RegionalneWarszawaZałatali dziury po pociskach z powstania. "To jest niedopuszczalne"

Załatali dziury po pociskach z powstania. "To jest niedopuszczalne"

Wspólnota mieszkaniowa kamienicy u zbiegu ulic Żelaznej i Chmielnej odnowiła fragment elewacji. Przy okazji zatynkowali dziury z Powstania Warszawskiego. - To, co stało się z tym fragmentem elewacji, jest całkowicie niedopuszczalne - powiedział konserwator zabytków, Michał Krasucki.

Załatali dziury po pociskach z powstania. "To jest niedopuszczalne"
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta | Dawid Żuchowicz

14.08.2018 | aktual.: 14.08.2018 17:31

Sprawa nabrała rozgłosu po wpisie Wojciecha Kacperskiego pracującego w stołecznym urzędzie na Facebooku. - Wstyd Wspólnoto Mieszkaniowa Chmielna 73b, że zatarłaś ślady Powstania Warszawskiego na swojej kamienicy. To były jedyne ślady po obecności najważniejszej reduty powstańczej - Centralnego Dworca Pocztowego - i ciężkich walk o nią stoczonych. Dziś na remontowanych kamienicach zachowuje się wszystkie ślady po sierpniu '44, jako część dziedzictwa historycznego. Nie obniża to wartości kamienicy - czytamy na Facebooku. Dodał, że idąc tą drogą obudzimy się kiedyś w mieście pozbawionym wszystkich znaków z naszej przeszłości, sami będąc pozbawieni tożsamości.

Jak podaje "Stołeczna" potężny budynek na rogu Żelaznej i Chmielnej, z charakterystycznymi trójkątnymi wykuszami, pochodzi z lat 20. XX w. Kiedyś zamieszkiwali go pracownicy PKP. W 1944 roku stanowił powstańczą twierdzę
"Żelazną Redutę" – bronioną przez żołnierzy Zgrupowania "Chrobry II". Dowodem tego były widoczne dziury po pociskach oraz napis "Dom sprawdzony. Min nie ma".

Obraz
© Agencja Gazeta | Dawid Żuchowicz

Natomiast mieszkańcy kamienicy postanowili odnowić część elewacji. Jak tłumaczy administrator budynku w rozmowie ze "Stołeczną" prace te zostały wykonane na wniosek jednego z mieszkańców. Dodał, że nie musiał pytać wszystkich mieszkańców o zgodę, bo remont dotyczył jedynie części elewacji.

Obraz
© Agencja Gazeta | Dawid Żuchowicz

Zabytek ten jest wpisany do gminnej ewidencji zabytków. Oznacza, że administracja powinna uzgodnić to z konserwatorem. - To, co stało się z tym fragmentem elewacji, jest całkowicie niedopuszczalne. Od czerwca próbowaliśmy na różne sposoby powstrzymać dewastację elewacji i samego napisu, wysyłając pismo do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, prosząc wspólnotę mieszkaniową o spotkanie konsultacyjne, a nawet wskazując na możliwość pozyskania dotacji na kompleksowy konserwatorski remont elewacji - tłumaczył "Wyborczej" stołeczny konserwator zabytków, Michał Krasucki.

Obraz
© Agencja Gazeta | Dawid Żuchowicz

Widzisz coś ciekawego? Masz zdjęcie, filmik? Prześlij nam przez Facebooka na wawalove@grupawp.pl lub dziejesie.wp.pl

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)