Wassermann: Gilowska mogła mówić o gen. Dukaczewskim
Koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann przypuszcza, że być może byłego szefa Wojskowych Służb Informacyjnych gen. Marka Dukaczewskiego miała na myśli Zyta Gilowska, gdy mówiła, że dostawała ostrzeżenia o akcji przeciw niej, powołujące się na "bardzo ważnego, kluczowego dla służb ówczesnych, generała".
Gilowska powiedziała w środę, że "znana posłanka" PO ostrzegała ją w 2004 r. i 2005 r., że montowana jest przeciwko niej akcja, "oparta na fałszywych papierach". Posłanka ta miała powoływać się na "bardzo ważnego, kluczowego dla służb ówczesnych, generała". Gilowska mówiła to przed przesłuchaniem w Warszawie przez gdańskich prokuratorów w związku ze śledztwem w sprawie "szantażu lustracyjnego" wobec niej ze strony Rzecznika Interesu Publicznego - o co sama wniosła.
Ostatnim takim generałem był pan Dukaczewski; być może o nim mowa - powiedział Wassermann. Dodał, że innymi czynnymi generałami byli także Maciej Hunia i Paweł Pruszyński z ABW. Podkreślił, że nie wie, o którego z tej trójki mogło chodzić Gilowskiej.
Dukaczewski, któremu członkowie obecnej ekipy rządowej zarzucali liczne nieprawidłowości w WSI, został jesienią 2005 r. odwołany z funkcji szefa tych służb, które jesienią zostaną zlikwidowane.
Słowa Gilowskiej brzmią tajemniczo - powiedział Konstanty Miodowicz (PO), szef sejmowej speckomisji z lat 2004-2005. Nie mam bladego pojęcia, o kogo mogło chodzić - dodał.
Dziennikarzowi PAP nie udało się skontaktować z Dukaczewskim (który jesienią 2005 r. dostał od MON zakaz wypowiedzi dla prasy). MON nie komentuje sprawy.
W kwietniu 2004 r. jako dyrektor kontrwywiadu ABW Hunia dostał generalską nominację od prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego - razem z ówczesnym wiceszefem ABW Pruszyńskim, który jednak w sierpniu 2004 r. został odwołany (Hunia był w PRL związany był z opozycją w Krakowie; Pruszyński był w SB - PAP).
Wassermann nie odpowiedział na pytanie PAP, czy w sprawie lustracji Gilowskiej mogły mieć jakiś udział obecne lub były służby specjalne. Nie chcę się odnosić do czegoś, co nie jest udokumentowane - oświadczył. Zarazem dodał, że sądzi, iż w zawiadomieniu Gilowskiej do prokuratury "było coś więcej niż tylko to, o co się toczy dyskusja". Dodał, że najlepiej, by prokuratura to procesowo zweryfikowała.
Premier zdymisjonował w piątek Gilowską, wobec której Rzecznik wystąpił do Sądu Lustracyjnego. Ona sama uważa, że padła ofiarą "szantażu lustracyjnego" ze strony Rzecznika i mówi, że nie była agentem SB i w sobotę złożyła wniosek do prokuratury w tej sprawie. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro polecił wszcząć śledztwo z paragrafu przewidującego do 10 lat więzienia za "bezprawne wywieranie wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego organu".