Węgrzy wybierają parlament
Punktualnie o 6 rano otwarły się lokale wyborcze na Węgrzech i rozpoczęła się pierwsza tura wyborów parlamentarnych, pierwszych od wstąpienia tego kraju do Unii Europejskiej w 2004 roku. Węgrzy wybierają 386 deputowanych do parlamentu.
Do godziny 9.00 frekwencja wyniosła 11,39% - podało Krajowe Biuro Wyborcze (OVI). Frekwencja w poprzednich wyborach, w analogicznym czasie w 2002 roku, wyniosła 8,81%.
Z ostatnich sondaży wynikało, że szanse dwóch głównych rywali - rządzącej Węgierskiej Partii Socjalistycznej (MSZP) i opozycyjnego centroprawicowego Fideszu - są wyrównane. Szanse na przekroczenie 5% progu ma też Związek Wolnych Demokratów (SZDSZ), obecny partner socjalistów w rządowej koalicji, i - w mniejszym stopniu - dawny partner koalicyjny Fideszu, Węgierskie Forum Demokratyczne.
Jeśli socjalistom uda się pokonać Fidesz, byłby to pierwszy przypadek utrzymania się ekipy rządzącej u władzy na kolejną kadencję od upadku komunizmu w 1989 r.
Lewica podczas kampanii wyborczej kładła akcent na wolny rynek, wspominała nawet o planach wprowadzenia prywatnego kapitału do służby zdrowia. Premier Ferenc Gyurcsany mówił o konieczności szukania dla węgierskich towarów nowych rynków i w tym kontekście zwracał uwagę na konieczność wznowienia współpracy z Rosją.
Fidesz opowiada się za protekcjonistyczną rolą państwa, m.in. za całkowitą odpowiedzialnością państwa za służbę zdrowia. Przywódca Fideszu Viktor Orban wspominał o renacjonalizacji niektórych przedsiębiorstw - zaniepokoił inwestorów m.in. zapowiedzią renacjonalizacji budapeszteńskiego lotniska, sprzedanego w ubiegłym roku brytyjskiej spółce BAA Plc za 2,2 mld dolarów. Obiecał też pełne zatrudnienie.
Podczas kampanii wyborczej obie partie szermowały populistycznymi obietnicami zwiększenia wydatków państwowych. Fidesz obiecuje m.in. zmniejszenie podatków i dodatkowe coroczne świadczenie dla emerytów, a MSZP m.in. dodatek rodzinny. Jak podliczyła węgierska prasa, spełnienie obietnic Fideszu kosztowałoby budżet 14,6 mld euro, zaś MSZP - 5,4 mld.
Tymczasem bez względu na to, która z dwóch partii wygra wybory, będzie musiała stawić czoło deficytowi budżetowemu. Analitycy uważają, że w tym roku może on sięgnąć nawet 8-9 proc. PKB, co byłoby najwyższym wskaźnikiem w UE. Eksperci podkreślają, że jeśli budżet nie zostanie szybko wzięty w ryzy, opóźni to wejście Węgier do strefy euro, planowane w 2010 r. i popierane przez obie partie, co wymaga zredukowania deficytu budżetowego do poziomu 3 proc. PKB.
Lokale wyborcze zostaną zamknięte o godz.19.00. Wkrótce potem zostaną podane wstępne wyniki wyborów. Ostateczny wynik będzie jednak znany dopiero po drugiej turze zaplanowanej na 23 kwietnia.
W drugiej wybierani są kandydaci w tych jednomandatowych okręgach, w których żaden z kandydatów nie zdobył w pierwszej turze bezwzględnej większości lub gdzie frekwencja wyniosła poniżej 50%.