Wielka wpadka warszawskiej dziennikarki
Pomyliła imię zmarłego wczoraj Sławomira Mrożka!
"Ze smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci STANISŁAWA Mrożka" - napisała wczoraj Kinga Rusin na swoim blogu. Warszawska dziennikarka (a może już tylko celebrytka?) Kinga Rusin od lata stara się nas przekonać, że jest osobą wrażliwą, interesuje się sztuką i literaturą i ma szerokie znajomości w świecie intelektualistów. Wczoraj, kiedy media poinformowały o śmierci Sławomira Mrożka, na profilu dziennikarki pojawił się następujący wpis:
Z wielkim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci STANISŁAWA Mrożka - napisała m.in. Rusin. - Odwiedziłam go w jego mieszkaniu w Nicei nieco ponad rok temu. Nie mogę powiedzieć, że był w dobrej formie.
Kinga Rusin w swoich wpisach wielokrotnie chwaliła się znajomością ze zmarłym twórcą. Tyle, że chwaląc się ta znajomością, nie zadbała nawet o poprawne napisanie jego imienia. Może chciała wykorzystać tę znajomość przy okazji jego śmierci? A może po prostu myślała więcej o sobie niż o zmarłym?
Media natychmiast zwróciły jej uwagę na pomyłkę . - Dziękuję za czujność a przede wszystkim - przepraszam za pomyłkę! - wyjaśniała Rusin w kolejnym wpisie. - Pana Sławomira znałam osobiście - zapewnia (po raz kolejny!). - Gonitwa myśli towarzysząca temu smutnemu wydarzeniu spowodowała zmianę imienia. Szkoda tylko, że Pudelek skrzętnie i złośliwie to odnotował, zamiast w chwili zadumy pochylić głowę nad odejściem wielkiego człowieka. Pozdrawiam, Kinga Rusin.
Posądzanie o złośliwość Pudelka wydaje nam się wyjątkowo śmieszne. Kompromitacja warszawskiej dziennikarki jak najbardziej powinna być odnotowana. To kolejne świadectwo upadku polskich dziennikarzy-celebrytów myślących częściej o lansowaniu siebie niż podawaniu informacji. Lepiej już chyba, gdyby po prostu tylko przeprosiła.
Nie uważacie?