi on nazwę "KGB Disappearing Ink Pen" lub nawet "Authentic Russian KGB Disappearing Ink Pen". Jeśli wierzyć opisom na stronach tychże portali, jest to rzeczywiście produkcja rosyjska, bazująca rzekomo na technologii opracowanej przez radzieckich szpiegów w okresie zimnej wojny. Za taki rekwizyt musielibyśmy zapłacić od 15 do 20 dolarów amerykańskich.

"Zaznaczam - nie twierdzę, że podczas polskich wyborów dochodzi do jakieś odgórnie skoordynowanej akcji fałszowania. Na pewno mają jednak miejsce nieprawidłowości. Teoretycznie, o uczciwość wyborów powinny zadbać organy państwa, ale zbytnio się do tego zadania nie przykładają. Dlatego to sami wyborcy powinni zrobić, co w swojej mocy, aby uczciwość głosowania zapewnić. I jednym z prostych sposobów jest wzięcie ze sobą własnego długopisu" - czytamy na stronie wydarzenia zachęcającego do przyjścia na wybory z własnym długopisem.

W ciągu kilku dni wzięcie udziału w akcji zadeklarowało prawie 150 tys. osób. Warto jednak dodać, że nie po raz pierwszy przed wyborami w Polsce pojawia się informacja o możliwości wykorzystania długopisów ze znikającym tuszem. Podobnie było w październiku 2011 r., przed wyborami parlamentarnymi. Tegoroczne ostrzeżenia można było już pod koniec kwietnia przeczytać na niektórych prawicowych portalach informacyjnych.

Sama akcja jest różnie oceniana. Jej uczestnicy uznają, że jest to nie tylko czyn przyjścia z własnym długopisem na wybory i postawienia nim krzyżyka na karcie do głosowania, lecz dowód braku zaufania do Państwowej Komisji Wyborczej i wiarygodności wyników wyborów. Przeciwnicy twierdzą, że to usilne wymyślanie teorii spiskowych i w odpowiedzi tworzą na Facebooku takie wydarzenia, jak ";weź swoją urnę na wybory", "weź swoją świeczkę na wybory" czy nawet "weź swojego niedźwiedzia na wybory".

"Oczywiście, wszelkich patologii to nie powstrzyma, ale przynajmniej - głosując swoim długopisem - będziemy mieli pewność, że nasz głos nagle nie zniknie z karty. Albo, że nasz X nie rozleje się nagle po kilku innych kartach i nie poplami ich, dając komisji pretekst do dziwnych decyzji" - tłumaczy organizator wydarzenia.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (59)