Wciąż nie wiadomo, kiedy rozpocznie się proces abpa Wesołowskiego
Wciąż nie wiadomo, kiedy przed trybunałem w Watykanie rozpocznie się proces oskarżonego o pedofilię byłego nuncjusza na Dominikanie abpa Józefa Wesołowskiego. Wszystko wskazuje na opóźnienie w postępowaniu sądowym i kanonicznym za Spiżową Bramą.
Kiedy pod koniec września były nuncjusz został zatrzymany w Watykanie i osadzony tam w areszcie domowym, co było bezprecedensowym wydarzeniem w historii Kościoła, rzecznik Stolicy Apostolskiej zapowiadał, że jego proces przed tamtejszym trybunałem rozpocznie się na przełomie 2014 i 2015 roku. Do tej pory nie wyznaczono jego daty, a pod koniec listopada, czyli po przepisowych 60 dniach, zakończył się zastosowany wobec hierarchy środek w postaci tymczasowego aresztu.
Abp Wesołowski nie został osadzony w celi żandarmerii watykańskiej z powodu, jak wytłumaczono, stanu zdrowia. Nieoficjalnie wiadomo, że cierpi na depresję. Faktycznie nie przebywa on już w areszcie domowym, ale - jak wyjaśniał Watykan - ma on pewne ograniczenia wolności. Teoretycznie nie może opuszczać terenu Państwa Watykańskiego, ale nieoficjalnie wiadomo, że wychodził poza jego terytorium.
Postawione mu zarzuty to czyny pedofilii oraz posiadanie materiałów pornografii dziecięcej. Według mediów w komputerach nuncjusza, także tym będącym własnością Watykanu, znaleziono około 100 tysięcy takich plików. Za te czyny - jak wyjaśniał watykański rzecznik - grozi co najmniej 6-7 lat. Nie wykluczono jednak, że kara ta może być wyższa.
Proces karny według zapowiedzi ma rozpocząć się dopiero po uprawomocnieniu się wyroku trybunału kanonicznego, działającego w Kongregacji Nauki Wiary. Wymierzył on polskiemu arcybiskupowi najwyższą karę wydalenia ze stanu kapłańskiego. Hierarcha odwołał się jednak od tego wyroku wydanego w czerwcu i wciąż czeka na rozpatrzenie apelacji. Procedura ta jednak wyraźnie się opóźnia. Stolica Apostolska przyznała, że do kongregacji napływa dużo odwołań od kar kanonicznych i dlatego długo trzeba czekać na decyzję.
Wynika z tego, że pierwotny scenariusz, przewidujący rychłe uzyskanie prawomocnego wyroku kanonicznego o definitywnym wydaleniu ze stanu kapłańskiego, oczekiwane już w październiku, i stosunkowo szybkie otwarcie procesu karnego, może nie zostać zrealizowany.
Watykański wymiar sprawiedliwości nie informuje o przebiegu postępowania i o tym, na jakim jest ono etapie. Pozostają zatem medialne spekulacje o tym, że śledczy rozszerzyli dochodzenie także o inne kraje na kilku kontynentach, gdzie abp Wesołowski pracował w nuncjaturach.
Kolejnym znakiem zapytania jest to, czy postępowanie uwzględni ujawnione przez media z kilku krajów powiązania ówczesnego nuncjusza z oczekującym na proces w Warszawie, oskarżonym o pedofilię księdzem Wojciechem Gilem. On również pracował na Dominikanie i, jak podał między innymi weekendowy dodatek do dziennika "La Repubblica", razem z Józefem Wesołowskim jeździł w towarzystwie nieletnich do letniej rezydencji nuncjatury w tym kraju.
Z całą pewnością proces najwyższego rangą polskiego hierarchy oskarżonego o pedofilię, pierwszy taki w historii Watykanu, będzie wzorcowy i potwierdzi surową, kategoryczną linię papieża Franciszka, który podejmuje liczne starania, by wykorzenić tę plagę z Kościoła. Papieżowi zależy na przykładnym ukaraniu byłego watykańskiego dyplomaty, bo tylko w ten sposób Watykan może zapewnić cały świat o swej determinacji w ściganiu i karaniu pedofilii.