Warszawa. Powstanie Warszawskie. Dzieciństwo bez dzieciństwa
Trzy dziewczynki na samodzielnie zbudowanej huśtawce. Beztroska, dziecięca radość, zabawa, ale poważne twarze - nieczęsto wtedy patrzyło się w obiektyw aparatu fotograficznego. Szczęśliwa chwila. Może jedna z ostatnich takich?
31.07.2020 19:27
Ich życie, zanim zaczęło się na dobre, dramatycznie zostało przerwane. Trzynastoletnia Marysia, dziesięcioletnia Jadzia i siedmiolatka Jola. Siostry Buchowskie zginęły pod gruzami w ostatnich dniach Powstania Warszawskiego w zbombardowanej kamienicy na Żoliborzu, przy ulicy Hauke-Bosaka 15. Nie dożyły końca koszmaru, nie dorosły, nie przeżyły życia.
- Spoczywały w zniszczonym, bezimiennym, opuszczonym i zarośniętym chaszczami grobie na Powązkach Wojskowych w Warszawie - opowiada Patryk Markuszewski z inicjatywy "Nie Zapomnij O Nas, Powstańcach Warszawskich”. - Grób odnaleźli społecznicy. Zdjęcie leżało w archiwach Muzeum Powstania, wraz z innymi dokumentami dziewczynek. Nie wiemy, kto je dostarczył, być może ciocia sióstr Buchowskich.
Dzięki temu, że ktoś uznał pamiątki po dziewczynkach za ważne dla historii Warszawy i Powstania, wiadomo, jakie były ich losy. I choć nie wiemy, co czuły, jak bardzo się bały, jakie chwile rozpaczy i głodu je spotkały, wiemy, że największy cios przeżyły w pierwszych dniach sierpnia - matka Joli, Marysi i Jadzi, przełożona pielęgniarek w szpitalu sióstr Elżbietanek, została zamordowana w pierwszych dniach Powstania w egzekucji na ulicy Dworkowej.
- Jej ciała nigdy nie odnaleziono - mówi Patryk Markuszewski. - Kiedy okazało się, że grób dziewczynek wymaga remontu, bo nie było na nim nawet tabliczki, tylko informacja w księgach cmentarza, postanowiliśmy, że na odnowionym nagrobku zostanie umieszczona tabliczka poświęcona matce. Tu będzie jej symboliczny grób, razem z córeczkami.
Warszawa. Dzieci Powstania Warszawskiego. Dzieciństwo bez dzieciństwa. Mały żołnierz
Nie tylko grób sióstr Buchowskich doczekał się właśnie odnowienia. Uczczona została pamięć małego bohatera, Wojtusia Zalewskiego, ”Orła Białego”. Miał zaledwie 11 lat, gdy dołączył do oddziału powstańców. - Jego historia rodzinna nie jest znana, chciał walczyć, może chciał się zemścić na Niemcach. Był łącznikiem zgrupowania "Chrobry II”. 15 sierpnia uratował swoich starszych kolegów., sobie tylko znanym przejściem wyprowadził z okrążenia pluton st. sierż. "Grzesia" - opowiada Patryk Markuszewski. - Został odznaczony Krzyżem Walecznych. Zginął 21 sierpnia od kuli niemieckiego snajpera. Pod ogniem Niemców jego ciało wynosił na rękach Mieczysław Mirecki "Błyskawica”.
Wojtuś został pochowany w mogile na podwórku przy ul. Ceglanej 3. Prawdopodobnie nie został stamtąd ekshumowany. Jego ciała nie udało się odnaleźć, jego nazwisko nie widnieje w rejestrach, ale jego historię utrwaliły rzetelnie powstańcze kroniki.
Poszukiwania oraz walkę o pamięć o Wojtusiu od lat prowadzi Zygmunt Walkowski. W zeszłym roku, jak mówi Patryk Markuszewski, dzięki staraniom Anny Szarejko udało się odsłonić na budynku na ulicy Ceglanej tablicę pamiątkową. - Pojawiła się też szansa, by na jednym z powstańczych grobów z NN powiesić tabliczkę z nazwiskiem Wojtusia Zalewskiego,” Orła Białego - dodaje.