Zabił 2 osoby w centrum Warszawy. Zapadł wyrok
Do wypadku doszło w nocy z 30 na 31 października 2015 roku. Samochód wjechał w przystanek autobusowy przy ul. Marszałkowskiej. Śmierć na miejscu poniosło 2 mężczyzn.
28.11.2016 13:05
Andrzej Sz., sprawca wypadku w centrum Warszawy, w którym zginęło 2 mężczyzn usłyszał wyrok. Sąd skazał kierowcę volvo na 6 lat i 3 miesiące pozbawienia wolności. Ponadto mężczyzna otrzymał 8-letni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. Musi także zapłacić zadośćuczynienie rodzinie jednej z ofiar wypadku. Wyrok jest nieprawomocny. Przysługuje zatem od niego odwołanie.
Do wypadku doszło w nocy z 30 na 31 października 2015 roku, ok. godz. 1. Samochód marki volvo wjechał w przystanek autobusowy przy ul. Marszałkowskiej. Potrąconych zostało dwóch mężczyzn, 47-letni Polak oraz 33-letni Włoch; mimo reanimacji nie udało się ich uratować. Samochód wypadł wówczas z jezdni, uderzył w śmietnik i wiatę przystanku. Kierowca po wypadku wysiadł z auta i poszedł do domu. Tam został zatrzymany przez policję. W momencie zatrzymania był pijany.
Mężczyzna stanął przed sądem. Przyznał się do spowodowania wypadku, ale nie do tego, że w chwili zdarzenia był pod wpływem alkoholu. Na sali rozpraw kajał się i przepraszał za to, co się stało. Kara, jaką wobec 36-letniego Andrzeja Sz. orzekł w poniedziałek sąd, jest niższa od tej, o jaką wnosił prokurator Michał Mistygacz. Oskarżyciel żądał dziewięciu lat więzienia i dożywotniego zakazu prowadzenia pojazdów. Prok. Mistygacz przekonywał, że oskarżony po wypadku uciekł z jego miejsca. Dowodził też, że kierowca spożywał wcześniej alkohol.
Nie wiedział o śmierci 2 osób?
Zdaniem adwokatów 36-latek oddalił się z miejsca wypadku nie dlatego, że chciał uniknąć odpowiedzialności, ale dlatego, że nie był on świadom tego, ze potrącił 2 osoby. Według adwokatów, nie ma żadnych dowodów na to, że Andrzej Sz. widział ciała śmiertelnie potrąconych mężczyzn. Uzasadniając swoją tezę, mecenas Wolfowicz zacytował zeznania policjanta, który informował oskarżonego o tym, że w wyniku wypadku zginęły 2 osoby. Z relacji funkcjonariusza wynika, iż: "oskarżony zareagował w sposób graniczący z nieudawaną histerią, nie wierząc w podawaną informację".
- Zarówno obrona jak i nasz klient, dostrzegamy skutki tego wypadku. Mówimy o wypadku, w którym zginęło dwóch ludzi, którzy w żaden sposób do swojej śmierci się nie przyczynili. Nasz klient musi ponieść karę. To jest poza sporem - przyznawał przed dwoma tygodniami mec. Wende. Jak twierdzi, oskarżony przeszedł dużą przemianę i każdy powinien otrzymać w życiu druga szansę. - Chciałbym jeszcze raz przeprosić. Myślę o tym codziennie - mówił Andrzej Sz.
Źródło: (WawaLove.pl/tvnwarszawa/fakt)