"Władze Warszawy na każdym kroku zachęcają do jazdy samochodem"
Dowody na promowanie ruchu samochodowego w stolicy
Zielona Stolica Europy to nagroda przyznawana corocznie przez Komisję Europejską miastu wyróżniającemu się ze względu na następujące kryteria: wzrost gospodarczy, poprawa jakości życia mieszkańców oraz ochrona środowiska. W tym roku o ten tytuł chce powalczyć również Warszawa. Są jednak obawy, że starania Ratusza to tylko puste deklaracje. "Oficjalne miejskie dokumenty zakładają promowanie transportu zbiorowego, ale rządzący Warszawą na każdym kroku zachęcają do jazdy samochodem" - pisze czytelnik Stołecznej Adam Hoffmański i przedstawia na to dowody.
Według niego miasto promuje samochody między innymi przez sygnalizację świetlną dyskryminującą tramwaje. Jak twierdzi czytelnik, w wielu miejscach ustawia się światła tak, by zapewnić jak największą płynność i przepustowość właśnie samochodom. Oczywiście kosztem tramwajów.
Podobnie rzecz ma się ze światłami dla pieszych. Jest wiele miejsc w Warszawie, gdzie pieszy musi przeczekać nawet 4 czerwone światła, by dostać się na druga stronę ulicy. Przykład? Rondo Daszyńskiego. Często nie ma też szans by przejść przez jezdnię na zielonym za jednym zamachem. Tu przykładów jest już o wiele więcej.
Istotną według czytelnika sprawą jest też odsuwanie przystanków tramwajowych od skrzyżowań, co zwiększa czas trwania przesiadki i przejścia między przystankami. Hoffmański zwraca również uwagę na niedostateczną ilość liczbę buspasów oraz uciążliwe objazdy dla autobusów.
Dowodem, że miasto promuje samochody, ma być również zbyt mała liczba ścieżek rowerowych w Śródmieściu oraz przyzwolenie na nielegalne parkowanie. Hoffmaski zwraca uwagę, że zakaz parkowania 10 metrów od przejścia dla pieszych jest przepisem martwym.
Czytelnik wymienia także* niesprawiedliwą względem jeżdżących komunikacją miejską relację cenową: parkowanie - bilet miejski* oraz** słabe egzekwowanie mandatów w płatnych strefach, co również jest dowodem na to, że w stolicy nie opłaca się za parkowanie płacić. Do tego dochodzi **brak stref "tempo 30".
Hoffmański zwraca też uwagę na to, że w stolicy wciąż buduje się kosztujące miliony wielopasmowe ulice, które zachęcają do wjeżdżania do miasta, ale niekoniecznie buduje się nowe trasy tramwajowe. Cały list przeczytacie tutaj .
Od siebie dodamy, że na kierowcy często wybierają auto, ze względu na słabą częstotliwość kursów. Kto będzie czekał 30 minut na autobus w zimie? A z taką częstotliwością kursuje np. autobus linii 311 (Gocław - Praga Płd). Przykładów na promowanie przez miasto ruchu samochodowego jest pewnie więcej (choćby problemy z uruchomieniem II linii metra ), na pewno znajdą się też czytelnicy, którzy z listem się nie zgodzą. Warto wziąć go jednak pod uwagę.
Przeczytajcie też: Do centrum Warszawy wkrótce nie wjedziesz starym samochodem