Wybraliśmy wolność. Tak będziemy świętować 28. rocznicę wyborów czerwcowych
"To był dzień pełen radości, szczęścia i wzruszeń".
Dom Spotkań z Historią zaprasza na piknik "Świętujemy wolność” upamiętniający rocznicę wyborów czerwcowych. Wydarzenie odbędzie się 4 czerwca na skwerze im. ks. Twardowskiego. Start o godz. 15.00. „Pokaż swoją radość z wolności!" - zachęcają organizatorzy.
„4 czerwca 1989 wybraliśmy wolność. To był dzień pełen radości, szczęścia i wzruszeń. Wyniki pierwszych częściowo wolnych wyborów były zwycięstwem Polaków, którzy opowiedzieli się za wolnością i powiedzieli solidarne NIE systemowi” – czytamy w opisie wydarzenia. Piknikowi będą towarzyszyć koncerty. Na scenie wystąpią m.in. T.Love, Czesław Śpiewa, Wojtek Mazolewski.
Na ulicach Warszawy pojawiły się plakaty promujące piknik. Widnieją na nich twarze działaczy Solidarności m.in. Lecha Kaczyńskiego, Jacka Kuronia, Lecha Wałęsy, Krzysztofa Bieleckiego. Na stronie internetowej DSH można przeczytać historię każdego z tych zdjęć. W ten sposób pomysłodawcy chcą przypomnieć sylwetki uczestników i świadków tamtych wydarzeń i podkreślić znaczenie obalenia komunizmu w 1989 roku dla historii Polski.
Organizatorzy zapraszają do stworzenia plakatu z własnym zdjęciem. „Pokaż swoją radość z wolności! Uśmiechnij się, dodaj swoje zdjęcie do galerii i podziel się radością!” – zachęcają. Wystarczy wstawić je na stronę internetową DSH lub na instagram i opatrzyć komentarzem #mamwolnosc.
Ustalenia
4 czerwca 1989 r., odbyły się wybory do Sejmu i Senatu, które zakończyły się wielkim zwycięstwem Solidarności. Ich konsekwencją był upadek komunizmu i przemiany polityczne nie tylko w Polsce, ale również w całej Europie Środkowo-Wschodniej.
Wybory były rezultatem porozumienia zawartego pomiędzy władzą komunistyczną a przedstawicielami części opozycji i Kościoła podczas obrad Okrągłego Stołu.
W książce "Pół wieku dziejów Polski 1939-1989" prof. Andrzej Paczkowski pisał: "Najważniejszym jego owocem było obszerne porozumienie politycznie, nazwane - na poły ironicznie, na poły krytycznie - "kontraktem stulecia". Obejmowało ono pakiet ustaleń dotyczących zarówno zasadniczej reorganizacji najwyższych organów państwowych - wprowadzenie drugiej izby parlamentu (Senat) i urzędu Prezydenta PRL - jak i kształtu ordynacji wyborczej. Strona koalicyjno-rządowa ustąpiła ze swego najistotniejszego żądania odbycia wyborów z jednej listy i na podstawie wspólnej deklaracji.
Po długich targach ustalono, iż wszystkie miejsca w Senacie oraz 35 proc. miejsc w Sejmie obsadzonych będzie w wyniku wolnej gry wyborczej, natomiast pozostałe 65 proc. posłów zostanie wybranych z list o charakterze "kurialnym" podzielonych między PZPR i jego sojuszników z PRON (w tym 35 z listy krajowej). W ten sposób komuniści zapewniali sobie, jak sądzono, "kontrolny pakiet" mandatów wystarczający do bieżącego zarządzania państwem, ale praktycznie uniemożliwiali jednostronne zmiany o charakterze konstytucyjnym wymagające 2/3 głosów.
Dzięki ograniczonemu do 100 miejsc składowi Senatu stwarzali też ogromną szansę wyboru na prezydenta popieranego przez siebie kandydata, ponieważ elekcji tej miały dokonywać obie izby połączone w Zgromadzenie Narodowe. W ten sposób, wedle litery zapisu, wybory stawały się w istocie "niekonfrontacyjne", przy czym PZPR uważała, iż formuła ta oznacza także łagodną kampanię wyborczą".
Ustalenia zawarte wówczas w sprawie wyborów parlamentarnych były jednorazowe. Kolejne wybory miały być już przeprowadzone według zasad całkowicie demokratycznych.