"Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie miał talentu". Słynny kapłan zginął 37 lat temu
W szkole Jerzy Popiełuszko nie błyszczał. Podobnie było w seminarium duchownym. Ale jego "brak talentu", jak to określa rozmówca WawaLove, Paweł Kęska z Muzeum Księdza Jerzego Popiełuszki w Warszawie, nie był wadą. Wręcz odwrotnie. 19 października przypada 37. rocznica męczeńskiej śmierci księdza Jerzego Popiełuszki.
19.10.2021 12:39
Marta Gostkiewicz, WawaLove: Jak wyglądało dzieciństwo ks. Popiełuszki?
Paweł Kęska: Kiedy się cofniemy do czasów, kiedy Popiełuszko chodził do szkoły w małej miejscowości na Podlasiu, to trzeba powiedzieć, że nigdy nie był uczniem wybitnym. Miał średnią na maturze 3,6. W seminarium wcale nie uczył się lepiej, może nawet gorzej. Był niesamowicie pilny, ale po prostu nie miał polotu, nie miał talentu. Był pracowity, ale jego horyzonty były właśnie tak na 3,6. Czemu to jest ważne? Dlatego, że był w stanie zrozumieć robotników, a oni jego. Był bardzo normalnym człowiekiem.
WawaLove: Jakie zainteresowania miał ks. Popiełuszko?
Jeśli chodzi o pasje, bardzo lubił fotografię i samochody. Lubił jeździć samochodami. Pewnego razu przejechał przez całą Europę, od dawnej Czechosłowacji przez Jugosławię. Był w Dubrowniku i zajechał nad Morze Czarne. Wtedy takie jeżdżenie samochodem nie było popularne. W latach 70. nie jeździł małym ani dużym fiatem, tylko sportowym chevroletem, bo miał ciotkę w Stanach Zjednoczonych, która sprezentowała mu to auto. To budziło pewien niesmak. Kiedy ktoś mu ten samochód rozbił na drzewie, to był szczęśliwy, że ma święty spokój, bo to było uciążliwe.
WawaLove: Jakie doświadczenia ukształtowały go jako człowieka?
W Stanach Zjednoczonych był czterokrotnie, bo miał tam ciotkę. Zobaczył wolny świat. Był młodym chłopakiem pełnym różnych pasji i zainteresowań, który podróżował. Kiedy był w Stanach, zobaczył wolnych ludzi, zobaczył demokrację. Wiadomo, że to było ważne w jego życiu, ponieważ miał punkt odniesienia. Kiedy walczył o wolność w Polsce, walczył też o wizję wolnego świata, który widział.
Cała walka ks. Jerzego Popiełuszki była tak naprawdę walką o jego przyjaciół, którzy po wprowadzeniu stanu wojennego w grudniu 1981 r. znaleźli się w więzieniach i o ich rodziny. Walczył nie tylko o wielkie ideały, ale też o przyjaciół. Bardzo chciał, żeby wyszli na wolność i żeby ich rodziny mogły godnie żyć.
WawaLove: Jakie są przykłady tej walki?
Jest taka historia, którą opowiadała p. Krystyna Kolasińska, która pracowała w Wyższej Oficerskiej Szkole Pożarniczej. Brała udział w organizacji strajków na przełomie listopada i grudnia 1981 r., tuż przed stanem wojennym. Samotnie wychowywała córkę. Powiedziano jej: "Słuchaj Krystyna, napisz na kogoś upoważnienie wychowawcze, bo jak cię zamkną do więzienia, to mogą ci zabrać córkę. Umieszczą ją w domu dziecka i nigdy więcej jej nie zobaczysz". W związku z tym pani Krystyna, która poznała księdza Popiełuszkę, który przychodził na strajk - był tam dokładnie trzy razy - tak mu zaufała, że napisała na niego to upoważnienie. Podczas pacyfikacji strajku została okrutnie pobita. Wylądowała w szpitalu MSWiA. Wszyscy się bali, że zostanie aresztowana, osądzona i że faktycznie straci dziecko.
Co zrobił ksiądz Popiełuszko? Wziął robotników, poszli do szpitala, weszli z kartką z upoważnieniem i porwali ją stamtąd. Ukryli ją. Ksiądz Popiełuszko był bardzo praktyczny. Przede wszystkim stworzył cały system pomocy dla poszkodowanych w stanie wojennym. Organizował leki, żywność, ubrania, wszystko, co było potrzebne. Świadczył pomoc 24 godziny na dobę. Zawsze chodziło mu o drugiego człowieka. Takich przykładów jest niesłychanie dużo. Ale najważniejszą częścią tej walki było mówienie prawdy, za które zapłacił życiem. Na Msze za Ojczyznę, które odprawiał w kościele św. Stanisława Kostki na Żoliborzu, przychodziło po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Państwo komunistyczne i jego agenci robili wszystko, żeby zmusić go do zaprzestania tej działalności. W pewnym momencie robotnicy stworzyli jego prywatną ochronę przez dzień i noc, trzymając przy nim wartę. I to okazało się za mało, żeby go uratować. Proponowano mu wyjazd do Rzymu na studia – co miało ocalić mu życie – ale nie chciał. Chciał być z nimi bez względu na konsekwencje.
WawaLove: Dziś 37 rocznica śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. Jakie nastroje panowały w tamtych dniach?
Bardzo ciekawym zjawiskiem jest to, że pogrzeb księdza Jerzego Popiełuszki był największym pogrzebem w historii tego kraju. Liczy się, że 3 listopada 1984 roku było tu między 600 tys. a milion osób. Stało się tak, mimo iż połączenia kolejowe i autobusowe z Polski były blokowane.
Wtedy władze komunistyczne były gotowe na rewolucję. Oni myśleli, że ludzie wyjdą z pogrzebu i ruszą pod KC domagając się sprawiedliwości. Komuniści bali się tego. Nad Wisłą stały szeregi wozów bojowych, gotowych do starcia. To, co się stało, było symptomatyczne dla historii i misji ks. Jerzego Popiełuszki. Jak opowiadał jeden ze świadków, w ten potężny tłum gdzieś zaplątał się samochód milicyjny, taki blaszak z niebieskimi pasami. Ludzie zaczęli uderzać rękami w karoserię samochodu, a był to ocean ludzi. Można się było spodziewać, że będzie lincz. Natomiast ludzie, uderzając w karoserię, zaczęli krzyczeć "Przebaczamy, przebaczamy". Jeśli chcemy zrozumieć misję księdza Popiełuszki i to, czemu był tak wielkim człowiekiem, to właśnie dlatego, że potrafił najpierw życiem i przykładem, a potem słowami nas tego nauczyć. A jak ludzie szli wzdłuż Pałacu Mostowskich, wracając z pogrzebu do siedziby milicji głównej, krzyczeli "Rzućcie pały, przebaczamy". Ksiądz Jerzy Popiełuszko nie był postacią ze spiżu. Takie postacie zdobywają świat, ale nie zdobywają ludzkich serc. On zdobył serca, bo sam je miał i nie bał się ryzyka, nawet śmiertelnego – jeśli ceną była ludzka godność. Dlatego też potem został błogosławionym.
Ks. Jerzy Popiełuszko ostatnią duszpasterską podróż odbył 19 października 1984 r. do parafii Świętych Polskich Braci Męczenników do Bydgoszczy. Podczas podróży powrotnej został bestialsko zamordowany przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, jego ciało wrzucono do Wisły na wysokości tamy we Włocławku. Pogrzeb ks. Jerzego odbył się 3 listopada 1984 r. Zgromadził około miliona osób.