Według prasy, Blair zaprasza porywaczy do negocjacji
Premier Tony Blair stworzył nowe pole manewru sygnalizując, że brytyjski rząd jest skłonny nawiązać dialog z porywaczami Brytyjczyka Kennetha Bigleya, uprowadzonego 16 września w Iraku - ocenia w czwartek brytyjska prasa.
Blair powiedział, że gdyby porywacze skontaktowali się z rządem, to rząd natychmiast by odpowiedział.
Zarówno źródła rządowe, jak i działacze wysokiego szczebla rządzącej Partii Pracy podkreślają, że to nie deklaracja woli podjęcia negocjacji z terrorystami, a jedynie wyrażona przez rząd chęć "otwarcia kanału komunikacji".
Blair wielokrotnie podkreślał wcześniej, że rząd nie może się ugiąć i podejmować takich negocjacji. Na zmianę jego nastawienia mogły jednak wpłynąć ostatnie zdarzenia - uwolnienie dwóch porwanych w Iraku Włoszek oraz prezentacja nowego nagrania wideo z udziałem błagającego o pomoc Bigleya.
Premier nie zgadza się na negocjacje z terrorystami, ale te słowa to aluzja, że może otwierać się jakieś pole manewru - ocenia dziennik "The Independent".
Aby uratować życie Brytyjczyka, Blair wystosował otwarte zaproszenie do porywaczy, by skontaktowali się z rządem - pisze "The Guardian".
Tymczasem "The Daily Telegraph", przywołując spekulacje, że Włochy zapłaciły okup za uwolnienie zakładniczek, krytykuje za to włoski rząd. Przypomina, że nie należy układać się z terrorystami, bo to może ich tylko zachęcić do kolejnych porwań i zabójstw, i zwiększyć zagrożenie dla cudzoziemców pracujących w Iraku. Opłacanie terrorystów nie sprawi, że się ich pozbędziemy - podkreśla dziennik.
Anna Gumułka