RegionalneWarszawaWarszawa zakazuje używania dmuchaw do sprzątania liści. "W końcu! To najgorszy wynalazek"

Warszawa zakazuje używania dmuchaw do sprzątania liści. "W końcu! To najgorszy wynalazek"

Od nowego roku na terenie Warszawy nie można używać dmuchaw do sprzątania liści z chodników i trawników. Zakaz nie dotyczy jednak zarządców spółdzielni i właścicieli nieruchomości. - Lud się dziwuje, że zakazują, a prawda jest taka, że dmuchawy powodują smród i są szkodliwe, i drażnią setki ludzi naokoło - komentują mieszkańcy stolicy.

Warszawa zakazuje używania dmuchaw do sprzątania liści. "W końcu! To najgorszy wynalazek"
Źródło zdjęć: © East News | Włodzimierz Wasyluk
Katarzyna Zając-Malarowska

Zakaz zawarto w nowym Programie Ochrony Powietrza dla aglomeracji warszawskiej. O zmianach poinformowali działacze "Miasto Jest Nasze". - Dmuchawy powodują zarówno hałas, jak i wytwarzają zanieczyszczenia, dlatego w pełni popieramy jego wprowadzenie - napisali w sieci.

Jak wyjaśnia rzecznik stołecznego ratusza, Tomasz Demiańczuk, dotyczy on jedynie jednostek podległych miastu. - Prezydent Michał Olszewski jeszcze przed rozpoczęciem sezonu jesiennego rozesłał do jednostek miejskich pismo z prośbą o nieużywanie dmuchaw spalinowych. Nie było żadnych problemów, nikt nie oponował. Miałem dwa lub trzy telefony związane z używaniem dmuchaw, ale była to inicjatywa wspólnot mieszkaniowych i właścicieli prywatnych nieruchomości, a tu nie jesteśmy w stanie ingerować. Możemy jedynie apelować, aby zaprzestali z ich korzystania - mówi WawaLove.

Co zamiast dmuchaw?

- Raczej będą to urządzenia mechaniczne, czyli grabie. Jest to czasochłonne, ale bardziej ekologiczne - twierdzi rzecznik.

Idąc za ciosem

Zmiany te ucieszyły większość mieszkańców stolicy. - W końcu! Dmuchawy to najgorszy wynalazek w służbie człowieka. Oczywiście jak się je mija w drodze do pracy albo w ogóle się ich nie słyszy. Będąc w biurowcu, wydaje się, że problemu nie ma. Natomiast w przypadku siedzących w domach emerytów, rodziców z dziećmi, osób pracujących z domu, to jest gigantyczny dyskomfort, jak przez dwie godziny niesie się wokół bloku cholerny hałas tego sprzętu. W pewnych okresach praktycznie codziennie. Zamknięte okna niezbyt pomagają, testowałem - napisał czytelnik WawaLove.

Pan Bartek zauważa, że sprzątający zbyt często korzystają z dmuchaw. - Dozorcy katują je w każdych warunkach, łącznie z tą mokrą, przyklejoną ściółką do ziemi - więc efekt nie jest wcale lepszy niż w przypadku zwykłych mioteł i grabi, tylko więcej hałasu - pisze.

Niektórzy mieszkańcy stolicy dziwią się, że podobnego zakazu nie zastosowano wobec kosiarek, które szczególnie wiosną uprzykrzają życie mieszkańcom. - Idąc za ciosem. Niech Ci kochający Milanówek wyrzucą wszystkie kosiarki spalinowe z tego samego powodu i niech ręcznie skubią trawkę - napisał pan Klaudiusz pod postem aktywistów „Miasto Jest Nasze”.

Pan Bartek w używaniu kosiarek nie widzi jednak nic złego. - Alternatywy dla tego sprzętu nie ma [tu żart o kosach], a dwa - używa się ich zdecydowanie rzadziej , takie ogólnomiejskie i osiedlowe koszenia są chyba 3 razy w roku. Za to jak się już dmuchawa pojawi w arsenale "gospodarza domu", to nie ma zlituj. 5 listków na chodniku i już całe osiedle słyszy, że ktoś sprząta.

Jesteś świadkiem zdarzenia w Warszawie, które jest dla Ciebie ważne? Widzisz coś ciekawego? Skontaktuj się z nami przez Facebooka lub na wawalove@grupawp.pl.

sprzątaniezakazliście
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)