Wdowa Gosiewska ma żal do MON
Beata Gosiewska wdowa po Przemysławie Gosiewskim nie otrzyma 750 tys. złotych zadośćuczynienia. Za wszystkim stoi szef MON Antonii Macierewicz, który nie wyraził zgody na zawarcie ugody.
11.03.2017 | aktual.: 11.03.2017 11:48
Przemysław Gosiewski był posłem Prawa i Sprawiedliwości na IV, V i VI kadencję sejmu, który zginął 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej.
Jak pisze portal se.pl żona Gosiewskiego wraz z dwójka dzieci otrzymała w sumie 890 tys. zł zadośćuczynienia po katastrofie smoleńskiej. Na całość odszkodowania składała się jednorazowa pomoc od rządu 40 tys. zł, rekompensata o równowartości 100 tys. zł od Kancelarii Sejmu oraz właściwa kwota 750 tys. zadośćuczynienia za poniesione straty.
Jednak jak się okazuje taka kwota nie była wystarczająca dla wdowy Gosiewskiej, która domagała się jeszcze 750 tys. zł od Ministerstwa Obrony Narodowej.
Żona polityka PiS argumentuje swoje żądania i powołuje na wysokość odszkodowań innych wdów, podając tu za przykład wdowę po generale Andrzeju Błasiku, która wraz z dwójka dzieci otrzymała podobną rekompensatę.
- Zgodnie z prawem należą mi się pieniądze, ale MON uważa co innego. Sąd uznał, że szef MON nie ma woli wypłacenia środków, bo jego pełnomocnik się nie stawiał i nie ma woli zawarcia ugody. Jeśli ktoś daje słowo i go nie dotrzymuje, to jest to nie w porządku. A ja już wcześniej uzgodniłam ustną formę ugody z ministrem Macierewiczem - z żalem mówi Gosiewska.
MON zapytany o komentarz w sprawie, wciąż milczy. A pełnomocnik ds. zadośćuczynień mec. Andrzej Lwa-Mirskiego odmówił odpowiedzi.