Warszawa. Trzeci dzień protestów ratowników. Centrum miasta zamienia się w lotnisko
Na stołecznym placu Konstytucji, na środku ważnej miejskiej arterii, lądował w piątek śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego wezwany do wypadku komunikacyjnego. Protest prowadzą ratownicy zespołów wyjazdowych, więc ilość pojazdów w dyspozycji pogotowia spadła o połowę.
Powietrzne karetki na ogół wysyłane są do miejsc odległych od stacji tradycyjnych pojazdów pogotowia ratunkowego. Teraz przybywają do poszkodowanych nawet w centrum stolicy. Tak jest od trzech dni, od rozpoczęcia akcji protestacyjnej.
Śmigłowiec lądował na placu Konstytucji w Warszawie około godziny 13. Pół godziny wcześniej zdarzył się tu wypadek. Doszło do zderzenia skutera i auta osobowego marki Opel.
W rezultacie nikt nie został zabrany na pokład lotniczej karetki. Jednak wezwanie ratowników to rutynowe działania w przypadku takiego zdarzenia - często stan zdrowia uczestników kolizji ocenić mogą dopiero specjaliści.
Rzeczniczka LPR Justyna Sochacka powiedziała w rozmowie z TVN24, że śmigłowiec został wezwany na plac Konstytucji, "bo nie było dostępnej karetki". Poinformowała też, że to piąta piątkowa interwencja LPR, w czwartek było ich dziewięć.
Warszawa. Trzeci dzień protestów ratowników. Centrum miasta zamienia się w lotnisko
W normalnej sytuacji na plac Konstytucji przyjechałaby karetka z pobliskiej stacji pogotowia, co przyniosłoby znacznie mniej zamieszania na drodze, stanowiącej ważną miejską arterię komunikacyjną. Podobne komplikacje wydarzyły się w czwartek, gdy do kobiety z udarem przyleciał śmigłowiec i wylądował przy Dworcu Zachodnim na Al. Jerozolimskich. Dzień wcześniej, w środę, piloci wezwani zostali dwukrotnie do szkół na Ursynowie. W jednak z placówek zasłabła 12-letnia uczennica, w innej nauczycielka.
Tak będzie, dopóki trwa rozpoczęty 1 września protest ratowników medycznych. Domagają się oni, podwyższenia wynagrodzeń i poprawy warunków pracy. W środę nie wyjechało do pacjentów 40 z 80 zespołów.