Warszawa. Płacą 30 zł za parking, bo nie chcą narazić pacjentów. lekarze proszą o zwolnienie z opłat
Pracownicy szpitala przy ul. Karowej płacą 30 zł dziennie za parking, bo nie chcą narażać pacjentów. Proszą ratusz, by zwolnił ich z opłat.
26.03.2020 | aktual.: 27.03.2020 11:13
Pracownicy szpitala im. ks. Anny Mazowieckiej przy ul. Karowej dojeżdżają do pracy własnymi samochodami. Nie chcą narażać siebie i pacjentów, korzystając z komunikacji miejskiej. Przy szpitalu znajduje się strefa płatnego parkowania. Dziennie za postój muszą płacić 30 zł. W skali miesiąca kwota ta może wynieść nawet 600 zł.
Władze szpitala zwróciły się 19 marca do ratusza z prośbą o zwolnienie pracowników z opłat za parking.
"W związku z umieszczeniem Szpitala Klinicznego im. Ks. Anny Mazowieckiej na liście podmiotów, na które nałożono stan podwyższonej gotowości w związku z COVID-19 zwracamy się z prośbą o zwolnienie z obowiązku dokonywania opłat parkingowych w strefie przyszpitalnej tj. ul. Dobrej, Karowej, Wybrzeże Kościuszkowskiej, Bednarskiej" - czytamy w komunikacie.
Jak przekazali, pracownicy mieliby umieszczać za szybą samochodów identyfikatory z logo szpitala. "To jest istotny czynnik pozwalający zabezpieczyć szpital w niezbędny personel" - zaznaczyli
Karolina Gałecka, rzeczniczka urzędu miasta poinformowała, że ratusz dostał już pismo. Teraz podda je analizie i podejmie decyzję.
Zobacz także: Koronawirus. Apteki podnoszą ceny. "To przez hurtownie i producentów"
Warszawa. Powiedział, że "to, co robię, to oszustwo"
W tym czasie doszło do kuriozalnej sytuacji, którą opisała "Gazecie Wyborczej" Monika Jabłonowska, kierowniczka medycznego laboratorium analitycznego ze szpitala przy ul. Karowej.
Jak wyjaśniła, część pracowników przebywa na zwolnieniach i opiekują się dziećmi. "Jedna z koleżanek w tym czasie odstąpiła mi kartę uprawniającą do zostawiania auta na strzeżonym parkingu przy ul. Furmańskiej. Ale karta jest przypisana do konkretnego auta. Jednego dnia wytłumaczyłam pracownikowi ochrony całą sytuację i wpuścił mnie z uśmiechem, ale następnego dnia w budce był kierownik. Powiedział, żebym spieprzała z parkingu, bo to, co robię, to oszustwo" - powiedziała gazecie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.