"Wcale się nie dziwię, że oni popierają PiS"
- Kiedy czytam o rosnącym poparciu młodych ludzi (18-24) dla PiS-u, nie dziwię się. To skutek antyrozwojowej polityki PO - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski prof. Jadwiga Staniszkis. W jej ocenie, najprawdopodobniej młodzi ludzie dostrzegli, że na listach są eksperci z prawdziwego zdarzenia.
15.09.2011 | aktual.: 15.09.2011 11:36
Masowe bezrobocie w grupie młodych ludzi (i zawłaszczenie przez rząd pieniędzy Funduszu Pracy przeznaczonych na praktyki zawodowe młodzieży), przerzucanie długu na przyszłość (przejęcie środków z OFE i znów - zawłaszczenie Funduszu Rezerwy Demograficznej), wypychanie na samozatrudnienie i krótkie kontrakty - a potem cyniczne wypowiedzi Tuska, że rząd zwróci się do banków, by mimo tego dawały kredyty. Obcięcie programu mieszkaniowego Rodzina na Swoim. Izolowanie całych połaci kraju przez mechaniczne cięcia inwestycji infrastrukturalnych, bankructwa oddziałów PKS i likwidacje pociągów. I, co ważne - represje za samo wyrażanie opinii w Internecie czy na stadionowych transparentach. Jak na Białorusi!
Być może młodzi ludzie dostrzegli też, że na listach PiS-u, obok resztek starej, nieinspirującej gwardii, są nowi ludzie - eksperci z prawdziwego zdarzenia, od prawa gwarantującego wolność gospodarczą, podatków, energii, emerytur. I są też posłowie już doświadczeni, którzy nie grzali stołków ale walczyli - np. o rozwiązania konstytucyjne sprzyjające prowadzeniu w Unii polityki zgodnej z naszymi interesami.
Mam na tych listach wielu kolegów, z różnych pokoleń. Podziwiam ich gotowość do wzięcia odpowiedzialności za Polskę w trudnych czasach. W kampanii wyborczej mało ich widać: inercja i interesy "starego PiS" przeważają. Ale oparta na wartościach i wiedzy oferta, liberalna i prorozwojowa w gospodarce i - konserwatywna w sferze norm (przyzwoitość, rodzina, szacunek dla tradycji i przyrodzonej godności osoby ludzkiej) zaczyna się przebijać, bo kryzys wymaga elit na poziomie, a nie - oportunistów i cyników.
Na zakończenie: rozumiem dramatyczną wypowiedź min. Rostowskiego w Europarlamencie. Proces rekonfiguracji w Unii przyspieszył jej rozkład - i nie chodzi tu tylko o kryzys. Sama często mówię o powrocie skali i pragmatyzmu dawnego Imperium Rzymskiego (w którym była też Brytania), obcości na tym tle Niemiec zanurzonych w swoich wizjach i nieuczestniczących w wiekach instytucjonalnych praktyk szeroko rozumianego basenu Morza Śródziemnego. Turcja ze swoją nową strategią też wydaje się grać na podział Europy.
Pamiętam wypowiedź George’a Schoeplina z London School of Economics z 1987 r. który przewidział rozpad Bałkanów. I tam wspólna waluta, przy różnych poziomach, modelach (i efektywności) gospodarek pozwalała jednym jechać na plecach drugich. Dziś nie chodzi jednak - jak tam - o wojnę, ale o realny podział - może z granicą przebiegającą, jak kiedyś, przez Trewir?
W Polsce trzeba wybrać ludzi (z różnych partii) którzy są w stanie sprostać tym wyzwaniom. I którzy - współpracując - znajdą dla Polski innowacyjną, nie naśladowczą, strategię rozwoju.
Po wypowiedzi Rostowskiego widać, że retoryka "zielonej wyspy" zmienia się w panikę i myślenie o synekurach ("zielona karta" do USA). Ja jestem wciąż optymistką: Chiny pokazały, że zacofanie i zaniedbanie pewnych dziedzin może być szansą, bo ich usunięcie zwiększa dynamikę. Szansą byłoby też stworzenie w krajach postkomunistach nowych form regionalnej współpracy odpowiadających naszemu stadium rozwoju. A, przede wszystkim, wciąż czeka na odblokowanie energia ludzi unieruchomionych przez złe rządzenie PO.
Prof. Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski