Według biegłego urządzenie znalezione w redakcji "Gazety Krakowskiej" to podsłuch
Urządzenie znalezione latem w wadowickiej redakcji "Gazety Krakowskiej" - według biegłego, który je zbadał - służyło do podsłuchu - poinformował szef prokuratury rejonowej w Wadowicach Jerzy Utrata.
02.10.2013 | aktual.: 02.10.2013 15:03
Prokurator powiedział, że zdaniem biegłego urządzenie ma zasięg od 50 do 100 metrów. Uaktywniało się na głos, gdy zapadała cisza - było "uśpione". Zasilające je baterie nie są wyczerpane. Nadawało na częstotliwości, którą można odbierać przez zwykły odbiornik radiowy.
Jak dodał Jerzy Utrata, tego typu urządzenia można bez przeszkód kupić w internecie. Kosztują około 30 zł. - Są niedrogie, ale skuteczne - powiedział szef wadowickich śledczych. Poinformował też, że oczekuje na analizę biegłego na piśmie. - Powinna do nas dotrzeć w przyszłym tygodniu - powiedział.
"Pluskwę" w pomieszczeniu redakcji znalazł dziennikarz podczas przeprowadzki do nowej siedziby w czerwcu. Nikt nie wie, w jakich okolicznościach i kiedy się w nim znalazła. Miesiąc później wydawca gazety złożył w prokuraturze zawiadomienie o jej odkryciu. Urządzenie trafiło w ręce śledczych w drugiej połowie sierpnia.
Za założenie nielegalnego podsłuchu można trafić do więzienia nawet na dwa lata.