Wassermann, Dorn i Wydra przesłuchani jako świadkowie ws. Gilowskiej
Gdańscy prokuratorzy badający sprawę domniemanego "szantażu lustracyjnego" wobec Zyty Gilowskiej przesłuchali w charakterze świadków ministra ds. służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna, wicepremiera, szefa MSWiA Ludwika Dorna oraz dyrektora generalnego Ministerstwa Finansów Tadeusza Wydrę - poinformowała rzecznik gdańskiej prokuratury okręgowej Grażyna Wawryniuk.
29.06.2006 | aktual.: 29.06.2006 23:19
Informację o przesłuchaniu Wassermanna potwierdził jego rzecznik - Krzysztof Łopiński. Odmówił podania szczegółów, zasłaniając się dobrem śledztwa.
Prokurator krajowy Janusz Kaczmarek powiedział, że przesłuchania Wassermanna, Dorna i Wydry wynikają z konieczności ustalenia biegu wydarzeń związanych z działaniami Rzecznika Interesu Publicznego wobec Zyty Gilowskiej.
Pytany dlaczego zaczęto od tych trzech osób odpowiedział, że nie należy wyciągać z tego daleko idących wniosków, gdyż chodzi głównie o faktografię.
Kaczmarek zapowiedział kolejne przesłuchania w następnych dniach innych osób związanych z całą sprawą.
Z kolei Wawryniuk wyjaśniła, że do przesłuchań w charakterze świadków min. Wassermanna i wicepremiera Dorna doszło, bowiem Zyta Gilowska wskazywała ich, jako osoby mogące posiadać informacje w związku ze sprawą, a jednocześnie wypowiadali się oni na ten temat w mediach.
Dodała, że dyrektor generalny Ministerstwa Finansów Tadeusz Wydra składał zeznania w związku z tym, że przygotowywał minister Gilowskiej listę pracowników resortu finansów, którzy wywodzili się z grupy b. funkcjonariuszy SB.
Środowe "Życie Warszawy" poinformowało, że w maju Gilowska poprosiła o sporządzenie listy byłych pracowników służb specjalnych PRL pracujących w resorcie finansów. Wykaz miał być gotowy w czerwcu. Zyta Gilowska chciała się dowiedzieć, czy byli funkcjonariusze SB mają wpływy w ministerstwie - twierdzili rozmówcy "ŻW".
Wawryniuk dodała, że do przesłuchań doszło w Warszawie ze względu na wagę sprawy i związaną z tym konieczność szybkiej realizacji czynności.
Gdańska prokuratura, zajmująca się sprawą domniemanego "szantażu lustracyjnego" wobec Zyty Gilowskiej, zapowiada, że będzie badać "rolę wszystkich osób", wskazanych przez b. wicepremier.
Prokuratura okręgowa w Gdańsku prowadzi od środy śledztwo ws. usiłowania groźbą bezprawną wywarcia wpływu na czynności urzędowe konstytucyjnego organu RP. Grozi za to do 10 lat więzienia.
Sąd Lustracyjny odmówił w czwartek wszczęcia lustracji Gilowskiej, gdyż uznał, że nie można lustrować z wniosku Rzecznika Interesu Publicznego osoby, która nie pełni już funkcji publicznej. Gilowska zapowiada, że zaskarży decyzję sądu i mówi o złożeniu wniosku o autolustrację.