RegionalneWarszawaWarszawscy naukowcy pokazali niezwykły, 4-osobowy tramwaj. "Jak taksówka, ale bez kierowcy"

Warszawscy naukowcy pokazali niezwykły, 4‑osobowy tramwaj. "Jak taksówka, ale bez kierowcy"

"Im dłużej jeździ, tym optymalniej zachowuje się w poznawanym otoczeniu"

Warszawscy naukowcy pokazali niezwykły, 4-osobowy tramwaj. "Jak taksówka, ale bez kierowcy"

Prototyp może pomieścić cztery osoby. Tak jak w taksówce, mogą rozłożyć koszt przejazdu na siebie. Do tego nie potrzebują nawet kierowcy. Tak chwalą swój wynalazek, czyli Personal Rapid Transit (PRT) naukowcy z Politechniki Warszawskiej.

Odbywające się właśnie w Hanowerze spotkanie przedsiębiorców i wynalazców z całego świata, to jedne z największych targów innowacji na świecie. Polska jest współgospodarzem tegorocznej edycji Hannover Messe. SciTech Poland oraz Narodowe Centrum Badań i Rozwoju zaprezentowwały w sumie 27 rodzimych koncepcji - począwszy od badań, po produkty i rozwiązania gotowe do wdrożenia. Ich autorami są zespoły badawcze z uczelni i instytutów naukowych, studenci - laureaci projektu Najlepsi z najlepszych oraz firmy.

"Kierowca nie jest potrzebny"

Jednym z wynalazków, który można obejrzeć na targach jest osobisty i szybki środek transportu (Personal Rapid Transit), a dokładniej mały miejski tramwaj, który w niedalekiej przyszłości może zrewolucjonizować transport w naszych miastach. Jak mówi o "tramwaju indywidualnym" prof. Włodzimierz Choromański z Politechniki Warszawskiej (Wydział Transportu), wynalazek dotyczy integracji systemu PRT z systemem samochodu autonomicznego, który porusza się po lekkiej infrastrukturze nadziemnej, której tor jest umieszczony ponad ulicą. - Proszę sobie wyobrazić, że mamy coś w rodzaju sieci torów tramwajowych, które nie kolidują z ruchem ulicznym. Pasażer wybiera przystanek docelowy, a pojazd dobiera do niego najbardziej optymalną drogę po ścieżce - mówi Choromański.

Cały proces od początku do końca odbywa się bez kierowcy. - Kierowca nie jest potrzebny. Dużym plusem naszego projektu jest również fakt, że pojazd może w każdej chwili zjechać z szyn i włączyć się do ruchu drogowego, korzystając z kół. Tym jednak różni się od autonomicznego samochodu Google, że zamiast wyznaczania kierunku jazdy na żywo w oparciu
o sensory, porusza się on po torze wirtualnym. W uproszczeniu można go przedstawić jako wkopane pod jezdnię kable sygnałowe, które stanowią dla naszego PRT rodzaj wyznacznika przestrzeni, w której się porusza.

Tramwaj samouczący się

Im dłużej tramwaj jeździ, tym optymalniej zachowuje się w poznawanym otoczeniu. Głównie za sprawą wbudowanej sztucznej inteligencji i procesu „deep learningu”. Samo dostosowanie dróg do zainstalowania pod ich powierzchnią prostego kabla, nie wymaga wielkich nakładów finansowych. Jeśli zamiast tego zeskanuje się jezdnie i wprowadzi do systemu - a tak robią już autobusy w Szwajcarii - proces adaptacji naszej technologii będzie jeszcze tańszy. Na pewno większym wyzwaniem będzie skonstruowanie efektywniejszej sieci torów.

W przypadku zachowań groźnych, lub dynamicznie zmieniającej się sytuacji na drodze, PRT, wyposażony w odpowiednie czujniki po prostu się zatrzyma. Docelowo część jezdni, po której porusza się pojazd ma być uprzywilejowana.

Jak go zamówić? To ten sam proces jak w komunikacji miejskiej. Idzie się na przystanek, sygnalizuje wciśnięciem guzika chęć skorzystania z pojazdu, a następnie wybiera trasę docelową. - Nasz prototyp może pomieścić cztery osoby, które tak jak w taksówce, mogą rozłożyć koszt przejazdu na siebie. Pojazd będzie napędzany silnikiem elektrycznym z systemami rekuperacji energii, co istotne, będzie tak zbudowany aby mogły z niego korzystać również osoby o ograniczonej sprawności ruchowej - podkreśla prof. Włodzimierz Choromański.

Źródło: Mat. prasowe

Obraz
Obraz
Obraz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)