Warszawa. Park Magiczna niebezpieczny. Sześciolatek z pękniętą czaszką i połamanymi zębami
Podczas zabawy dziecko spadło z rampy i doznało poważnych urazów. Od soboty jest w szpitalu. To wszystko przez to, że uszkodzone były barierki otaczające podwyższenie w skateparku. W czwartek uszkodzenie zostało naprawione, ale nie ma gwarancji, że ten stan rzeczy potrwa długo - wandale nie mają litości i systematycznie dewastują placyk na Białołęce.
08.01.2021 | aktual.: 03.03.2022 04:11
O wypadku, jakiemu uległ syn 2 stycznia, opowiedziała TVN Warszawa pani Monika. - Mój mąż tego dnia poszedł z dwójką naszych dzieci do Parku Magiczna. Starszy, sześcioletni syn bawił się z kolegami na boisku, potem poszli do skateparku - opowiedziała stacji pani Monika. - W pewnym momencie starszy syn wszedł na rampę w skateparku, ale w barierkach była dziura. Syn oparł się o nią przodem i wypadł na twarz z wysokości około półtora metra. Polała się krew. Mąż szybko przybiegł na miejsce i pojechał z synem do szpitala na Niekłańską. Lekarze stwierdzili pęknięcie czaszki i połamane zęby.
Do wypadku, zdaniem rodziców, nie doszłoby, gdyby odpowiednie służby dbały o całość instalacji. Na dodatek po zgłoszeniu sprawy na numer miejski interwencyjny 19115, trzeba było czekać jeszcze wiele dni, zanim barierki zostały najpierw zabezpieczone folią, a następnie przyspawane.
Pani Monika jest zbulwersowana, że to trwało tak długo. O uszkodzeniu informowała osobiście w urzędzie dzielnicowym Białołęki we wtorek, przy okazji składania wniosku o odszkodowanie dla syna.
Rzeczniczka białołęckiego urzędu, Marzena Gawkowska wyjaśniła stacji TVN, że sprawa została załatwiona w najbliższym możliwym terminie, bo od 2 do 7 stycznia wypadały 3 dni wolne od pracy. "W pilnych przypadkach dostajemy telefon od operatorów systemu 19115 nawet w dni wolne od pracy i interweniujemy, w tym przypadku takiej interwencji w weekend nie było.
Mieszkanka rozmawiała przez telefon z urzędniczką Wydziału Obsługi Mieszkańców 4 stycznia" - napisała rzeczniczka Białołęki, zaznaczając także, że tego rodzaju uszkodzenia to zmora dzielnicy. "Natomiast Park Magiczny bije niechlubne rekordy pod względem liczby dewastacji i interwencji, które podejmują firmy zatrudnione do obsługi monitoringu parku i służby. Np. w październiku ubiegłego roku łącznie pracownicy firmy, policja i straż miejska interweniowali aż 97 razy, czyli średnio 3 razy dziennie" - tłumaczy Marzena Gawkowska.
Warszawa. Dramatyczny wypadek. Wszystko przez wandali, którzy zniszczyli zabezpieczenia na rampie skateparku
"Jest nam bardzo przykro z powodu wypadku dziecka. Niestety akty wandalizmu, uszkodzenia zabawek i wyposażenia terenów rekreacyjno-sportowych to prawdziwa plaga i zmora dzielnicy" - dodała.
Chłopiec nadal przebywa w szpitalu. Być może wyjdzie w przyszłym tygodniu, po badaniach. Musi mieć wykonaną tomografię czaszki.
Zobacz także